W niedzielę, 29 czerwca 2025 roku, odbyła się w Kaliszu procesja ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Uroczystości rozpoczęły się mszą świętą o godzinie 16:00 w Sanktuarium Serca Jezusa Miłosiernego, po której wierni przeszli do Bazyliki św. Józefa. Liturgii przewodniczył ksiądz biskup Łukasz Buzun, a homilię wygłosił o. Leszek Gołębiewski SJ, posługujący w Warszawie, w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.
Na skrzyżowaniu ulic w centrum miasta rzesze wiernych przyjęły błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.
Zdjęcia: Marta Piąstka/Radio Rodzina Kalisz
Homilia wygłoszona w Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kaliszu 29 czerwca 2025 roku przez o. Leszka Gołębiewskiego SJ.
Styl życia, który płynie z serca poruszonego miłością Chrystusa
Drodzy Siostry i Bracia!
Gromadzimy się dziś u stóp Serca Jezusa – w tej szczególnej procesji wiary, nadziei i miłości – prowadzeni przez naszego Pasterza, biskupa Łukasza, w sercu Kalisza, miasta zawierzonego opiece św. Józefa.
To nie przypadek, że dzisiejsze Słowo Boże, dzisiejszy świat i dzisiejszy Kościół wołają do nas jednym głosem – wołają o powrót do Serca. Nie do systemu, nie do zasad, nie do struktur – ale do Serca. Bo, jak podkreślał papież Franciszek: „świat zagubił serce”.
I. Bóg szuka. Bóg czuwa. Bóg prowadzi.
Rozpocznijmy naszą refleksję od słowa odczytanego w dzisiejszej liturgii. Najpierw prorok Ezechiel maluje przed nami jeden z najbardziej poruszających obrazów Boga: Boga jako Dobrego Pasterza, który sam wychodzi na poszukiwanie swoich owiec. Nie czeka w świątyni, nie siedzi w pałacu – On wychodzi. Schodzi w doliny, przedziera się przez ciernie, wchodzi w ciemności i brudy naszego życia, by znaleźć to, co zagubione. Bo taka jest miłość Boga –szukająca, czuła i bezinteresowna.
Dla nas, ludzi XXI wieku, to przesłanie może brzmieć niemal niewiarygodnie. Żyjemy przecież w świecie, w którym wartość człowieka często mierzona jest liczbą kliknięć, sukcesów, zasobnością portfela. Świat nie szuka zagubionych – świat ich pomija. Świat nagradza silnych, pięknych i przebojowych. A Jezus? Jezus szuka właśnie tych, których świat odrzucił: poranionych, wątpiących, zmęczonych.
Z kolei Ewangelia wg św. Łukasza przynosi nam dziś przypowieść o zagubionej owcy. Pasterz zostawia całe stado – dziewięćdziesiąt dziewięć owiec – i idzie po jedną. Po ludzku biorąc jest to nielogiczne. Ale Bóg nie działa według logiki statystyk. On działa według logiki miłości. Każdy człowiek ma dla Niego nieskończoną wartość. Każdy z nas jest Jego „jedną owcą”. Nie jesteś numerem, jesteś imieniem. Ukochanym imieniem wyrytym w Jego Sercu.
Papież Franciszek w encyklice Dilexit nos, O Najświętszym Sercu przypomniał nam, że: „On nas umiłował” – nie dlatego, że jesteśmy idealni, ale pomimo naszych ran. Serce Jezusa bije nie dla „doskonałych”, ale dla grzeszników, którzy chcą być kochani. To Serce – otwarte na krzyżu, zranione, ale bijące – nie przestaje kochać. Nie przestaje szukać. I nie przestaje prowadzić.
Dlatego, kiedy dziś wyruszyliśmy w procesji ulicami Kalisza – szliśmy jako ci, którzy zostali odnalezieni. Ale też jako ci, którzy mają teraz misję: pomagać Jezusowi szukać innych. Tych, którzy jeszcze nie wiedzą, że są kochani. Tych, którzy uciekli, zwątpili. Tych, którzy myślą, że Kościół to nie dla nich.
