Modlitwa do s. Faustyny, patronki Łodzi

Św. Faustyno, zwracamy się do ciebie, jako do jednej z nas, bo jesteś przecież Patronką naszego miasta. Mieszkałaś w Łodzi, chodziłaś po tych samych ulicach, które my dzisiaj przemierzamy i tak jak my znasz życie, bo tutaj pracowałaś, modliłaś się, chodziłaś na zabawy. Jedna z nich jest szczególnie pamiętna, ta w Parku Wenecja, gdy podczas zabawy przyszedł po ciebie Chrystus, w środku tańca. Był bardzo umęczony i wypowiedział do ciebie tylko jedno zdanie: „,dokąd będę na ciebie czekał” ? które całkowicie zmieniło twoje życie.

Ty wiesz najlepiej, że nie był to wyrzut z Jego strony, ale wyznanie miłości. Przerwałaś wtedy taniec i pobiegłaś do katedry, aby tam, leżąc krzyżem na posadzce kościoła, dokończyć tej rozmowy. Dla nas to zdarzenie jest bardzo ważne, bo chodzi w nim o Jezusa i o nas, żyjących w świecie stygnącej coraz bardziej miłości.

Modlimy się do Ciebie siostro Faustyno, bo wierzymy, że tak jak Ty, jesteśmy powołani do miłości i do tego abyśmy byli uczniami Chrystusa. Ty nas rozumiesz i znasz Jezusa, gdyż jako święta, jesteś z Nim związana na wieki. Pragniemy dołączyć do Ciebie i do wszystkich, którzy widzą w Nim nadzieję własnego zbawienia, oraz zbawienia świata.

Tym bardziej prosimy Cię o orędownictwo, że jesteś oficjalnie ustanowiona patronką naszego Miasta. Pomóż nam odpowiedzieć, tak jak Ty, na Jego przynaglające wołanie: ,, dokąd mi jeszcze każesz czekać na siebie”?

Módl się św. siostro Faustyno o siłę dla nas i o odwagę, abyśmy my również, umieli przerwać zabawę i leżąc potem krzyżem, dokończyć rozmowę z Jezusem, zawierzając się całkowicie Bogu, służąc Jemu i ludziom.

Pomóż nam zrozumieć, że niczego nie tracimy, gdy wybieramy miłość, ale zyskujemy wszystko, w Niebie i już tutaj na ziemi. Naucz nas wymawiać z wiarą i miłością Twoje wezwanie: „Jezu, ufam Tobie”

Droga Krzyżowa wspólnie ze św. Faustyną

Stacja I: Niesprawiedliwy wyrok – Jezus na śmierć skazany

Każdy człowiek rodząc się do życia skazany jest na śmierć, bo wszyscy
ludzie są śmiertelni, niezależnie od ich pozycji społecznej, bogactw,
zasług i poglądów. Tak samo – wszyscy ludzie są grzeszni.
Jedynie Jezus Chrystus Syn Boży i Syn Człowieczy, jako Święty Boży jest
bez grzechu i nie miała do Niego dostępu śmierć. Przyjął ją jednak ze
względu na nas, grzesznych ludzi, aby dla nas przez nią przejść
i otworzyć nam w ten sposób drogę Zbawienia.
Pokonał On grzech i śmierć swoim Zmartwychwstaniem, w którym

mamy udział, gdy trwamy w świętej komunii z Jezusem, naszym
Panem i kierujemy się w codziennym życiu natchnieniami Ducha
Świętego, który jest duchem miłości, przebaczenia i braterskiej
jedności.

Jesteśmy słabi i grzeszni, dlatego modlimy się wołając do naszego Ojca
w Niebie: „nie pozwól abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw od złego”,
a ciebie św. Faustyno prosimy o to, abyśmy podobnie jak ty umieli
powiedzieć „tak” miłości Bożej, również wtedy gdy jesteśmy fałszywie
pomawiani o zło. którego nie popełniliśmy i skazywani na cierpienia
niesprawiedliwymi wyrokami.
Pomóż prosimy, abyśmy nigdy nie stali po stronie prześladowców
i krzywdzicieli, ale okazali się godni Królestwa Bożego.

Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Jezus powiedział „tak” krzyżowi, mimo modlitwy w Getsemani o jego
odsunięcie. Jak każdy człowiek pragnął aby zostało Mu oszczędzone
cierpienie krzyżowej męki, ale decydujące było w Nim wołanie miłości
Jego Miłosiernego Serca, które zjednoczone z pragnieniem Ojca
Niebieskiego, chciało ratować ludzkość od wiecznego potępienia.

Dlatego Jezus nie buntował się przeciwko krzyżowi, biorąc go na
ramiona. Dał w ten sposób dowód, że miłuje Ojca i że do Niego
zmierza, wraz z wszystkimi, którzy się Mu zawierzyli i nie utracili nadziei
nawet wtedy gdy wydawała się ona czystym absurdem, tymi którzy nie
zdradzili Go, nie zawiedli Jego miłości, ale tak jak ty św. siostro
Faustyno, starali się o wierność Jemu do końca.

Prosimy cię zatem Siostro, jako naszą duchową Przewodniczkę,
o wspieranie naszej pielgrzymki do Nieba, każdego dnia, a szczególnie
wtedy gdy napotykamy przeszkody trudne do przezwyciężenia.

Stacja III: Pierwszy upadek pod krzyżem

Upadek z krzyżem nie był spowodowany bynajmniej chwilą nieuwagi
albo rozproszenia, ani też nie był nieszczęśliwym przypadkiem. Był to
efekt żelaznej logiki zła, które się karmi widokiem cierpienia,
szczególnie jeśli to cierpienie jest niewinne. Stanowi ono wówczas
doskonałą okazję, aby nim boleśnie i podstępnie obrazić Boga,
zarzucając Mu głośno okrucieństwo, brak współczucia i milczenie,
starając się jednocześnie zranić w ten sposób śmiertelnie duszę
cierpiącego człowieka, aby doprowadzić go do desperacji i zaparcia się
Boga.

Kusi go wtedy zły duch myślami, że Boga nie ma, albo że się nie
interesuje naszym cierpieniem i z tego powodu zbyteczne jest wszelkie
oczekiwanie pomocy z Nieba. W ten sposób do fizycznego bólu szatan
dołącza jeszcze duchową męczarnię człowieka, wsączając do jego
duszy przekonanie, że wierząc w Boga, poniża samego siebie,
ponieważ ślepo i uparcie trzyma się fikcji Zbawienia, które przecież nie
istnieje, czego dowodem jest to właśnie cierpienie i dlatego, chcąc
ratować swą godność, powinien zerwać ze złudą marzeń i czczych
obietnic religijnych. Powinien je głośno kontestować, aby ostrzec
innych i uchronić ich przed tym rozczarowaniem które sam przeżył
ponieważ dał się zmanipulować i uwierzył w miłość miłosierną
i w Królestwo Boże.

Jezus powstał ze swego bolesnego upadku i znów wziął krzyż na
ramiona, aby nas obronić przed pokusą rozpaczy i zniechęcenia.
Święta Faustyno, pomóż pokonać wszystkie przeszkody jakie zły duch
rzuca nam pod nogi, abyśmy się przelękli i zrezygnowali z podążania za
Chrystusem drogą Zbawienia. Naucz nas męstwa i odwagi, ale przede
wszystkim zaufania do Bożego Miłosierdzia.

Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Pan Jezus w drodze na Golgotę nie tyle zobaczył swoją Matkę i nie tyle
nawet ją spotkał, co potwierdził i przyjął od niej to potwierdzenie, że oni
we dwoje są zawsze razem, zjednoczeni w miłości i wierze.

