Dzisiejsze przypowieści Jezusa rozpoczyna wezwanie do czuwania (Mt 24,42-51). Słudzy w Palestynie oczekiwali na pana przed domem, pod gołym niebem. Aby móc oświetlić drogę powracającemu panu i nie zasnąć, czuwali gotowi z zapalonymi pochodniami. Czuwanie było konieczne, gdyż termin powrotu pana z uczty weselnej był nieprzewidywalny.

Obraz czuwania można odnieść do życia duchowego. Życie duchowe jest czuwaniem, oczekiwaniem, nadzieją. Jest przeciwieństwem bierności, duchowej apatii, lenistwa (acedii). Serce nie lubi pustki. Kiedy pojawia się pustka pragnie ją czymś zapełnić. Gdy nie ma wartości głębszych, duchowych, ich miejsce zajmą sprawy drugorzędne: codzienne sprawy, obowiązki, troski, zmartwienia, lęki, a także radości, zmysłowe przyjemności, namiętności, pokusy, grzechy… Konsekwencją jest rutyna i urządzenie się w przeciętności.

Lekarstwem na pustkę, nudę, bierność i apatię duchową jest modlitewne czuwanie: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie, duch wprawdzie ochoczy, ale ciało mdłe (Mt 26, 41). Czuwanie wymaga mądrości i roztropności. Ma wymiar aktywny i świadomy. Wymaga trudu, wysiłku, umiejętności dostosowania się do nieprzewidzianych sytuacji, gotowości do podejmowania szybkich decyzji, poczucia tymczasowości.

Czuwanie jest umiejętnością życia w teraźniejszości. Ważna jest przeszłość, pamięć. Ważna jest również przyszłość, cel życia. Ale nie można żyć skrajnościami. Najważniejsza jest teraźniejszość. To dziś, teraz, które jest nową szansą, nową łaską. Czuwać oznacza w sposób mądry i odpowiedzialny podejmować nasze dziś – obowiązki, zadania, trud codzienności, z wiarą, że w tym wszystkim jest Bóg i On nas prowadzi.

Drugim tematem przypowieści Jezusa jest niespodziewane, zaskakujące przyjście Pana. Jezus porównuje je z najściem złodzieja w nocy. Gdyby właściciel domu znał jego plany, nie pozwoliłby na włamanie. Słowo włamać się oznacza przekopać się, przewiercić się, przebić (otwór). Ściany domów palestyńskich, zwłaszcza ludzi niezamożnych, były zwykle wykonane  z wyschniętej gliny; stąd łatwo było je przebić. Nieznana godzina nadejścia złodzieja sprawia, że gospodarz (sługa) musi nieustannie czuwać.  

Niespodziewane nadejście złodzieja jest symbolem Dnia Pańskiego (paruzji), czyli ponownego chwalebnego przyjścia Jezusa na końcu czasów. Św. Paweł pisze o tym dniu: Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: Pokój i bezpieczeństwo – tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej (1 Tes 5, 2-4).

Sam Jezus porównuje swoje przyjście do złodzieja: To mówi ten, co ma Siedem Duchów Boga i siedem gwiazd: Jeśli wiec czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej, i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie (por. Ap 3, 1-3).

Konsekwencje braku czuwania opisuje Jezus w następnej przypowieści o wiernym lub niewiernym słudze. W czasach Jezusa w Palestynie wielu zamożnych ludzi miało niewolników, którzy administrowali majątkiem. Niewolnicy zajmujący wysoką pozycję byli odpowiedzialni za niższych rangą. W sytuacji dłuższej nieobecności właścicieli ziemskich, co było zjawiskiem nierzadkim, istniała możliwość nadużyć z ich strony. Zamiast wierności i roztropności, mogły pojawić się: zniechęcenie, lekkomyślne liczenie na opóźnienie powrotu pana, egoizm, zaspokajanie żądzy zmysłowych kosztem właściciela i nadużycia wobec innych sług.

Zarówno przyjście złodzieja jak i pana jest czasem rozrachunku. Sługę wiernego czeka nagroda, niewiernego kara.

Nieprzewidywalne spotkanie z Jezusem ma miejsce w chwili śmierci. Jezus przychodzi wówczas jak złodziej, aby ukraść nasze dotychczasowe życie i przeprowadzić nas w nowe. Przychodzi jak Pan, który żąda sprawozdania z ziemskiego włodarzenia Jego majątkiem.

