„Potem ruszył Juda z Symeonem, bratem swoim, na podbój Kananejczyków zamieszkujących Sefat, które obłożyli klątwą, i stąd nadano temu miastu nazwę Chorma” (Sdz 1, 17).

Safed leży na wysokości około 850 metrów n.p.m. w Górnej Galilei i jest najwyżej położonym miastem w Izraelu. Jego hebrajska nazwa Cefat pochodzi od hebrajskiego słowa cfe oznaczającego „obserwować”. Wchodzi w skład czterech świętych miast Izraela. Stanowi centrum żydowskiego mistycyzmu koncentrującego się wokół kabały.

Safed to miasto starożytne. Odkryto w nim pozostałości  osady kananejskiej z XX wieku p.n.e., a także pozostałości osad koczowniczych z czasów osiedlania się plemion izraelskich w Palestynie. Biblia wymienia Safed (Sefat) jedyny raz w kontekście podboju miasta przez pokolenie Judy. Przy podziale ziemi przypadło ono w udziale Neftalemu. Z kolei w łacińskim przekładzie Księgi Tobiasza figuruje pod nazwą Sephet. Po zburzeniu miasta przez króla asyryjskiego w 732 roku p.n.e. zostało ponownie odbudowane w okresie perskim. W czasie wojny żydowsko- rzymskiej zostało ufortyfikowane i stało się miejscem żydowskiego oporu. Z kolei po zburzeniu świątyni jerozolimskiej miasto stało się jednym z centrów kolonii żydowskiej. Osiedliły się w nim rodziny kapłańskie, które wpłynęły w znacznym stopniu na rozwój studiów talmudycznych. W okresie panowania krzyżowców Fulko V Młody, król Jerozolimy wzniósł w Safed zamek. Był on największą budowlą krzyżowców na północy kraju. Jego załoga liczyła około dwa tysiące osób. Jednakże w 1266 roku sułtan Bajbars zdobył Safed i wymordował templariuszy oraz mieszkających w mieście Żydów. Pozostałości zamku rozebrali pod od koniec XIII wieku muzułmanie. Pozostałe do dziś ruiny stanowią część parku współczesnego Safed.

W czasie inkwizycji przybyli do Safed liczni Żydzi hiszpańscy. Później dołączyli do nich Żydzi polscy. Uczynili oni z miasta słynne centrum studiów kabalistycznych. W 1563 roku założyli pierwszą w całej Azji drukarnię. Opracowali kodeks codziennych rytuałów. Przede wszystkim jednak zajmowali się mistyką. Wielu przyciągał grób rabbiego Szymona Bar Jochaja z II wieku. „Wysiłki mędrców z Safedu, by przybliżyć niebiosa do ziemi, zaowocowały nie tylko uczonymi dziełami i wspaniałą poezją, ale także wieloma legendami związanymi z tym niezwykłym miejscem. Jedna z nich podaje na przykład, że kiedy trzęsienie ziemi zniszczyło synagogę Abohav, z całej budowli cudownie ocalała ściana zwrócona w stronę Jerozolimy” (B. Brian). Safed uległo znacznemu zniszczeniu w czasie trzęsienia ziemi w 1837 roku. Dziś jest popularnym kurortem, miejscem nauki i kultury.

Mój pobyt w Safed zaczynam od spaceru ulicami starego miasta. Przypomina starą Jerozolimę w miniaturze. „Wąskie brukowane zaułki wiją się tu pod kamiennymi łukami obok XVI-wiecznych domów z kopułami na dachach” (B. Brian). Kluczę starymi uliczkami, schodami, zaułkami. Są wąskie i zawiłe. Ale urocze. Wszystkie oferują niezliczoną ilość galerii, pracowni artystycznych, kafejek. Wśród nich miejscowi artyści zachwalający swe rękodzieła. Wiele z nich dekoruje miasto. Mijam je nieustannie, począwszy od parkingu. Tuż przy nim współczesna mozaika przedstawia „Kraj i duszę Izraela” (The Land i Soul Israel), obok rzeźba kobiety w brązie symbolizująca nadzieję (Hope).