Maryja nie rozpaczała i nie oddawała się lamentacjom z powodu
cierpień swego Syna i nie była w żadnym wypadku Jego dodatkowym,
moralnym obciążeniem. Przeciwnie, była wielkim wsparciem
w doprowadzeniu do końca Jego misji Zbawienia, przeżywając wspólnie
z Nim paschalne apogeum krzyża, tak jak tp było od początku, od
momentu Zwiastowania i narodzin Jezusa w betlejemskiej stajni,
a potem podczas pierwszego cudu, w Kanie Galilejskiej, kiedy to jej
powiedział, że „nie nadeszła jeszcze Jego godzina”, tak zawsze, w całej
Jego misji, była u Jego boku niezmiennie, aż po krzyż, kiedy nadeszła
„Jego godzina” i aż po Zmartwychwstanie.

Oboje, gdy spotkały się ich oczy, podczas drogi krzyżowej, przekazali
sobie milczące pozdrowienie, które było dla Obojga umocnieniem ich
wiary i miłości do Boga Ojca, złączonej w jedno z miłością jaką mieli
wzajemnie do siebie.
Święta Faustyno, pomóż naszej słabej miłości i naszej słabej wierze, aby
były silne i mądre, jak Jezusa i Maryi. Pomóż, abyśmy doświadczyli
zbawczego spojrzenia Bożego Miłosierdzia i abyśmy nim przemienieni
nabrali mocy by nieść pomoc innym.

Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi

Szymon pomógł nieść krzyż Jezusowi, jak o tym mówi Ewangelia, ale
rodzi się w nas myśl: co to za pomoc, skoro ktoś jej udziela wbrew sobie
?! Szymon z Cyreny został przecież do tego przymuszony przez
rzymskich żołnierzy.

W trakcie drogi na Golgotę jednak, jak o tym twierdzi tradycja, krzyż
Chrystusa przemówił do niego bardzo osobiście. Szymon nie tylko
widział okropne cierpienie Jezusa, ale jeszcze bardziej dotknięty został
Boską szlachetnością Jego duszy i stopniowo, krok za krokiem, zaczął
Mu pomagać w niesieniu krzyża z coraz większym przekonaniem
i coraz większym pragnieniem, aby się do Niego duchowo przybliżyć.

My też doświadczamy często tego samego co przeżył Szymon z Cyreny.
Na krzyż Chrystusa reagujemy jego odrzuceniem, chcąc być daleko od
związanych z nim życiowych przykrości i komplikacji. Kiedy jednak
z takich lub innych względów zostajemy zmuszeni aby go wziąć na
siebie, stopniowo krzyż do nas przemawia – przemieniając nas
wewnętrznie. Zaczynamy wówczas rozumieć, że nie my pomagamy
nieść krzyż Jezusowi, ale że to Jego krzyż nas niesie w mistycznym
doświadczeniu zbawczej miłości Boga.

Tyś tego cudu doświadczyła święta Faustyno i w swoim Dzienniczku
zapisałaś wówczas złotymi zgłoskami, „Jezu ufam Tobie”, jako
najgłębsze pragnienie twojego serca, aby całkowicie zawierzyć się
Jemu.
Uczyniłaś to również twoim zasadniczym przesłaniem skierowanym do
nas, abyśmy mieli udział w cudzie nowego życia, dzięki zbawczej
miłości naszego Pana i Brata, Jezusa Chrystusa. Pomóż nam ufać Mu
i kochać Go tak jak ty, święta Faustyno.

Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi

Weronika nie uczyniła tego aktu aby zyskać czyjekolwiek uznanie. Nie
szukała dla swego czynu cudzego poparcia, ani zgody, ale zrobiła to co
nakazywało jej serce. Po prostu nie mogła nie podbiec do Jezusa i nie
otrzeć chustą Jego spotniałej i pokrwawionej twarzy. Uczyniła to
z kobiecą delikatnością, tak serdecznie, jak tylko prawdziwe i szczere
wyznanie miłości zdobyć się na to może.

