„Rozstajne drogi. Nie ma powrotu do domu” – pod takim tytułem ukazała się niedawno powieść przedstawiająca – jak głosi motto na okładce – „burzliwe losy mieszkańców dawnych Kresów, wygnanych z miejsc, które kochali”. Autorką książki jest Elżbieta Jodko-Kula, rodzinnie związana z Wileńszczyzną, z zawodu pedagog i socjoterapeutka, pisząca też sztuki teatralne, utwory dla dzieci i młodzieży, a także literaturę przeznaczoną dla dorosłych. Taką właśnie jest jej „lekko napisana” powieść, przedstawiająca historię trzech przyjaciół z „pokolenia Kolumbów”, osadzona w burzliwych czasach II wojny światowej na tzw. Kresach Wschodnich. Oparta na faktach narracja jest spojrzeniem Autorki na tragiczne losy mieszkańców ziem II Rzeczpospolitej w szerszym kontekście historycznym: rozpoczętej w 1939 r. wojny, przeplatającej się sowieckiej i niemieckiej okupacji, AK-owskiej konspiracji, deportacji do obozów i łagrów, wreszcie tzw. repatriacji do powojennej Polski Ludowej i prób odnalezienia się ludzi „zza Buga” w nowej rzeczywistości po 1945 r. Tę wielokulturową społeczność reprezentują bohaterowie powieści, szkolni koledzy: Jurek, Zbyszek i Stefan, ich rodziny i przyjaciele oraz ludzie z otoczenia.

Trzej przyjaciele są bowiem związani ze środowiskiem wileńskich jezuitów, prowadzących w latach 1918-1940 Kolegium i Gimnazjum Świętego Kazimierza. Zlokalizowana w centrum pięknej starówki, nieopodal Ostrej Bramy męska szkoła, utworzona niedługo po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, cieszyła się dobrą opinią i dużym prestiżem. Wypuściła wielu zdolnych absolwentów, często późniejszych studentów Uniwersytetu Stefana Batorego, którzy w latach wojny zderzyli się z tragiczną, okupacyjną rzeczywistością. Autorka powieści w wielu miejscach nawiązuje do jezuickiej szkoły i jej programu religijno-patriotycznej formacji młodzieży, której przyszło składać w owym czasie najtrudniejszy egzamin z życia. Takim przydatnym elementem edukacyjnym okazały się choćby szkolne kursy przysposobienia wojskowego, niezwykle pomocne w działalności konspiracyjnej.

Ważnym aczkolwiek mało znanym wątkiem, który pojawia się w powieści, jest udział jezuitów w wileńskiej konspiracji. Chodzi o tzw. komórkę legalizacyjną, której założycielem był o. Kazimierz Kucharski, nauczyciel języka polskiego w jezuickim gimnazjum i znany działacz społeczny w Wilnie. „Legalizacja” zajmowała się wytwarzaniem fałszywych dokumentów, z których korzystały głównie osoby zagrożone aresztowaniem. W te działania byli zaangażowani m. in. ówcześni klerycy: Stefan Dzierżek i Stanisław Kiałka. Mimo wpadek, aresztowań i nieustannego tropienia przez NKWD oraz gestapo (w 1941 r. ujęto i zesłano w głąb Rosji m. in. o. Kucharskiego), wileńskie „komórki” wyrabiające dokumenty działały przez całą wojnę, a „podrobione papiery” pomogły uratować życie wielu osób, m. in. Żydów.

1940 r. ojciec K. Kucharski z lekarzami wileńskimi

Jak pisze w swoim najnowszym opracowaniu o zaangażowaniu jezuitów w pomoc Żydom historyk zakonu, o. Stanisław Cieślak, szacuje się, że „wileńska komórka legalizacyjna, w której działali jezuici, kl. S. Kiałka i kl. S. Dzierżek, od 1 XI 1939 do kwietnia 1944 r. wystawiła 41 000 fałszywych dokumentów, które uratowały życie skazanym przez Niemców na zagładę. Dzięki nim wielu obywateli polskich narodowości żydowskiej przedostało się do państw wolnych od wpływów niemieckich i przeżyło wojnę” (zob. Zaangażowanie zakonów męskich w pomoc Żydom w czasie II wojny światowej | Jezuici.pl ). Skala tej pomocy była naprawdę imponująca.

Konspiratorzy zaangażowani w „Kuźni” i w „Gospodzie” (jak nazywano oddziały „legalizacji”) działali pomimo śmiertelnego niebezpieczeństwa ze strony sowieckich i niemieckich okupantów, wspieranych przez ich kolaborantów. Elżbieta Jodko-Kula w swojej powieści przybliża czytelnikom tę aktywność, opisując strukturę i organizację tych działań, w które angażowało się wiele osób ze środowiska wileńskiego. Warto podkreślić, że Autorka opisując te fakty, korzystała z relacji wielu świadków, a także z dokumentów jezuickiego archiwum w Warszawie.

Rok 1936-37 lub 1937-38, ojciec K. Kucharski z uczniami Gimnazjum

Tragiczne zakończenie powieści nie dziwi. Tytułowe „Rozstajne drogi” i konkluzja, że „nie ma powrotu do domu” to syntetyczny obraz losów wielu bohaterów tamtych czasów, zresztą zamieszkujących nie tylko Kresy Wschodnie. II wojna światowa zburzyła wtedy życie i szczęście wielu ludzi. Niestety, podobne tragedie na wschodzie Europy wciąż się rozgrywają, a tyle razy tu powtarzano, by nie było „nigdy więcej wojny”.

Zdjęcia pochodzą z Archiwum Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego w Warszawie.

Krzysztof Dorosz SJ

Elżbieta Jodko-Kula, Rozstajne drogi. Nie ma powrotu do domu, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2024.