Papież Franciszek w swoim papieskim herbie zachował symbol wskazujący na jego jezuickie korzenie — Litery IHS na tle słońca i trzy gwoździe. W ten sposób nawiązał do duchowości, która go uformowała. James Martin SJ w swoim artykule „Pope Francis never stopped being a Jesuit” (Papież Franciszek nigdy nie przestał być jezuitą), jaki ukazał się w najnowszym numerze pisma „America”, wymienia trzy typowo jezuickie cechy jego pontyfikatu.

„Jego jezuicka tożsamość była widoczna przez cały pontyfikat. Oznaczało to również, że wiele razy, gdy przemawiał lub działał, jezuici na całym świecie mówili: «Ach, tak», podczas gdy inni mogli zapytać: «Co on ma na myśli?»” – pisze o. Martin i tłumaczy, w czym uwidoczniała się ta jego jezuickości.

JĘZYK: Franciszek często wypowiadał się w języku ignacjańskim. Używał terminów bliskich jezuitom: rozeznawanie, kontemplacja ignacjańska, egzamin sumienia, czy kluczowe słowo dla ćwiczeń duchowych jak „wyobrażać sobie”. Odnosząc się do wyobraźni w swoich katechezach i kazaniach, ułatwiał słuchaczom umiejscowienie się w scenie lub skomponowanie miejsca ewangelicznego wydarzenia. To jeden ze znaków rozpoznawczych duchowości ignacjańskiej.

„Franciszek użył tej metody w swojej słynnej medytacji na Placu Świętego Piotra podczas szczytu pandemii Covid-19 w 2020 roku, kiedy poprosił nas, abyśmy wyobrazili sobie siebie w łodzi z Jezusem, na Jeziorze Galilejskim podczas burzy. A podczas innych spotkań Franciszek prosił nas, abyśmy wyobrazili siebie jako migranta, uchodźcę, bezdomnego. Jego jezuicka wyobraźnia jest kluczem nie tylko do jego kazań, ale także zaproszeniem do utożsamiania się z kimś, kto żyje «na peryferiach»”.

UBÓSTWO: Franciszek był również pierwszym papieżem od 1831 roku, który złożył ślub ubóstwa. Nie nosił tradycyjnych papieskich czerwonych butów, jeździł małym Fiatem i nie mieszkał w Pałacu Apostolskim, ale w stosunkowo prostym pensjonacie w Domu św. Marty. Ale jego ubóstwo nie ograniczało się do życia w prostocie. Pragnął Kościoła ubogiego dla ubogich.

Poprzedni papieże podkreślali bliskość Kościoła z ubogimi, a Franciszek chciał się z nimi identyfikować. Było to znakiem rozpoznawczym jego posługi od samego początku. W pierwszą podróż apostolską wybrał się na wyspę Lampedusa, gdzie odprawił mszę na łodzi rybackiej, która przypłynęli migranci. Solidarność z ubogimi była stałym motywem jego pontyfikatu. Bycie ubogim z ubogimi, dlatego, że Chrystus był ubogi, stanowi ważny rys duchowości św. Ignacego Loyoli.

W Ćwiczeniach duchowych św. Ignacego, które uformowały Franciszka, znajduje się modlitwa o pragnienie naśladowania „Chrystusa ubogiego”, o znoszenie zniewag i niesprawiedliwego traktowania po to, by być blisko Niego. Gotowość do znoszenia zniewag z pokorą i wewnętrznym pokojem widzieliśmy często w postawie Franciszka.

ROZEZNAWANIE: Często krytyka Papieża była nie tylko niezrozumienie procesu rozeznania, ale także niedocenianie działania Ducha Świętego w życiu wierzącego. Synod na temat synodalności był krytykowany, ponieważ to ćwiczenie w „rozeznawaniu” (ulubione słowo jezuitów, które oznacza szczególny styl modlitewnego podejmowania decyzji) było postrzegane jako otwarcie drzwi na światowe wpływy. W efekcie argument brzmiał: Po co nam rozeznawanie, skoro mamy ustalone wszystkie potrzebne zasady? Po co omawiać kontrowersyjne tematy, skoro nauczanie Kościoła jest jasne?

Jako jezuita Franciszek cenił rozeznawanie opisane w Ćwiczeniach Duchowych. Był przekonany, że Duch Święty chce, abyśmy podejmowali dobre decyzje i pomoże nam je podejmować. Synod był w istocie wyrazem jego przekonania, że Duch Święty nas poprowadzi.

„Jako były kierownik nowicjatu, kierownik duchowy i przełożony prowincjalny, Franciszek miał wielki szacunek dla działania Ducha Świętego w człowieku i w jego indywidualnym sumieniu, ponieważ to widział” – pisze James Martin.
Niemożliwe jest duchowe towarzyszenie ludziom bez szacunku wobec tajemniczego, przedziwnego, a jednocześnie wymagającego działania Ducha Świętego w każdym człowieku. Dlaczego więc ktoś miałby nie chcieć słuchać głosu Ducha mówiącego w sercu wiernego i Ducha mówiącego do Kościoła. To, co krytycy nazywali „rozluźnianiem dyscypliny”, było w rzeczywistości czcią oddawaną Duchowi Świętemu.

Dotyka to również kwestii sumienia. Dwa obszary, w których Franciszek doświadczył poważnego sprzeciwu, były związane z kwestiami sumienia. Pierwszym z nich było jego naleganie w „Amoris Laetitia”, aby rozwiedzeni i żyjący w nowych związkach katolicy mogli przeprowadzić rozeznanie ze swoimi duszpasterzami, a następnie w swoim własnym sumieniem zdecydować w sprawie przyjmowania Komunii. Wywołało to wielką wrzawę, a w niektórych miejscach oburzenie. Szacunek dla sumienia był konstytutywną częścią katolickiego nauczania Papieża Franciszka, podobnie jak cześć dla Ducha Świętego. „Sumienie jest najskrytszym rdzeniem i sanktuarium człowieka. Tam jest on sam na sam z Bogiem, którego głos odbija się echem w jego głębi” – napisali biskupi Soboru Watykańskiego II w „Gaudium et spes”.

„Ważną częścią rozeznawania jest oczywiście słuchanie. Jak można rozpoznać, gdzie działa Duch Święty, jeśli się nie słucha? I tak Franciszek w trakcie swojego pontyfikatu słuchał grup, które czasami czuły, że nie mają głosu w Kościele” – przypomina ojciec Martin.

Autor artykułu wspomina, że Franciszek w spotkaniach z jezuitami rozmawiał tym samym językiem. Czuł się swobodnie i jego rozmówcy również. „Kiedyś zapytał mnie, jak poszły moje ostatnie rekolekcje – wspomina James Martin – a kiedy mu o nich opowiadałem, czułem, że rozmawiam bardziej z jezuickim kierownikiem duchowym niż z papieżem”.

Franciszek, zostając papieżem, nie przestał być jezuitą, rządził Kościołem jako jezuita i jako jezuita umarł. Aby go dobrze zrozumieć, trzeba pamiętać, że był jezuitą. Dla kogoś, kto o tym zapomina, może być niezrozumiały.

Omówienie artykułu o. Jamesa Martina SJ

Zobacz artykuł w języku angielskim