Była tak zdeterminowana i tak nadzwyczajnie pewna siebie, jak gdyby
miała na ten gest osobiste pozwolenie rzymskiego cesarza. Pewnie
dlatego żołnierze konwojujący Jezusa przeżyli krótki moment
zawahania, nie wiedząc jak się zachować, a ona doskonale to ich
wahanie wykorzystała. Oczywiście nie rozczulił ich ten widok, ale

wywołał jakiś odruch zdziwienia, bo nie ma człowieka którego by nie
wybił z rutyny, chociażby na krótki moment, widok prawdziwie czystej
miłości, która z żadnymi groźbami się nie liczy, nie dlatego że jest
fanatyczna, ale dlatego że jest cudownie wolna i piękna.

Osoby które były w pobliżu Weroniki i Jezusa, zauważyły na dnie Jego
oczu pełnych bólu, małą iskierkę uśmiechu. Ona zaś, oprócz tego
usłyszała jeszcze wyraźnie wypowiedziane przez Niego dwa słowa,
zmieszane ze świszczącym oddechem: „pokój” oraz „kocham”.
Materialnym dowodem prawdziwości tych słów, że pochodzą one
z głębi Jego serca, stał się odcisk twarzy jaki jej zostawił na białej chuście,
którą Mu wytarła twarz Weronika.

Ty też Faustyno otrzymałaś obraz Miłosiernego Jezusa, z którego Serca
tryskają promienie Wody chrzcielnej i Krwi eucharystii. Musiałaś zatem
i ty, jak święta Weronika, ocierać z kurzu i krwi umęczoną twarz
Chrystusa, widzieć iskrę uśmiechu w Jego oczach i musiałaś też słyszeć
z głębi Jego bolesnego oddechu słowa : „pokój” i „miłość”, którymi
streścił i określił swoje życie i swoją śmierć .

Pomóż nam, siostro Faustyno zrozumieć te dwa słowa, by móc nimi
żyć na co dzień. Pomóż aby nas ożywiały dwa promienie Jego Serca,
zawsze gdy celebrowana jest Eucharystia.

Stacja VII: Drugi upadek pod krzyżem

Jezus upadł pod krzyżem z powodu zadanych Mu ran i wyczerpania.
Upadł z powodu grzechów, z którymi sobie nie radzimy i z powodu
krzyży, które mamy w pogardzie, albo których się boimy. Uciekając
przed nimi, zrzucamy je na innych, udając w to że wierzymy, iż słusznie
się im należą, gdyż albo na nie zasłużyli, albo też dlatego, że nie należą
do naszej rodziny.

Tymczasem ucieczka przed krzyżem jest odmową przyjęcia Chrystusa
i wnosi do duszy ludzkiej nieporządek i smutek, stając się przyczyną jego
moralnej degrengolady. Nie bylibyśmy w stanie się jej ustrzec
i z naszych upadków nie bylibyśmy w stanie powstać, gdyby tego nie
uczynił, w naszym imieniu, Jezus Chrystus, podnosząc się ze swego
drugiego upadku ponownie biorąc za nas swój krzyż na ramiona, aby
go zanieść na sam szczyt Golgoty, będąc wierny miłości aż do końca.

Siostro Faustyno, naucz nas umiejętności okazywania wdzięczności
Bogu za Jego zbawczą miłość, której najświętszym symbolem jest
Krzyż.
Naucz nas wewnętrznej mobilizacji w obliczu pokus, abyśmy im nie
ulegli, a gdy nas dotknie jakieś załamanie albo kryzys, spraw abyśmy
nie zrezygnowali z drogi, którą On nas prowadzi w Jego i naszym
Kościele.
Pomóż – aby rósł w nas i zamieniał się w czynną miłość, płomień
nadziei i wiary, który On w tobie i w nas zapalił.

Stacja VIII: Jezus spotyka płaczące niewiasty

Dużo było kobiet wśród tłumnej gawiedzi stojącej po obu stronach
drogi, którą Chrystus był prowadzony na Golgotę. Sporo z nich miało
łzy w oczach. Niektóre nawet zaniosły się głośnym szlochem, gdy
w pewnym momencie zachwiał się i upadł na ziemię, raniąc sobie głowę
o kamień. Wydawało się, że umarł i że więcej się już nie podniesie, ale
On kopnięty przez żołnierza i sieczony biczami, na pół zamroczony,
wstał na drżących nogach aby iść dalej.

