Historia Abrahama przenosi nas w drugie tysiąclecie przed Chrystusem, pod koniec epoki brązu. Pierwszy patriarcha przybył do ziemi kananejskiej około 1850 roku przed Chrystusem. Są to czasy czterech wielkich cywilizacji: Egiptu, Mezopotamii (dorzecze Tygrysu i Eufratu), Niziny Indusu (Indie) i Żółtej Rzeki (Chiny).
Biblia rozpoczyna cykl historii związanej z jego życiem od genealogii. Tradycja genealogii sięga korzeniami okresu nomadycznego i beduińskiego. „Głównym powodem opracowania genealogii było określenie pochodzenia, a tym samym tożsamości danej osoby” (P. Achtemeier). Genealogie ponadto określały i ustalały związki pokrewieństwa. W Izraelu zwyczaj genealogii przyjął się po okresie diaspory i niewoli babilońskiej. Rodowody wybitnych postaci były przechowywane w oficjalnych rejestrach. Biblijne rodowody miały jeszcze inny cel. Były zwięzłym przekazem historii, która trwa do dziś. Stary Testament zawiera dwadzieścia cztery rodowody. W Nowym Testamencie najbardziej znanym jest rodowód Jezusa. Jego drzewo genealogiczne zawiera jakby „dwa korzenie”. Jednym jest Adam, drugim Abraham. Do pierwszego z nich odwołuje się Łukasz (Łk 3,23-38), do drugiego zaś Mateusz (Mt 1,1-17).
Żydzi i judeochrześcijanie czytali rodowody z radością i przyjemnością. Odczytywane imiona przywoływały spontanicznie twarze, opowieści, sceny, podobnie jak dzieje się to w przypadku przeglądania albumów ze starymi fotografiami. Ponadto rysowały całą historię zbawienia. Współczesnym czytelnikom wydają się suche, monotonne, przypominjące katalogi. Tym niemniej genealogie są dziś w modzie. Niektóre strony internetowe wręcz specjalizują się w wyszukiwaniu przodków i kreowaniu drzew genealogicznych.
Według genealogii biblijnej Abram (pierwotne imię) urodził się w Ur chaldejskim (por. Rdz 11,27nn). Było to jedno z najstarszych miast w południowej Mezopotamii, położone w dorzeczu Eufratu, zasiedlone już w piątym tysiącleciu przed Chrystusem (współcześnie Tell el-Mukajjar w Iraku). „Miasto zostało zbudowane na planie owalu, liczącym w najszerszym miejscu około 800 m, z dominującym nad nim wydzielonym obszarem świętym o kształcie prostokąta” (P. Achtemeier). Badania archeologiczne wydobyły na światło dzienne między innymi masywne ceglane mury miejskie, pałace królewskie, nekropolie i budowle świątynne (zikkurat) wraz z pomieszczeniami arcykapłanki boga księżyca Sin. W czasach Abrahama Ur liczyło około sześćdziesiąt tysięcy mieszkańców. Było to miasto „bogate dobrze zorganizowane, gdzie rodzina miała duże przywileje, kobieta prawa niemal równe z mężczyznami, a dzieci były traktowane jak rodzinny skarb. Niewolnik nigdy nie był tu niewolnikiem, którego zły los znamy choćby z literatury Grecji i Rzymu. (…) Rozbudowane szkolnictwo, literatura, sztuka, piękne eposy religijne i… ulgi podatkowe – to jest to, co porzucił Abraham (E. Konderak).
Imię Abram wywodzi się od zachodniosemickiego rdzenia „rwm – «wywyższać (się)». Łączy się z on rzeczownikiem ‘ab – «ojciec», mającym zwykle sens teoforyczny. Z tego względu badacze tłumaczą to imię w sensie «(boski) ojciec jest wywyższony»” (J. Lemański). Ojcem Abrama był Terach. Imię to ma z kolei związek z akadyjskim turachu („kozica”) i aramejskim jerach („księżyc”). Starożytni rabini sądzą, że był rzemieślnikiem, wytwórcą figurek bożków. O matce Biblia nie wspomina. Abram posiadał dwóch braci, Harana i Nachora. Wszyscy synowie Teracha urodzili się, gdy przekroczył siedemdziesiąt lat (Rdz 11,26). Haran zmarł jeszcze za życia swego ojca, w Ur chaldejskim, pozostawiając dwie córki – Milkę, Jiskę oraz syna Lota. Pierwsza z nich wyszła za mąż za swego wuja Nachora, zostając później babcią Rebeki, żony Izaaka. O drugiej Biblia więcej nie wspomina. Nieliczni badacze przypuszczają, że również ona mogła zostać żoną Nachora.