Pamiętaj – jeśli Jezus cię znalazł, to nie po to, byś się ukrył – ale żebyś poszedł z Nim i był światłem dla zagubionych. Bóg szuka. Bóg czuwa. Bóg prowadzi.
II. Świat bez serca – Kościół, który musi kochać
We wspomnianej encyklice papież Franciszek zadał ważne pytanie, które niepokoi, boli, ale i budzi sumienia: Czy nasz świat stracił serce? Czy potrafimy jeszcze współodczuwać? Czy przejmuje nas los drugiego człowieka, czy już tylko przewijamy go palcem na ekranie, jak kolejny news?
To pytanie nie jest jedynie teologiczną refleksją. Ono wybrzmiewa codziennie w naszej rzeczywistości. Kiedy wojna zbiera śmiertelne żniwo, kiedy giną nie tylko żołnierze, ale i cywile, kiedy starsze kobiety płaczą w schronach, a świat to ignoruje. Kiedy dzieci zasypiają głodne, a my mówimy, że to „nie nasza sprawa”. Kiedy młodzi ludzie, zagubieni w hałasie ekranów i samotności, wołają o miłość, a znajdują tylko chłód algorytmu.
Świat bez serca to świat realny – świat, w którym miłość przestała być wartością, a stała się słabością. W którym dobroć uznaje się za naiwność, a współczucie za przejaw słabości. Ale właśnie dlatego Kościół nie może stracić serca. Kościół musi być tym miejscem, gdzie serce jeszcze bije – cicho, ale wytrwale. Gdzie człowiek znajdzie nie sąd, ale uścisk. Nie zimną doktrynę, ale gorące Serce Jezusa.
Drodzy Bracia i Siostry, ta dzisiejsza procesja – choć pełna znaków i tradycji – jest publicznym wyznaniem, że jeszcze mamy serce. Że jeszcze wierzymy w Miłość większą niż nasze grzechy. Że Kościół w Kaliszu, w Polsce, na świecie – to nie muzeum zasad, ale żywa wspólnota serc, które biją razem z Sercem Jezusa.
To Serce uczy nas, że każda osoba ma godność. Że nie możemy przechodzić obojętnie obok cierpienia, ubóstwa, samotności. Że Kościół ma być pierwszym, który klęka przed tymi, których świat odrzuca.
Niech to dzisiejsze świętowanie będzie wołaniem do świata: „Nie wszystko stracone. Jeszcze mamy serce. Jeszcze jesteśmy Kościołem, który kocha.
III. Odpowiedź – kontemplować i działać
Papież Franciszek nie bez powodu napisał, że tylko miłość może ocalić ludzkość. Ale nie miłość „z podręcznika” czy „z plakatu” – tylko miłość codzienna, czuła, wierna. Taka, która potrafi nieść współczucie tam, gdzie panuje znieczulica, i dawać nadzieję tam, gdzie ludzie dawno ją utracili. I właśnie do takiej miłości formuje nas nabożeństwo do Serca Jezusowego.
Bo kiedy adorujemy Najświętsze Serce – uczymy się patrzeć jak On, czuć jak On, kochać jak On. Kontemplacja to nie ucieczka od świata, ale wstęp do działania. Z Jego ran płynie siła, która nie zamyka nas w kościele, ale otwiera drzwi serca na tych, którzy są poza nim.
Drodzy, dzisiejsza procesja to nie przemarsz tradycji. To marsz miłości, która odważa się wyjść z ukrycia. Idziemy z Najświętszym Sercem po ulicach Kalisza, aby wyznać: ta Miłość żyje i działa. I że my chcemy żyć nią na co dzień: w domach, w pracy, w szkole, w trudnych rozmowach, w przebaczeniu, w bezinteresownym geście dobroci. Świat bez serca potrzebuje świadków Serca.
Kiedy zbliżamy się do Serca Jezusa, ono przekształca nasze serca z obojętnych w czułe, z zamkniętych w otwarte, z obolałych w miłosierne.
Jezus nie przyszedł nas rozczulić – przyszedł nas przemienić. Bo Serce Jezusa nie bije tylko dla pociechy, ale dla misji. Dla przemiany. Dla budowania Królestwa Miłości w sercu tego zranionego świata.