Płaczące kobiety współczuły Mu i płakały, ale dla Niego nie było to
żadną pociechą, bo chociaż okazywały wzruszenie, to jednak
brakowało w ich wzruszeniu rozumienia i wyraźnego potępienia zła.
Nie zdawały sobie bowiem sprawy, że nie tylko rzymscy żołnierze byli
sprawcami Jego cierpienia, lecz również my, gdy nie sięgamy do
korzeni zła, a przez to do istoty Jezusowego krzyża.

Jaka to wielka łaska – siostro Faustyno – zrozumieć sens krzyża. Jakie to
wielkie błogosławieństwo – umieć tak jak ty przerwać zabawę, nie
bacząc na muzykę i na tańczących ludzi, pozostawić wszystko, by wziąć
na ramiona krzyż własnego powołania i udać się z nim jak ty, do
kościoła, by tam leżąc krzyżem przed Bożym ołtarzem, prosić Boga,
żeby się stała nie nasza, ale Jego święta wola.

Stacja IX: Trzeci upadek pod ciężarem krzyża

Trzeci upadek, czyli wszystkie upadki jakie tylko pojawiły się albo mogą
pojawić w naszym życiu, bo trzeci upadek jest jak dziurowy worek,
z którego wszystko wypada i po jego opróżnieniu staje się on po prostu
dziurawym łachem.

Jezus powstał z tego upadku nie dlatego, że był boleśnie bity przez
żołnierza, ale dlatego aby nas uratować, to znaczy każdego człowieka,
który upada już po raz trzeci i czwarty i każdy następny, tak że wszystko
już utracił z powodu dziury którą w jego duszy wywiercił mu diabeł, aby
mimo wszystko, ta dziura nie sprawiła, że jego serce i on sam stał się
dziurawym łachem.

Siostro Faustyno, ty dobrze znasz misterium tej stacji drogi krzyżowej.
Znasz tajemnicę Chrystusa – Jego przebite Serce włócznią żołnierza –
Krew i Wodę Nowego Życia, które wytrysnęły z niego jako Zdrój

Miłosierdzia dla naszego Zbawienia, z którego bija dla nas w Kościele
sakramentalne źródła naszego uświęcenia.

Pomóż nam siostro Faustyno z tych źródeł korzystać, aby osiągnąć
ewangeliczną świętość, na naszą radość i na uwielbienie Boga, który
nas tak umiłował, że Syna swego Jednorodzonego posłał abyśmy z Nim
i przez Niego stali się Dziećmi Bożymi.

Stacja X: Jezus z szat obnażony

Patrząc na scenę odzierania Pana Jezusa z szat, dobrze byśmy zrobili,
gdybyśmy pomodlili się w milczeniu o mądrość serca, aby wiedzieć co
to odzieranie z szat znaczy.
Chodzi o odkrycie tego, że szatan chciał w ten sposób poniżyć Jezusa,
godząc w Jego godność i oprócz fizycznego bólu, chciał wyssać życie
z Jego duszy.
Dla nas płynie stąd zrozumienie, że wszelkie obnażanie z szat człowieka
jest grzechem i rani nie tylko ofiarę ale i sprawcę obnażenia. Przede
wszystkim jednak jest raną zadaną Bożemu Sercu, ponieważ
sprzeciwia się Jego miłości, będącej powszechną zasadą życia.

Każda forma odzierania człowieka z szat jest traktowaniem go jak
przedmiot, bawiąc się nim jak zabawką, posługując jak narzędziem,
sprzedając go lub kupując, a gdy się popsuje albo sprzykrzy jego
posiadanie – wyrzuca się go na śmietnik.

Szczęśliwy kto posiadł rozumienie tajemnicy człowieka i szanuje jego
godność. Zmierza w ten sposób do swego osobistego uświęcenia i do
uświęcenia świata.
Ty poznałaś tę tajemnicę siostro Faustyno, żyłaś nią na ziemi, a teraz
z Nieba wspierasz nasze kroki na tej drodze.