Safed słynie również z pięknych synagog. Nawiedzam jedną z nich. To synagoga Ari Aszkenazi. Nazwano ją tak na cześć rabina Izaaka Lurii, znanego jako ha-Ari, (hebr. „lew”). Została wybudowana w 1578 roku przez sefardyjskich imigrantów z Grecji, w kilka lat po śmierci rabina. Stoi w miejscu, gdzie rabbi witał wraz ze swoimi uczniami szabat. Po wspomnianym wyżej trzęsieniu ziemi została na nowo odbudowana w 1857 roku. Kamienna synagoga jest niewielka, ale bardzo urocza i kolorowa. Na uwagę zasługuje Aron ha-kodesz (szafa ołtarzowa do przechowywania Tory). Jest barwna i bogato zdobiona. Zawiera motywy roślinne, zwierzęce i biblijne a także antropomorficzne przedstawienie lwa nawiązujące do akronimu rabina Lurii. W centrum znajduje się bima (podwyższenie), która ma z boku dziurę. Jest to pozostałość po odcisku artyleryjskim z wojny izraelsko-arabskiej (1948 rok). Pobożni Żydzi wkładają do niej kartki z modlitewnymi prośbami. Na tyłach synagogi można zobaczyć „Krzesło Eliasza”, używane podczas ceremonii obrzezania. Stara tradycja głosi, że każda para, która na nim usiądzie, doczeka się w ciągu roku syna. Na wszelki  wypadek omijam krzesło z daleka.

Jest niedziela. Przed synagogą spora grupa pobożnych ubranych na czarno mężczyzn. Siedzą i dyskutują. Synagoga jest pusta mogę więc spokojnie spędzić w niej chwilę czasu. Kontempluję synagogalny „ołtarz”, który zawiera Prawo Boga i przypominam sobie słowa Jezusa: „Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale” (Mt 7, 24). Rabbi z Nazaretu mówi, że mówi, że słuchanie i wypełnianie słowa Bożego jest wyrazem mądrości i roztropności. Słuchanie zaś zaczyna się od ciszy serca. Myślę, że jej brak to bolączka współczesnych czasów. Żyjemy w nieustannym hałasie, zabieganiu, ruchu. Jesteśmy bombardowani zalewem informacji. Przez nasze umysły przepływają nieustannie tysiące planów, pragnień, lęków, trosk. Brakuje ciszy, refleksji pokoju i ładu. Słowo Boże, nawet gdy do nas dociera, zostaje zniekształcone, niezrozumiałe i nie może owocować. Stąd potrzeba najpierw „dopuścić do głosu” ciszę zewnętrzną i wewnętrzną, by następnie skoncentrować na jednym głosie – głosie Bożym. Otwarcie i słuchanie Słowa jest dopiero pierwszym krokiem życia duchowego. Drugim jest życie nim na co dzień. Jezus mówi, że człowiekiem roztropnym jest ten, który słucha i wypełnia usłyszane słowo. W języku hebrajskim polskie słowa: „słuchać” i „być posłusznym” oddaje jeden czasownik. Słuchanie słowa ma sens, gdy znajduje odzwierciedlenie w życiu. Piękne słowa nie wystarczą. Jezus ostrzega: „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21). Zaś sentencja rabinistyczna głosi: „Piękne są słowa w ustach tego, kto je praktykuje”.

Z tymi myślami opuszczam synagogę, by zobaczyć jedną ze szkół synagogalnych. Napis głosi, że została zbudowana w roku 1847, a więc niedługo po trzęsieniu ziemi. Należy do wspólnoty żydowskiej z Kosowa. Na ścianie znajduje się cyfra 6 000 000. Jest to magiczna cyfra oznaczająca ilość Żydów pomordowanych przez nazizm. Dzisiaj jest ona przez historyków kwestionowana. Wyposażenie pomieszczenia jest dość proste: stoły i pulpity do czytania, plastikowe kolorowe krzesła, sporo ksiąg…

Safed przypomina mi artystyczną dzielnicę Montmartre w Paryżu. Również tutaj można przyjrzeć się pracy artystów, zakupić ich dzieła, targując się o cenę, wypić dobrą kawę w galerii i podyskutować o sztuce. Wszystko to sprawia, że z żalem opuszczam to malownicze miasteczko.

Więcej w książce: „Ogród Boga. Stąpając po Ziemi Świętej”