Abram poślubił Saraj (później Sara). Imię to oznacza „księżniczka”. „Może mieć też sens «królowa» (sarratu – małżonka boga Sin)” (J. Lemański). Saraj była bezpłodna. W kulturze starożytnego Wschodu był to jeden z większych dramatów, jaki mógł spotkać kobietę. Potomstwo było zarówno wyrazem Bożego błogosławieństwa jak i prestiżu społecznego. Jego brak był natomiast przerwaniem linii rodowej i tradycyjnego wzorca dziedziczenia, jak również utratą zabezpieczania na starość. „Brutalne prawo tego ludu mówiło: po co nam członkowie, którzy sami nic nie wnieśli i na starość będą tylko ciężarem dla innych?”(M. Miduch). Owo „brutalne prawo” sprzed czterech tysięcy lat odżywa dziś na nowo w zachodnim utylitarnym sposobie traktowania człowieka. Ludzie „nieproduktywni” są niepotrzebni i można się ich pozbyć jak zużyty przedmiot. Eutanazję nazywa się przewrotnie wyrazem miłosierdzia wobec ludzi starych i cierpiących.
W utylitarnym spojrzeniu na człowieka, dramat Saraj przeżywany był przez nią bardzo boleśnie. Zapewne nie zrównoważyła go nawet miłość Abrama. „W efekcie Saraj jawi się jako postać bez początków (brak rodziców) i końca (brak potomstwa). Jest i długo pozostanie w całym cyklu jako samotna wyspa” (J. Lemański).
Gdy Abram z Nachorem założyli rodziny, Terach podjął decyzje o migracji. Postanowił, że cały ród opuści rodzinne Ur i uda się do ziemi kananejskiej. W rzeczywistości zabrał ze sobą jedynie Abrama i jego żonę oraz osieroconego wnuka Lota. Nie dotarł również do Kanaanu. Osiadł bowiem w Charanie (akk. harranu – „droga”, „ulica”, „rozdroże”). Było to miasto położone w północnej części Mezopotamii, powyżej przecięcia Eufratu i jego lewego dopływu, rzeki Balik (dzisiejsza Turcja), na skrzyżowaniu szlaków handlowych prowadzących do Syrii, Anatolii i Babilonii. „Charan odgrywał rolę ważnego centrum politycznego i religijnego Hurytów, którzy zamieszkiwali ten rejon w połowie II tysiąclecia przed Chr.” (P. Achtemeier). Był głównym centrum sumeryjskiego boga księżyca Nannar (akadyjski Sin). Szczególnie czcili go mezopotamscy kupcy, którzy chętniej podróżowali nocą w blasku księżyca niż w ciągu upalnego dnia. Symbolem boga Sin była liczba trzydzieści oznaczająca ilość dni w kalendarzu księżycowym. Przedstawiono go również w symbolu sierpa wschodzącego księżyca w pozycji leżącej lub barki, którą podróżował po niebie.
W Charanie Abram prawdopodobnie kontynuował swoje wcześniejsze wierzenia. Oddawał cześć bożkowi Sin w jego świątyni zwanej „domem radości”. Zapewne podjął też profesję handlową, która była głównym źródłem prosperity tego miasta. W Charanie przeżył być może traumę związaną ze śmiercią swego ojca. Terach zmarł według autora biblijnego w wieku dwustu pięciu lat!
