Pod koniec mowy Piotra przybyli niektórzy kapłani, dowódca straży świątynnej (sagan) oraz przedstawiciele saduceuszów. Ich niepokój został spowodowany nauczaniem Piotra o zmartwychwstaniu Jezusa (Dz 4, 1-24). Saduceusze bowiem nie podzielali wiary faryzeuszów w zmartwychwstanie, świat niewidzialnych duchów ani w życie wieczne. Z żydowskiego punktu widzenia świadectwo apostołów o zmartwychwstaniu mogło być równoznaczne głoszeniu, że czas zmartwychwstania już się rozpoczął. […] Uczniowie stwarzali zagrożenie dla saduceuszów jako przywódców ludu (C. Keener). Zagrożeniem dla elity religijnej był również boom nawróceń. Według różnych statystyk liczba mieszkańców Jerozolimy wahała się między dwudziestoma pięcioma a osiemdziesięcioma pięcioma tysiącami. Pięć tysięcy nowo nawróconych na chrześcijaństwo mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci (i niewolników) stanowiło nie lada wyzwanie dla „starej” religii.
Kazanie Piotra zakończyło się o zmierzchu. Przybyli przedstawiciele Sanhedrynu nie mogli więc przeprowadzić procesu. W godzinach nocnych był on zakazany. Wobec tego zdecydowali się aresztować Piotra i Jana. W następnym dniu z rana rozpoczęli parodię sądu. Zebrali się przedstawiciele rodu arcykapłańskiego wraz ze starszymi i uczonymi w Piśmie; całe zwierzchnictwo w pełnej okazałości swej władzy i potęgi (I. Gargano). Postawili apostołów na środku i rozpoczęli przesłuchanie.
Aresztowanie i sąd nad apostołami przypomina proces ich Mistrza, Jezusa. Również On był aresztowany po zachodzie słońca. Po spędzeniu nocy w więzieniu, o świcie, stawiono Go przed Sanhedrynem, który rozpoczął formalny (lecz fikcyjny) proces. Wszystko było z góry ukartowane (zob. Łk 22, 66nn).
Apostołowie przebywając w celi więziennej być może przypomnieli sobie proces Jezusa. Zapewne też przyszły im na myśl inne słowa, które wypowiedział ich Mistrz: podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie (Łk 21, 12-19). W czasie ostatniej wieczerzy Jezus stwierdził jasno, że droga ucznia jest naśladowaniem drogi Mistrza: Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (J 15, 20). Zaś wcześniej w Kazaniu na Górze nauczał: Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków4, którzy byli przed wami (Mt 5, 10-12). Czy Piotr rozmawiał o tym z Janem? Z pewnością prowadzili rozmowy, w których podtrzymywali siebie na duchu. Wierzyli, że Jezus zmartwychwstały, tak jak obiecał, jest z nimi (K. Wons).
Historia Jezusa powtarza się w życiu apostołów i każdego z Jego uczniów. Dawanie świadectwa, radykalne życie ewangelią, promowanie sprawiedliwości i prawdy, obrona godności każdej osoby ludzkiej wiąże się nieraz z ceną przelanej krwi. Od chwili śmierci Jezusa miliony Jego uczniów będzie więzionych, upokarzanych, wyśmiewanych, torturowanych, skazywanych na śmierć, tylko dlatego, że przyznają się odważnie do swego Nauczyciela. Piotr, który cierpiał i oddał życie za Chrystusa, napisał: nie dziwcie się, jakby was spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały. Błogosławieni [jesteście], jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa, albowiem Duch chwały, Boży Duch na was spoczywa. Nikt jednak z was niech nie cierpi jako zabójca albo złodziej, albo złoczyńca, albo jako [niepowołany] nadzorca obcych dóbr! Jeżeli zaś [cierpi] jako chrześcijanin, niech się nie wstydzi, ale niech wychwala Boga w tym imieniu! (1 P 4, 12-16).
Jezus sądzony przed trybunałem ludzkim, objawił siebie, wyznał otwarcie swoją tożsamość Syna Bożego. Również Piotr napełniony Duchem Świętym wykorzystał okazję, gdy zebrało się całe grono żydowskiej elity religijnej, by z mocą zaświadczyć przed nim o Jezusie.
