Wczoraj jezuici świętowali wspomnienie św. Franciszka Ksawerego. W tym roku minęło 400 lat od jego kanonizacji (1622).

Franciszek Ksawery jeden z największych misjonarza w historii Kościoła i świata był przyjacielem Ignacego Loyoli i razem z nim, Teresą od Jezusa (z Avila), Filipem Nereuszem i Izydorem Oraczem został kanonizowany podczas tej samej uroczystości w 1622 roku.

Jezuici w Rzymie celebrowali jubileusz kanonizacji Franciszka Ksawerego w kościele Il Gesù, gdzie jeden z ołtarzy z pięknym relikwiarzem jest dedykowany św. Franciszkowi Ksaweremu oraz w kościele sant’Ignazio na Campo Marzio.

Mszy św. w kościele św. Ignacego przewodniczył ojciec Claudio Rajola SJ i on wygłosił okolicznościową homilię.

Franciszek Ksawery i św. Ignacy Loyola znajdowali się w przeciwnych obozach politycznych – przypomniał kaznodzieja. W konsekwencji przegranej Francji, którą popierał Franciszek Ksawery, znalazł się on w Paryżu, gdzie podjął studia na tym samym uniwersytecie co św. Ignacy. Tak się złożyło, że obaj zamieszkali w jednym pokoju na stancji. Ignacy nie przypadł do gustu Franciszkowi z racji poglądów i z faktu, że Ignacy był daleko mniej zaawansowany w studiach. Ignacy zdobył Franciszka swoją postawą i ciągłym powtarzaniem biblijnej frazy: „Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” (Łk 9,25).

Kaznodzieja w dalszej części interesującego kazania wskazał na trzy cechy Franciszka, zapraszając słuchaczy, aby odnieśli je do siebie.

Pierwsza cecha to pasja. Ksawery był człowiekiem z pasją, pełnym pragnień. Ignacy pomógł mu odkryć najszlachetniejsze pragnienie: Służyć Bogu i bliźnim w Bogu. „Czy jestem człowiekiem pasji?” – pytał kaznodzieja uczestników celebracji eucharystycznej. „Jakie są moje pasje? Na czym mi tak naprawdę zależy?”

Druga cecha to dyspozycyjność. Najpierw w stosunku do Boga. Franciszek dał się Bogu pochwycić. Dał się w tym procesie pokierować człowiekowi, którego na początku nie lubił. To doprowadziło go do włączenia się w projekt powstania zakonu jezuitów, a potem do podjęcia się misji na Dalekim Wschodzie, gdy zaistniała taka konieczność. Stał się ostatecznie, jak św. Paweł „wszystkim dla wszystkich”, aby przybliżać Chrystusa i jego orędzie zbawienia, tym, którzy jeszcze o Nim nie słyszeli.

Trzecia cecha to świętość. Świętość Franciszka wyrosła na jego naturze. Na naturze, która jak nasza miała swoją historię osobistą, nosiła ślady uzdrowionych zranień i niedoskonałości, ale była pełna miłości do Boga i ludzi. Franciszek kochał Boga i swoich przyjaciół. Nosił w kieszonce zakonnej sukni, na piersi, na wysokości serca, kartkę z podpisami swoich współbraci. Pamiętamy żar miłości-przyjaźni bijący z jego listów pisanych z Indii i Japonii.

Kaznodzieja zakończył stwierdzeniem, że nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy i my stali się jak Franciszek Ksawery, pełni żaru, dyspozycyjni i święci, jeśli tylko tego pragniemy. Zapytajmy się – kontynuował, „Co nam w tym przeszkadza?” i prośmy, aby Pan dał nam łaskę wielkich pragnień i ich realizacji.

O. Henryk Droździel SJ
Rzym, 3.12.2022

Na zdjęciu, po prawej, ołtarz i relikwiarz św. Franciszka Ksawerego (Kościół il Gesù).