Stacja XI: Jezus do krzyża przybity

Szatan z wściekłą zaciekłością i złośliwym uśmiechem przybijał Jezusa
do krzyża, czerpiąc zadowolenie z tego, że odtąd krzyż już z całą
pewnością będzie skutecznie terroryzował ludzi na całym świecie,
budząc w ich sercach strach i odrazę. W obliczu krzyża gasł będzie
każdy płomień ich wiary i ośmieszany będzie każdy odruch miłości.
Zamordowany Jezus na krzyżu, a potem zamknięty w grobie, stanie się
tragicznym kresem każdej szlachetnej nadziei, jaka tylko pojawić się
może.

Szatan napełniony krzyczącą w nim nienawiścią i pychą, nie usłyszał, że
Jezus powiedział do Maryi: ”Niewiasto, oto syn twój”, wskazując na
Jana, i do Jana : „Oto Matka twoja”. Nie wiedział, że wbrew sobie
samemu, krzyżując Chrystusa, zasadził na skalistej Golgocie
niezniszczalne drzewo Nowego Życia, którego korona sięga Nieba
i dlatego będzie ono pomostem naszego Zbawienia.

Święta Faustyno, prosimy cię, abyś modliła się za nas, szczególnie gdy
na naszej drodze stanie drzewo krzyża. Niech nie zabraknie nam
wówczas miłości i wiary.
Niech rośnie w nas i dojrzewa wiara i miłość, aż do dnia chwalebnego
powrotu Chrystusa na ziemię.

Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu

Aniołowie z przejęciem odtrąbili największy dramat w historii świata,
a apostołowie, ogłuszeni brzmieniem ich trąb, przestraszyli się i uciekli
spod krzyża. Ciemności ogarnęły Jerozolimę, zasłona w świątyni się

rozerwała i okazało się, że miejsce najświętsze zionie przerażającą
pustką, gdyż w chwili gdy Jezus umierał, opuściła ją Boża Chwała.

Tragiczną kulminacją tego wydarzenia było przebicie serca Jezusa
włócznią żołnierza. Wypłynęła z niego wówczas Krew i Woda. Jezus,
Nowy Adam z woli Boga zapadł bowiem w twardy sen na łożu krzyża,
doznał otwarcia boku i w cudowny sposób Bóg wyprowadził z niego do
istnienia Dziewicę-Kościół, zupełnie jak z boku rajskiego Adama,
podczas snu, który zesłał na niego Bóg, wyprowadzona została Ewa.

Spełniła się też w tę godzinę na Golgocie obietnica zwycięstwa
Niewiasty i klęski szatana. Maryja właśnie tutaj stała się Matką Kościoła,
kiedy Jan z mocy Chrystusowego słowa stał się jej synem. Narodziliśmy
się wówczas i my, wszyscy wierzący, aby „nie żyć już dla siebie, ale dla
Tego który dla nas umarł i zmartwychwstał” .

Pomóż nam siostro Faustyno, żyć w Kościele nowością Bożego słowa
i nowością Eucharystii, „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”,
zawierzając się Bogu z wiarą i miłością, na Jego cześć i chwałę i dla
naszego uświęcenia.

Stacja XIII: Jezus z krzyża zdjęty

Jezus nie wisiał na krzyżu długo, bo ci sami którzy domagali się Jego
ukrzyżowania, domagać się zaczęli od Poncjusza Piłata szybkiego
usunięcia ich ciał z krzyży. Rzymianie mieli jednak swoje procedury,
których musieli przestrzegać i aby zdjąć ciało skazańca z krzyża, musieli
mieć dowód, że on rzeczywiście skonał. Jeżeli tliło się w nim jeszcze
życie, trzeba było go dobić.