Młodość Abrama nie wyróżnia go specjalnie spośród społeczeństwa, w którym żył. Był zwyczajnym człowiekiem, członkiem swojej epoki, podobnie jak współczesny „przeciętny” człowiek. Był politeistą, być może nigdy nie słyszał o jedynym Bogu. Nie szukał z Nim relacji. Przeciwnie, to Bóg odnalazł Jego. Wszedł w relację z nim bez żadnego pośrednictwa, poza świątynią i kultem. I to właśnie Abram znalazł upodobanie w oczach Wszechmocnego i został wybrany, by być nośnikiem Jego błogosławieństwa. „W akcie czystej łaski Bóg zanurzył dłoń w tej bałwochwalczej dziurze i spośród wszystkich ludzi wybrał Abrama” (Ch. Swindoll).
Życie Abrama stanęło na rozdrożu, gdy objawił mu się prawdziwy Bóg. Miało to miejsce, gdy osiadł już na dobre w Charanie. Być może jest to efekt „humoru” Pana Boga. Nazwa „Charan” oznacza bowiem „skrzyżowanie dróg”, „bezdroża”. W Charanie krzyżowały się szlaki handlowe. Skrzyżowały się też myśli Boga i Abrama. Podczas gdy Abram wiódł stabilne, spokojne życie, Bóg zaplanował dla niego wyzwanie wymagające odwagi i zawierzenia.
Rabini żydowscy zastanawiając się nad początkiem wiary Abrahama, proponują różne kierunki rozwiązań. Według jednego z nich, spotkał Boga, gdy miał rok życia. Wiara byłaby więc czystym darem. Inni przesuwają ten wiek do trzech lat. Wskazują tym samym na prymat Boga, z niewielkim udziałem człowieka (jak trzyletnie dziecko). Trzecia tradycja mówi o czterdziestu ośmiu latach. „Dlaczego akurat tyle? Bo to jest rok mniej niż doskonała liczba – 49 (7×7). Abraham spotkał Boga w dojrzałości życia, kiedy już wiele przeżył, poznał radość i ból, miłość i nienawiść, obrazę i przebaczenie, kiedy już można poczuć się człowiekiem z całą odpowiedzialnością przed Bogiem i człowiekiem. Bóg nie chce ludzi biernych, pasywnych. Chce ludzi wolnych” (B. Forte).
Bóg wzywa Abrama do wędrówki: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę” (Rdz 12,1). Bóg żąda od Abrama wyjścia z Charanu i pozostawienia dotychczasowego życia, ziemi rodzinnej, ojczyzny. Jest to bardzo bolesne zerwanie, które wymaga zmiany własnego języka, kultury, zwyczajów, a czasami nawet religii. Doświadczają tego dziś emigranci i uchodźcy, którzy przybywają do Europy z krajów dotkniętych wojną bądź ubóstwem, w nadziei na lepsze życie.
Bóg wymaga od Abrama porzucenia ojcowskiego domu. W jego skład wchodził patriarcha, jako głowa rodziny i rodu, jego żony, niezamężne córki, synowie wraz z rodzinami, jak również służący i niewolnicy. Gdy umierał patriarcha, synowie dziedziczyli tytuł i wszystkie dobra, także ziemie i posiadłości przodków. Zakładali nowe rody lub tworzyli wielką wspólną rodzinę. Opuszczając Charan Abram musiał zrezygnować z prawa do rodzinnego majątku. Musiał zgodzić się, że jego imię zostanie wymazane z pamięci pokoleń; że odtąd pozostanie imigrantem, będzie tylko „jednostką” najniżej stojącą w ówczesnej hierarchii społecznej. Nic więc dziwnego, że ten poziom rozłąki „jest absolutnie najboleśniejszy, rodzi on lęk i samotność. Jest to w pełnym tego słowa znaczeniu rozdarcie, które można porównać do wyjścia z ciepłego i bezpiecznego łona, aby zmierzyć się z ciemnością i niepewnością zewnętrznego świata” (G. Ravasi).
Człowiek z wielkim trudem rezygnuje z poczucia bezpieczeństwa, które daje rodzinny dom i z wartości, jakich uczy i przekazuje. „Człowiek z zasady związany jest ze swoją rodziną i jej historią. Wpływ rodziny widoczny jest w całym życiu człowieka – niektórzy naśladują styl życia rodzinnego, w jakim się wychowali, inni go odrzucają. Mało komu udaje się jednak uwolnić z więzów rodzinnych” (A. Buckenmaier). W tym kontekście dość prowokacyjnie brzmią słowa Jezusa, skierowane do jednego z powołanych, gdy ten chciał dopełnić czynności pogrzebowych wobec ojca: „Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!” (Łk 9,60).