Na pytanie, czyją mocą i w czyim imieniu uzdrawia, odpowiada: w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka – którego ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych – że przez Niego ten człowiek stanął przed wami zdrowy (Dz 4, 10). Paralityk mocą Zmartwychwstałego uzyskał podwójny skarb: zbawienie i zdrowie. W Nim”. Nie ma bardziej uroczystego tonu, aby ogłosić, że właśnie w imię Jezusa uzyskuje się zbawienie, które jest równocześnie także zdrowiem. Trzeba podkreślić, że Piotr ma na myśli całość dobra otrzymanego przez tego człowieka. Nie tylko jego dusza się zbawiła, ale cały człowiek. Zbawienie manifestuje się jako zdrowie, zaś zdrowie ciała wskazuje na pełne zbawienie człowieka (I. Gargano).
Piotr nie kończy na tym stwierdzeniu. Idzie dalej, tłumaczy wagę imienia Jezus: On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni (Dz 4, 11-12). Odwołując się do psalmu 118 nazywa Jezusa „kamieniem węgielnym” (Ps 118, 22). Został On odrzucony przez elity żydowskie, osądzony i wykluczony życia. Jednak właśnie On stał się „głowicą węgla”; wskrzeszony do wiecznego życia przez Boga Ojca, przyniósł zbawienie zagubionej ludzkości.
Co więcej, Piotr nie waha się stwierdzić, że poza Nim nie ma zbawienia. Chrystus nie jest jedną z wielu dróg, jest jedyną. Piotrowi nie chodzi o to, abyśmy nie nazywali Jezusa z Nazaretu żadnym innym imieniem, ale o to, abyśmy nie szukali zbawienia w żadnej innej osobie, religii czy bóstwie, gdyż tam go nie znajdziemy. Nikt i nic poza Jezusem nie jest w stanie nas w żaden sposób zbawić. […] Oczywiście, dla nas przesłanie to nie zawsze jest wygodne. Wolelibyśmy pewnie, aby zbawienie dostępne było także przez wiarę w Krisznę, Buddę, Mahometa czy po prostu Boga, bez konieczności nazywania Go Bogiem chrześcijańskim. Niemniej jednak, taka postawa – choć jest bardzo popularna i wydaje się niezwykle tolerancyjna – nie tylko zaprzecza nauce płynącej z tego fragmentu Dziejów (i wielu innych tekstów Nowego Testamentu, np. J 14, 6), ale jest także nielogiczna (W. Kaiser).
Członkowie Sanhedrynu zostali zaskoczeni. Nie spodziewali się takiej pewności siebie, odwagi i wiary, jaką prezentowali apostołowie. Słyszeli bowiem, że są ludźmi niewykształconymi i prostymi, „agrammatoi kai idiotai”. Słowo „agrammatoi” oznacza ludzi niepiśmiennych, analfabetów, natomiast „idiotai” ludzi prostych, z ludu. Może też oznaczać „ludzi bez związków, bez relacji”. Człowiek bez związków jest ignorantem i jest ignorowany (I. Gargano).
W zaistniałej sytuacji nakazali opuścić apostołom salę obrad, sami zaś naradzali się, jaką decyzję podjąć. Obraz dosyć groteskowy odsłaniający ich osobisty dramat. Pozostają w swoim świecie. Narada za drzwiami zdradza definitywność ich niewiary. Pozostają odcięci, hermetycznie zamknięci na nawrócenie. Boją się, że gdyby przyjęli kerygmat Piotra, runąłby ich świat (K. Wons). Jak wybrnąć z trudnej sytuacji? Sprawa zmartwychwstania Jezusa nie była publiczna, mogli wiec przekupić pełniących straż przy grobie. Tymczasem tutaj dowód jest oczywisty. Jest nim uzdrowiony paralityk, zaś apostołowie twierdzą wobec tysięcy świadków, że stało się to mocą imienia Jezusa. Mogą się powoływać na ignorancję apostołów, ale faktom nie są w stanie zaprzeczyć.