Dlatego dziś kontempluj i działaj. Kontempluj Serce, które kocha cię aż do krzyża – i działaj, by inni przez ciebie mogli doświadczyć tej samej Miłości.
IV. Wnioski dla naszego życia
Jakie wnioski dla naszego życia płyną z dzisiejszej uroczystości? Nauczanie papieskie przychodzi nam tu z pomocą. Papież Franciszek wyraźnie wskazywał, że: nie ma prawdziwego kultu Serca Jezusa bez konkretnej przemiany życia – tak osobistego, jak i wspólnotowego. Miłość do Serca Jezusa musi nas poprowadzić do troski o drugiego człowieka i o stworzenie, bo to właśnie wypływa z Ewangelii.
Dlatego trzeba zacząć żyć tak, jakbyśmy rzeczywiście wierzyli, że Serce Jezusa bije w każdym człowieku i że świat jest świętym domem, który Bóg nam powierzył.
Oto 3 punkty, na które papież Franciszek w czasie swojego pontyfikatu szczególnie zwracał nam uwagę:
1. Otwórz się na braterstwo – prawdziwe, konkretne, codzienne
W encyklice Fratelli Tutti papież Franciszek wołał z całą mocą: świat potrzebuje dziś prawdziwego braterstwa, nie teoretycznego, ale żywego i konkretnego. Braterstwa, które staje się codziennym wyborem – nie tylko na poziomie struktur czy deklaracji, ale w naszych sercach, domach i sąsiedztwach. I właśnie to braterstwo wypływa z nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa, o ile to nabożeństwo jest prawdziwe, a nie tylko zewnętrzne.
Braterstwo zaczyna się w miejscu, gdzie zaczynam patrzeć na drugiego człowieka sercem – nie oczami osądu, ale oczami miłości. Zastanów się, kogo dzisiaj mijasz, nie mówiąc nawet „dzień dobry”. Może sąsiad, który żyje inaczej, może ktoś z odmiennymi poglądami, kto „nie pasuje” do naszego kręgu. Jezus w Ewangelii nie wybierał towarzystwa „swoich” – siadał z celnikami, rozmawiał z Samarytanką, dotykał trędowatych. Braterstwo to sztuka dostrzegania człowieka tam, gdzie inni widzą problem.
Papież podkreślał, że „kultura obojętności musi zostać zastąpiona kulturą spotkania”. To nie tylko slogan. To wybór – czy zatrzymam się, gdy widzę kogoś płaczącego na przystanku? Czy zadzwonię do kogoś, kto zniknął z życia parafii? Czy odezwę się do tego, z którym poróżniłem się o politykę? Czy będę zdolny do przebaczenia wobec kogoś kto wyrządził krzywdę?
Braterstwo to również obrona godności każdego człowieka, także tego nienarodzonego, chorego, starego, biednego, uchodźcy, osoby z marginesu. Serce Jezusa nie zna kategorii „lepszy-gorszy”. Ono bije dla każdego. I jeśli naprawdę czcimy to Serce – to nasze serca muszą zacząć bić tym samym rytmem.
Bo prawdziwe nabożeństwo do Serca Jezusa rodzi braterstwo, które widać – w geście, w spojrzeniu, w milczeniu, w obecności. I to właśnie ono przemienia świat.
2. Troszcz się o stworzenie – z wrażliwością i pokorą
W encyklice Laudato Si’ papież Franciszek z niezwykłą mocą przypomina nam, że ziemia nie jest tylko środowiskiem – to nasz wspólny dom, dar Boga, powierzony naszej odpowiedzialności. A troska o stworzenie nie jest dodatkiem do wiary – jest jej integralną częścią. I nie chodzi tu tylko o sortowanie śmieci – chodzi o styl życia, który płynie z serca poruszonego miłością Chrystusa.
Jeśli kochamy Serce Jezusa, musimy też kochać to, co On ukochał – świat stworzony przez Ojca, dotknięty Jego dłońmi, uświęcony Jego obecnością. Jezus błogosławił chleb, ryby, wodę, winną latorośl. Spacerował po polach, modlił się wśród drzew, odwoływał się do natury, mówiąc o Królestwie Bożym. Nie odgradzał się od świata – On wszedł w stworzenie z miłością i czułością. Czy my potrafimy tak samo?
