Herod słyszał wiele o Jezusie i pragnął go zobaczyć. Okazją był proces Jezusa. Z okazji święta Paschy Herod przybył do Jerozolimy i zamieszkał w dawnym pałacu Hasmoneuszów. Jezus, który pochodził z Galilei, był jego poddanym. W rzymskim prawie istniała możliwość odesłania przestępcy z miejsca uwięzienia do miejsca pochodzenia lub zamieszkania (ekstradycja). Korzystając z tej możliwości Piłat zrezygnował z jurysdykcji i przekazał oskarżonego Herodowi. Zapewne sądził, że uda mu się wycofać z kłopotliwego zatargu religijnego. Być może chciał sobie również zjednać Heroda, który był mężem zaufania cezara.

Święty Łukasz odnotował, że na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył (Łk 23, 8). Słyszał wiele o jego znakach cudotwórczych i miał nadzieję, że Jezus zaspokoi jego ciekawość. Opisując „religijną” ciekawość Heroda, Łukasz pośrednio informuje czytelnika, że cud może wywołać wiarę, ponieważ jest w nim szczerość serca, albo też wiarę utwierdzić, ale nigdy nie stwarza on wiary (I. Gargano). W przypadku Heroda nie chodzi o wiarę, ale o spektakl. Antypas oczekiwał cudu na pokaz, który miał dostarczyć silniejszych wrażeń dla znudzonego dworu.

Jezus dobrze zna motywy Heroda i uważa, że nie jest on godzien żadnego dodatkowego znaku. Herod ma przed sobą znak w całym znaczeniu tego słowa, znak oczekiwany przez proroków i królów Izraela, a jednak go nie rozpoznaje, tak jak nie był gotów wyciągnąć wniosków ze znaku, jaki dostrzegł w Janie Chrzcicielu. Zatem tak jak nie potrafił wykorzystać okazji, jaką było słowo Jana, którego przecież chętnie słuchał, tak teraz, choć zadowolony z przyjęcia Jezusa w swoim domu, po raz kolejny daje dowód swojej powierzchowności, a więc tego, że nie jest godny, by dać się uzdrowić przez zbawiającą moc Jezusa obecnego w jego domu (I. Gargano).

Jezus nigdy nie czynił cudów na pokaz. Nie uczynił tego w Nazarecie wobec swoich współziomków, którym zabrakło wiary, ani na pustyni wobec żądania szatana. Nie uczynił cudu w Ogrojcu, ani na krzyżu. Tym bardziej nie czyni tego dla Heroda, którego wcześniej nazwał lisem. Jezus milczy. Wcześniej rozmawiał z Judaszem, z Kajfaszem czy z Piłatem. Herodowi nie ma nic do powiedzenia. Jego milczenie nie wyraża jednak pogardy. Stanowi raczej próbę najmocniejszego upomnienia i prowokuje do refleksji. Jezus powiedział już wszystko, co miał do powiedzenia słowami. Teraz mówi tylko gestem, dramatycznym gestem wypełnienia swego śmiertelnego życia (I. Gargano).

Rozczarowany Herod okazał najwyższy wyraz pogardy: na pośmiewisko kazał ubrać Go w lśniący płaszcz i odesłał do Piłata (Łk 23, 11). Herod nie stosuje przemocy wobec Jezusa, po prostu Go wyśmiewa, tak jak wyśmiewa się głupca. Jak można wziąć na serio człowieka, który mówi, że jest Mesjaszem, ale nie jest w stanie dokonać żadnego cudu? (B. Maggioni). Herod wyśmiewa też królewski tytuł Jezusa. Jest On w jego oczach „błazeńskim królem”. Jezus dzieli los tych królów i wszystkich, którzy stali się pośmiewiskiem możnych (I. Gargano).

Poniżając Jezusa i odsyłając Go do Piłata, Herod zyskuje przyjaźń namiestnika: W tym dniu Herod i Piłat stali się przyjaciółmi. Przedtem bowiem żyli z sobą w nieprzyjaźni (Łk 12). Obaj mieli wiele powodów do wzajemnej wrogości. Na przykład, Antypas wtrącił się w sprawę blach wotywnych (o których donosi Filon). Kiedy indziej Piłat ogołocił skarbiec świątynny, zabierając zeń pieniądze na pieniądze miejskiego akweduktu. Nawet wydarzenie opisane w Łk 13, 1 mogło być prowokacją (C. Keener). Gest przyjaźni polityków, o którym wspomina ewangelista, był zarazem wyrazem politycznego sojuszu. W ten sposób Mistrz z Nazaretu, nawet w najbardziej dramatycznej sytuacji łączył zwaśnione strony. Przyjaźń, o jakiej tu mowa, wydaje się mieć wszystkie cechy podarunku, który Jezus mimo wszystko przekazuje swoim sędziom i oprawcom, choć oni sobie z tego nie zdają sprawy. Herod i Piłat wzajemnie wymieniali się Jezusem, okazując sobie nawzajem szacunek, a jednak w tajemniczy sposób i tylko przez krótką chwilę skorzystali z żaru tej miłości, jaka musnęła ich życie za sprawą spotkania Proroka z Nazaretu! (I. Gargano).

Przyjaźń z Piłatem nie ocaliła Heroda Antypasa przed Rzymianami. Został skazany na banicję. Przyczyniła się do tego wydatnie Herodiada ze swoją ambicją. Na jej naleganie Herod zabiegał u cesarza o godność królewską, którą jednakże otrzymał Agryppa II. Antypas oczerniony przed Kaligulą został pozbawiony władzy i zesłany do Lugdunum Convenarum w Galii (dzisiejsze Saint-Bertrand-de-Comminges), gdzie zmarł. Na zesłanie wyruszyła z mężem dumna Herodiada.

Herod jest archetypem „króla cienia”. Symbolizuje impotencję i paranoję. Taki władca pojmuje swoje znaczenie w dziecinny sposób i czuje się zagrożony mocą i twórczością innych. […] Król cień pozbawia mocy i wyklina wszystkich, którzy nie oddają mu czci. Jeżeli mnie nie potrzebujesz, ja nie potrzebuję ciebie. Musi on traktować swoich poddanych, zarówno mężczyzn, jak i kobiety, jako gorszych od siebie i kontrolować ich. Tworzą oni razem swojego rodzaju królestwo, jest ono jednak toksyczne, dysfunkcjonalne i pełne pochlebców (R. Rohr). Król cień jest przeciwieństwem prawdziwego mężczyzny króla, który jest archetypem wewnętrznej pewności i równowagi. Stanowi symbol płodności i twórczości dla wszystkich podwładnych. […] Król w mężczyźnie jest wystarczająco bezpieczny, aby rozpoznawać, afirmować i błogosławić dobro, które widzi w innych. Nie czuje się zagrożony rozwojem i dojrzałością innych, ponieważ wie, kim jest i kocha to, czym jest (R. Rohr).

Pytania do refleksji i modlitwy:

  • Co stanowi przedmiot mojej ciekawości?
  • Czy nie oczekuję cudowności, znaków potwierdzających moją wiarę?
  • W jakich sytuacjach milczę? Dlaczego?
  • Czy nie poniżam, wyśmiewam innych?
  • Kiedy robię z siebie błazna?
  • Z kim powinienem się dziś pogodzić?
  • Co sądzę o stwierdzeniu: „Mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale po tym jak kończy”?
  • Jakie cechy króla odkrywam w sobie?
  • Czy moje życie odzwierciedla archetyp królewski czy raczej „króla cienia”?