Abram, spotykając żywego Boga, nie mógł pozostać dłużej w ojcowskim domu również dlatego, iż czczono tam siły natury i bogów kosmosu. „Nie chciał podzielać tych wierzeń, pozostając w takiej społeczności. On i jego ludzie szukali Boga bardziej godnego niż słońce, księżyc, deszcz i władza królewska. Ów niepokój i poszukiwanie nowego kraju były ściśle ze sobą związane” (A. Buckenmaier).
Wezwanie Boga można interpretować jeszcze w inny sposób. W sensie dosłownym brzmi ono lech lecha, czyli „idź dla ciebie”, „idź tobie”. Słowa te świadczą, że podejmując Boże wezwanie, skorzysta na nim Abram. Bogu chodzi wyłącznie o dobro i korzyści człowieka. „To stały sposób Bożego działania: cokolwiek Bóg mówi do człowieka, cokolwiek mu proponuje, pierwszym tego beneficjentem jest człowiek. (…) Jesteśmy nieufni. Obawiamy się, że jeśli naprawdę wejdziemy w relacje z Bogiem, coś stracimy. Tymczasem Bóg mówi: «Idź tobie» – «Idź dla siebie samego». On wszystko czyni dla człowieka, samemu nic nie zyskując” (J. Kania).
Słowa Boga skierowane do Abrama mogą być również odczytywane w sensie „idź sam”. Opuszczając Charan i ojcowski dom Abram skazuje się na samotność. Doświadcza zapewne niezrozumienia ze strony najbliższych, również własnej żony. Nie jest łatwo przekazać osobiste doświadczenie Boga osobie, która czci różnych bogów i nigdy nie słyszała o Bogu prawdziwym. Abram musi sam skonfrontować się z tym doświadczeniem, a następnie przekonać do niego żonę i bliskich.
Wezwanie Boga jest wyjątkowe z jeszcze innego względu. Abram wie, że ma opuścić Charan i dom ojcowski, ale dokąd ma iść? Bóg na razie nie określa celu wędrówki. Abram musi zaufać. Jego wiara nabiera nowego wymiaru. Staje się paradygmatem. „Odtąd wierzyć oznacza zaufać obietnicy Bożej, ponieważ Bóg jest Bogiem. Taki rodzaj wiary pojawił się na świecie po raz pierwszy wraz z Abrahamem, który uwierzył, że droga, w którą się udawał, jest dobra, ponieważ Bóg jest dobry” (A. Buckenmaier).
Wezwanie do wyjścia z Charanu wiąże się z Bożą obietnicą. „Bez obietnicy nie byłoby wyjścia. Nikt nie opuszcza swojej ziemi, nie mając obietnicy. (…) Obietnica oznacza, że istnieje coś, czego człowiek sam nie wymyślił, i co jest większe, niż mógłby wymyślić” (A. Buckenmaier). Obietnica Boga pokrywa się z najważniejszymi pragnieniami Abrama. W świecie starożytnym, najważniejszymi elementami życia społecznego była ziemia, rodzina i dziedzictwo. „Dla rolników i pasterzy ziemia stanowiła źródło utrzymania. Dla mieszkańców miast ziemia określała polityczną tożsamość. Potomkowie oznaczali przyszłość. Dzieci troszczyły się o starych rodziców i przedłużały linie rodu. Urządzały rodzicom godny pochówek i czciły imiona przodków. W niektórych kulturach Bliskiego Wschodu posiadanie dzieci uważano za istotne dla zapewnienia sobie wygodnej egzystencji w zaświatach” (J. Walton). Abram, opuszczając Charan, świadomie zrezygnował z tych przywilejów. Bóg w odpowiedzi obiecuje mu dary przewyższające owe przywileje. Rozsławi jego imię i zapoczątkuje przez niego nowy, wieki naród. „Wraz z Abrahamem historia ludzkości jeszcze raz się zaczęła. Bóg ustanowił początek, który znaczeniowo podobny był do stworzenia świata” (A. Buckenmaier).