Pewna rodzina zrezygnowała z urlopu w luksusowym hotelu i spędziła wakacje na rowerowej pielgrzymce do sanktuariów w Polsce. „Nie chodziło tylko o pieniądze – mówili – chcieliśmy być bliżej siebie, bliżej przyrody, bliżej Boga.” Przez dwa tygodnie żyli skromnie, blisko natury, z dala od ekranów. Dzieci powiedziały potem, że to były ich „najlepsze wakacje w życiu”. Czyż to nie pokazuje, że prostota może być bardziej radosna niż konsumpcja?
Papież przypomina, że styl życia oparty na zachłanności i wygodzie niszczy nie tylko planetę, ale też nasze dusze. Gdy kupujemy ponad miarę, marnujemy jedzenie, bezrefleksyjnie korzystamy z zasobów – ranimy nie tylko ziemię, ale też relację z Bogiem i bliźnimi. Bo to, co wyrzucamy, ktoś inny mógłby z wdzięcznością przyjąć. A jeśli mówimy, że kochamy Jezusa, musimy też kochać świat, który On powierzył naszej opiece.
Troska o stworzenie to modlitwa w praktyce. To codzienne decyzje: wyłączony niepotrzebnie prąd, niekupiony zbędny gadżet, zasadzony kwiat na balkonie, rozmowa z dzieckiem o odpowiedzialności. To styl życia ludzi z sercem.
Bo Serce Jezusa bije nie tylko dla ludzi – bije dla całego stworzenia. I wzywa nas, byśmy nie tylko wielbili Boga w kościele, ale też czcili Go przez szacunek wobec świata, który dał nam w opiekę.
3. Buduj więzi – bo wiara to nie prywatna sprawa
W encyklice Dilexit nos papież Franciszek przypomniał, że miłość Jezusa nie zatrzymuje się na kontemplacji – ona domaga się konkretu, relacji, więzi. Kochać Serce Jezusa to znaczy uczyć się od Niego, jak uzdrawiać to, co w nas i wokół nas zostało zranione. Nie jesteśmy stworzeni do życia w samotności duchowej. Jesteśmy stworzeni do komunii – z Bogiem i z drugim człowiekiem.
Papież mówi, że „picie tej samej miłości” prowadzi nas do odbudowywania zniszczonych więzi – rodzinnych, społecznych, parafialnych. I że to nie jest zadanie dla „tamtych” – to jest zadanie dla mnie. Bo Serca Jezusa nie interesuje, jak długo się modlisz, jeśli omijasz wzrokiem sąsiada, z którym się pokłóciłeś dziesięć lat temu.
Miłość nie potrzebuje dyplomu ani wykształcenia. Potrzebuje odwagi. Odwagi, by zrobić pierwszy krok. Odwagi, by wyciągnąć rękę, nawet jeśli duma krzyczy, żeby tego nie robić. Odwagi, by być zaczynem dobra, kiedy wokół nas panuje chłód.
Budowanie więzi to także codzienne, ciche gesty: telefon do kogoś bliskiego, choć ostatnio się pokłóciliście; rozmowa z sąsiadem, który „ciągle narzeka”, ale może właśnie dlatego, że jest samotny; uśmiech dla ekspedientki, która miała zły dzień. To są sakramenty codzienności. To jest miłość wcielona.
Nie czekaj, aż inni się zmienią. Zacznij od siebie. Serce Jezusa nie pyta, kto zaczął konflikt. Ono zawsze szuka pojednania. I właśnie tam, gdzie jest najtrudniej, tam Jezus chce działać przez ciebie.
Wiara nie jest sprawą prywatną. Wiara to relacja – z Bogiem i z ludźmi. A miłość, która nie szuka relacji, jest tylko pięknym złudzeniem. Niech Serce Jezusa uczyni z naszych domów, wspólnot i parafii miejsca odnowionych więzi.
Niech więc kult Najświętszego Serca Jezusowego – będzie dla nas nie tylko pobożnym nabożeństwem, ale początkiem nowego stylu życia. Stylu ludzi, którzy mają serce. I którzy tym sercem żyją na co dzień. Amen.
Zdjęcia: Marta Piąstka/Radio Rodzina Kalisz