Jezus skonał jednak zanim przyszedł rozkaz aby ukrzyżowanych
ściągnąć z krzyży, dlatego nie łamali Mu goleni, ale aby usunąć
wszystkie wątpliwości co do Jego śmierci, żołnierz włócznią przebił Mu
serce, z którego wypłynęła Krew i Woda. Pośpiech Żydów podyktowany
był świętem Paschy, do której zaczęto już robić przygotowania,
a martwe ciała skazańców raziły ich religijne uczucia.

W taki to właśnie sposób, świat pobożnych ludzi, przygotowujących się
do celebrowania wielkiego paschalnego Święta, złamał podstawową
zasadę Świętości i Świętowania. Zabił w grzesznym pośpiechu Autora
wyzwolenia którego z utęsknieniem oczekiwali, modląc się o Jego
przyjście w ich paschalnych modlitwach.

Nie zdawali sobie wcale sprawy z tego, że przebijając serce wiszącej na
krzyżu pogardzanej przez nich ofiary, otwarli źródło Miłosierdzia,
z którego będą z radością czerpali Zbawienie wszyscy którzy staną się
świadkami Boskiej chwały Jego zmartwychwstania.
Maryja w naszym imieniu uszanowała tę wielką tajemnicę wiary, biorąc
w zmarłego Jezusa w ramiona i tuląc Go do swego Najświętszego
Serca, jak to kiedyś uczyniła zaraz po porodzie, w zimnej i ciemnej
stajni koło Betlejem.
.
Razem z tobą siostro Faustyno, chcemy teraz się wsłuchać w ostatnie
słowa Chrystusa: „Ojcze, przebacz im bo nie wiedzą co czynią”, oraz
„Ojcze, w Twoje ręce oddaję mego ducha”, aby się cieszyć radością
Jego przejścia do Ojca, co jest gwarancją naszego wiecznego szczęścia,
w Domu Ojca, w Ziemi Obiecanej.
Pomóż nam siostro Faustyno przeżywać Mszę i Komunię św z taką
mistyczną głębią i siłą, abyśmy mogli już tutaj i już teraz kosztować
radosnych owoców Bożego Zbawienia.

Stacja XIV: Jezus do grobu złożony

Nikogo nie było już na Golgocie, koło krzyża, bo tłumy obserwatorów
tego straszliwego widowiska z powodu nadchodzącego święta
pośpiesznie rozeszły się do domów. Jeszcze – mówi ewangelista –
„Setnik i jego ludzie, którzy trzymali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie
ziemi i to co się działo, zlękli się bardzo i mówili: „Prawdziwie, Ten był
Synem Bożym”, a Józef z Arymatei, uzyskał pozwolenie, od Piłata, aby
pochować ciało Jezusa w znajdującym się w pobliżu, „jego nowym
grobie, który wykuł w skale, a przed wejściem do grobu zatoczył duży
kamień”.

Razem z tobą Faustyno chcemy adorować Jezusa, naszego Zbawiciela,
złożonego w grobie, czuwając u boku Maryi i Jana, który jak kiedyś
Józef, „ od tej godziny wziął ją do swego domu”.Chcemy Go adorować
razem z kobietami, a szczególnie z Marią Magdaleną, pomimo straży
przy grobie i wielkiego kamienia, pomimo szabatu, ciemności
i wszystkich przeciwności wrogiego Jezusowi świata, czuwając
oczekujemy Jego i naszego Zmartwychwstania.

Tym bardziej chcemy trwać na czuwaniu, im bardziej świat odwraca się
od Ewangelii, nic sobie nie robiąc z cierpień i męczeńskiej śmierci
Sprawiedliwego, bawiąc się na dyskotekach i pijąc cynicznie
szampana.

Wierzymy, że trzeciego dnia przyjdzie do naszych zamkniętych na
cztery spusty domów i tchnie w nas swego Ducha Pokoju, wysyłając aż
po krańce ziemi, aby głosić przebaczenie grzechów, leczyć choroby
ciała i duszy, oraz pielęgnować Królestwo, zapowiadane od wieków.
Pozwól święta siostro Faustyno, że będziemy to robić razem z tobą,
jako jedna Rodzina.

o. Zygmunt Kwiatkowski SJ 18.02.23 Kalisz