Wyrazem Bożej obietnicy jest błogosławieństwo. W tym krótkim tekście aż pięć razy pojawia się to słowo. Jego hebrajski rdzeń brk ma odniesienie do płodności. „Nawiązuje też do «kolan», jako eufemizm odnoszący się do genitaliów, korzeni życia” (G. Ravasi). „W praktyce podstawowe skutki błogosławieństwa to płodność (liczne potomstwo) i ogólnie rozumiana siła życiowa, bezpieczeństwo i dobrobyt” (J. Lemański). Tak było również w przypadku Abrama. Błogosławieństwo, które zapowiada Bóg, ma potrójne kręgi promieniowania. Pierwszy z nich dotyczy samego patriarchy. Bóg będzie mu błogosławił do tego stopnia, że sam stanie się błogosławieństwem. Drugi krąg dotyczy jego rodziny, krewnych, przyjaciół. W tym przypadku „rytuał błogosławieństwa rozciąga się nad przestrzenią całego życia, od świtu, aż do chwili spoczynku, od narodzin aż po moment śmierci, od zaślubin aż do choroby, od pracy rzemieślniczej aż do tej na roli, od wojen aż po czas pokoju” (G. Ravasi). Wreszcie trzeci krąg błogosławieństwa obejmuje cały horyzont. Abraham stanie się przekaźnikiem Bożego błogosławieństwa dla ludów całej ziemi.
Można rzec, że Boże błogosławieństwo ma wymiar misyjny. Nie jest zarezerwowane dla jednego człowieka (Abrama). „Nie jest zazdrosnym przywilejem, nie jest też odznaczeniem, które umieszcza się w godle rodowym. Jest to zadanie, które należy wypełnić w odniesieniu do innych. Jest to promieniowanie otrzymanego dobra, którego nie da się zatrzymać jedynie dla siebie lub we własnej rodzinie, lecz takie, które należy siać szeroko otwartymi dłońmi. (…) Siła błogosławieństwa, to rozsadzająca siła nasienia, a nie zimna moc szlachetnego kamienia, który należy schować w szkatule” (G. Ravasi).
Pytania do refleksji:
- Czy znasz swoją genealogię?
- Które osoby twojego drzewa genealogicznego cenisz sobie szczególnie? Dlaczego?
- Co wyraża twoje imię?
- Jakie fakty z twojego dzieciństwa i młodości utkwiły ci szczególnie w pamięci?
- Jak oceniasz środowisko twojego wzrastania?
- Jakie były (bądź są nadal) twoje relacje z rodzicami i rodzeństwem?
- Jakie uczucia rodzą w tobie kobiety ciężarne?
- Co sądzisz o eutanazji?
- Czym się wyróżniasz? A może uważasz siebie za przeciętniaka?
- Co sądzisz o upodobaniach i wyborach Boga?
- Czy stałeś kiedyś na rozdrożu? Gdzie szukałeś pomocy?
- Czy potrafiłbyś wyruszyć ze swojej ojczyzny, opuścić rodzinę, porzucić przyzwyczajenia, znajomości i zdać się na nowych ludzi i nową kulturę?
- Czy potrafisz zaufać, że Bóg będzie cię chronił w sytuacjach trudnych i ryzykownych oraz postawi na twej drodze ludzi, którzy cię zaakceptują i pokochają?
- Dokąd Bóg mógłby cię powołać i czego od ciebie oczekiwać?
- Co w twojej osobistej historii życia jest ci najtrudniej zostawić, opuścić? Jakie sprawy, myśli, ludzie ciągną się wciąż za tobą?
- Czym jest dla ciebie ojczyzna i dom ojca?
- Jaki wpływ ma na ciebie rodzina, bliscy, przyjaciele?
- Czy twoja wiara ma również wymiar ufności?
- Czy nie obawiasz się wchodzić w głębsze relacje z Bogiem?
- Czy doświadczasz na co dzień błogosławieństwa Boga?
- Czy jesteś dla innych błogosławieństwem? Dla kogo szczególnie?
Więcej w książce: Wędrująca modlitwa. Droga Abrahama, WAM