Żydowscy przywódcy religijni dobrze rozumieją, że ich głównym problemem nie jest paralityk, ani apostołowie. Gra toczy się o Jezusa. Apostołowie czynią cuda i uzdrawiają w Jego imię. Wcześniej wyeliminowali Go z życia, teraz pojawia się ponownie jak miecz Damoklesa. Jego moc, energia działa nadal przez uczniów. Nie mogą jednak ich aresztować. Nie mają podstaw prawnych. Ponadto stoi za nimi kilkutysięczny tłum. Jedyna (zresztą wątpliwa) rzecz, jaką mogą uczynić jest zakaz przemawiania i nauczania w imię Jezusa. Łukasz, z właściwą sobie psychologiczną wnikliwością, ukazuje nam w elitach obraz człowieka zamkniętego na prawdę, który chwyta się desperacko różnych sposobów, nawet niedorzecznych i naiwnych, aby ukryć prawdę niemożliwą do ukrycia. Zamknięty świat ignorancji zacieśnia się jak obręcz na ich szyi i dusi coraz bardziej (K. Wons).
Odpowiedź, jakiej udzielają apostołowie, jest inteligentna, a zarazem wyraża ich dynamizm wiary i żar wypływający z relacji z Jezusem: «Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli» (Dz 4, 19-20). Piotr i Jan nie mogą nie świadczyć o tym, co widzieli i słyszeli, czego dotykały ich ręce i serca (por. 1 J 1, 1). Nie mogą powstrzymać wewnętrznego dynamizmu miłości, który przynagla ich, by głosić Chrystusa (por. 2 Kor 5, 14). Nie mogą też kierować się ludzkimi opiniami i zmiennymi modami. Muszą słuchać głosu Boga. „Martyria” jest nie do okiełznania. Kogo ogień ogarnął tego i spalił. „Zelus domus tuae comedit me” – powiedział Jezus: „Gorliwość o dom Twój pożera mnie”. Pożar już wybuchnął, a nie ma wody, którą dałoby się go ugasić. To napięcie stało się teraz ich nowym sposobem bycia. […] Jest to jak gwałtowny nurt rzeki, która nie może się nie rozszerzać, rozlewając się wszędzie (I. Gargano).
Arcykapłani i przywódcy pozostają wobec tego żaru wiary bezradni. Muszą uwolnić apostołów. Pozostaje im jedynie przezornie udawać, że nic się nie stało (I. Gargano). Są oni podobni do żebrzącego paralityka, który zrezygnował z życia, zdecydował się wegetować na „progu świątyni”, poza przestrzenią Zmartwychwstałego (K. Wons). Ich przeciwieństwem jest prosty lud, który widząc znaki, wielbi Boga, nawraca się, przyjmuje Jezusa jako swego Pana.
Po zakończeniu procesu apostołowie wracają do wspólnoty. Dzielą się przeżyciami i dają świadectwo. Wspólnota z kolei przyjmuje ich (oraz ich słowa) z radością i zadowoleniem. Dzielenie kończy wspólna modlitwa połączona z afirmacją Boga – udzieleniem Ducha Świętego.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Jaki jest mój stosunek do prawd związanych ze zmartwychwstaniem i życiem wiecznym?
- Czy byłem kiedy aresztowany? Jak wspominam ten czas? Czego mnie nauczył?
- Jaka jest moja opinia o więźniach?
- W jaki sposób przeżywam cierpienie związane z odrzuceniem, niezrozumieniem i prześladowaniem?
- Czy naśladuję Jezusa w niesieniu krzyża (czy tylko w radościach)?
- Czy gotów byłbym dziś umrzeć dla Chrystusa?
- Jak rozumiem twierdzenie, że poza Jezusem nie ma zbawienia?
- Co sądzę o innych religiach jako drodze do Boga?
- Co sądzę o żydowskich elitach religijnych?
- Czy nie posługuję się kłamstwem i fałszem?
- Czy nie zamykam się na prawdę? Kiedy?
- Jakim świadkiem Jezusa jestem ja?
- Czy jest we mnie żar wiary? Może już dawno wygasł?
- W jakich okolicznościach udaję, że nic się nie stało?
- Czy potrafię dzielić się z innymi moim osobistym doświadczeniem Jezusa (wiary)?
Fot. FreeBibleimages