Moment spotkania z Jezusem w chwili śmierci jest najboleśniejszym doświadczeniem prawdy o sobie. Kończą się wówczas: maskarada, fikcje, iluzje, gry, pozory. Człowiek jest tym, kim jest w rzeczywistości: albo wiernym i roztropnym, który właściwie wykorzystał otrzymane talenty i czas, by czynić dobrze i kochać, albo niewiernym, który zmarnotrawił wszystkie szanse i łaski zsyłane przez Boga w ciągu całego życia. W obliczu Chrystusa, który jest prawdą, zostanie ostatecznie ujawniona prawda o relacji każdego człowieka z Bogiem. Sąd Ostateczny ujawni to, co każdy uczynił dobrego, i to, czego zaniechał w czasie swego ziemskiego życia (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1039).

Tomasz a Kempis pisze w swoim dziełku O naśladowaniu Chrystusa: Tak powinieneś zachować się w każdym czynie i w każdej myśli, jak gdybyś dziś miał umrzeć. Jeśli miałbyś czyste sumienie, nie bałbyś się bardzo śmierci. Lepiej jest unikać grzechu, niż uciekać przed śmiercią. Jeśli dziś nie jesteś gotowy, czy będziesz gotowy jutro? (I, 23, 1).  

 Przypowieść o czuwaniu zawiera również wątek nieprawdopodobny dla realiów Palestyny. Po niespodziewanym powrocie do domu pan nagradza lub każe służących. Nagroda jest niewyobrażalna. Święty Łukasz dodaje, że Pan każe sługom usiąść do stołu i sam ich obsługuje. W pogańskim Rzymie w czasie obchodów świątecznych ku czci Saturna (Saturnalia) niewolnicy byli dopuszczani do stołu panów, a nawet obsługiwani przez nich. Nie było to jednak możliwe w świecie Orientu.

Obraz pana, który obsługuje niewolników jest metaforą uczty wiecznej. Sługami są wszyscy zbawieni, a usługującym sam Jezus, Kyrios (Pan). Radość przyszłego świata – radość, która nie przestanie nas zadziwiać – polega bardziej na „otrzymywaniu” od Pana (Jego służbie) niż na służeniu Panu (B. Maggioni). Uczta jest symbolem nieba. Jezus przyrzekł je każdemu uczniowi: W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem (J 14, 2n).

Przypowieść Jezusa mówi również o karze dla niewiernych sług. W sensie alegorycznym oznacza ona miejsce wiecznego potępienia – piekło (gehenna). Bóg nie traktuje nas w sposób bezwolny. Traktuje nas w sposób poważny, jako osoby zdolne do odpowiedzialności za swoje życie. Są w tym życiu sprawy nieodwołalne i nieodwołalnie zniszczalne. W swojej wolności możemy zadecydować o własnym potępieniu, zniszczeniu. Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1035).

Piekło ma służyć nadziei, nie lękowi. Ma pomagać w takim życiu, by nie stało się ono naszym udziałem. Bóg nie przeznacza nikogo do piekła, nie chce śmierci grzesznika, przeciwnie, pragnie, by każdy się zbawił. Dlatego można powiedzieć, że piekło jako realna możliwość jest bólem i dramatem Boga.

Pytania do refleksji:

  • Czy ulegam duchowej apatii i bierności? W jakich okolicznościach?
  • Co wypełnia moje serce? Jak sobie radzę z rutyną?
  • Czy żyję dniem dzisiejszym? Czy raczej oscyluję między przeszłością a przyszłością?
  • Jak wygląda moje modlitewne czuwanie w codzienności?
  • Jakie uczucia wzbudza we mnie myśl o własnej śmierci?
  • Co zrobiłbym jeszcze, wiedząc, że pozostał mi tylko jeden dzień życia? Jak przeżyłbym życie, gdyby mi dano szansę rozpocząć wszystko od początku? Co zmieniłbym, a co pozostawił bez zmian?
  • Co czuję, myśląc o spotkaniu z Jezusem w chwili śmierci? Co chciałbym Mu powiedzieć? Za co dziękować? Za co przepraszać? O co prosić? A co Jezus chciałby mi powiedzieć?
  • W jaki sposób chciałbym przeżyć ostatnie chwile na ziemi (gdybym miał taką możliwość)? Czy
  • Jak wyobrażam sobie niebo? Czy doświadczam czasem, że niebo jest we mnie?
  • Czy dogmat o piekle napawa mnie lękiem czy nadzieją?
  • Czy w moim życiu na ziemi doświadczam więcej piekła czy nieba?

fot. Pixabay