Na portalu internetowym WordOnFire.org (07.07.2025) Thomas Salerno rozmawia z bratem Guyem Consolmagno SJ, dyrektorem Obserwatorium Watykańskiego, znawcą planet, meteorytów, asteroidów, badającym ewolucję małych ciał Układu Słonecznego. Brat Consolmagno jest autorem wielu popularnych książek o astronomii i wierze, w tym najnowszej, zatytułowanej „Przewodnik jezuity po gwiazdach: odkrywanie cudów, piękna i nauki” (A Jesuit’s Guide to the Stars: Exploring Wonder, Beauty, and Science) wydanej przez Loyola Press. W rozmowie z Thomasem Salerno brat Guy opowiada o swoim jezuickim powołaniu oraz ignacjańskim podejściu do wiary i nauki.
Tak mówi o swoim zakonnym powołaniu:
Postanowiłem wstąpić do jezuitów, aby zostać księdzem, gdyż chciałem wyprowadzić się wreszcie z akademika dla studentów pierwszego roku. Ale Bóg mnie obudził i pokazał, że to nie jest dobry powód, aby zostać księdzem. W rzeczywistości nie miałem powołania do kapłaństwa. Bóg wskazał mi właściwy kierunek. I wiecie, nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie to. Kolejny ważny moment to czas, gdy byłem w Afryce na szkoleniu w Korpusie Pokoju. Tęskniłem za domem. Pomyślałem: „Nie nadaję się do tego. Wracam do domu”. Ale wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem konstelację zwaną Krzyżem Południa i rozpoznałem wszystkie inne gwiazdy na niebie – ta chwila silnie mnie poruszyła i skierowała w zupełnie nowym kierunku, ponieważ nie tylko zostałem w Korpusie Pokoju, ale także odkryłem, że kocham uczyć. W końcu dostałem pracę nauczyciela, co ostatecznie doprowadziło mnie do jezuitów. Ta chwila naprawdę zmieniła mnie jako osobę.
Po dwóch latach spędzonych w Afryce nic już mnie nie przeraża. Rzeczy, które wydawały mi się kiedyś straszne, okazały się łatwe do zniesienia. Bycie samym, przebywanie w małej wiosce w kraju, gdzie większość ludzi nie mówiła w moim języku, gdzie z powodu mojego pochodzenia czułem się inny, to wszystko było dla introwertyka takiego jak ja przerażające. Nauczyłem się jednak z tym żyć.
Jedną z ważnych rzeczy, które dało mi to doświadczenie, było uświadomienie sobie, że mój sposób postępowania nie jest jedynym możliwym. Często były to proste rzeczy, jak na przykład to, że w tym kraju światło włącza się, opuszczając przełącznik, a nie podnosząc go. To pozwala dostrzec, jak wiele rzeczy jest tylko kulturowymi „dodatkami”, które nie mają znaczenia, w przeciwieństwie do rzeczy, które są naprawdę istotne. Myślę, że dla katolika ważne jest, aby wiedzieć, które elementy naszej religii są istotne.
Zapytany o duchowość św. Ignacego Loyoli i ignacjańskie odnajdywanie Boga we wszystkim, powiedział:
Wszystko jest warte studiowania, ponieważ zostało stworzone przez Boga. Są ludzie, którzy szukają Boga w medytacji, próbując odrzucić świat. Nie tak postępują jezuici. Nie tak postępuję ja. Kocham fizyczny wszechświat i nie wstydzę się tego, że kocham fizyczny wszechświat – kocham coś tak prostego jak filiżankę dobrej kawy lub gwiazdy! Stworzenie jest miejscem, w którym odnajdujemy Boga.
Jak wiadomo, św. Paweł w Liście do Rzymian zaczyna od wskazania, że Bóg objawia się w rzeczach stworzonych. Jezus jest wcieleniem Boga. Jezus stał się częścią wszechświata, ponieważ Bóg tak umiłował świat, że posłał swojego Syna. Bycie członkiem Towarzystwa Jezusowego oznacza zaangażowanie w fizyczny wszechświat.
To dało mi odwagę i motywację, aby zostać naukowcem; pozwoliło mi również zrozumieć, że nauka, którą się zajmuję, jest święta, jeśli służy poszukiwaniu prawdy, ponieważ to właśnie w prawdzie można odnaleźć Boga. Istnieje wspaniała encyklika napisana przez papieża Jana Pawła II na temat wiary i rozumu, która rozpoczyna się znanym obrazem: Wiara i rozum są dwoma skrzydłami, które prowadzą nas do prawdy. W tym obrazie są dwa ważne powiązania. Po pierwsze, wiara i rozum są równe. Jedno skrzydło nie może przeważać nad drugim. Po drugie, ani wiara, ani rozum nie są celem. Celem jest prawda. Nauka nie jest prawdą. Nauka jest narzędziem, które prowadzi nas do prawdy.
Pytany o cuda, tłumaczy:
Cuda istniały przed powstaniem praw nauki. Cuda istniały przed powstaniem metody naukowej. Dlatego cud nie jest naruszeniem praw nauki. Nie można tego tak zdefiniować, ponieważ taka definicja nie miałaby żadnego znaczenia. A jednak cuda istnieją. Cud to niezwykle rzadkie wydarzenie w życiu, które skupia naszą uwagę na Bogu. Może to być po prostu bardzo rzadkie, nieoczekiwane, ale nie całkowicie niemożliwe wydarzenie. Może to być coś, co zgodnie z naszymi prawami jest niemożliwe, tylko dlatego, że nasze prawa opisują jedynie najbardziej prawdopodobny sposób funkcjonowania wszechświata. Ale cud musi być czymś, co przyciąga cię do Boga.
Jak życie naukowca może być drogą do świętości?
Nauka może być drogą do świętości, jeśli jest drogą do prawdy. To proste. Nauka to nie to samo, co technologia. Nauka to nie to samo, co inżynieria. Nauka sama w sobie nie przynosi bezpośrednich korzyści. Ktoś inny może przyjść i wykorzystać dla dobra ludzi naukę, która mnie do jakiejś prawdy doprowadziła. To wspaniałe. Ale sama nauka jest jedynie i wyłącznie dążeniem do prawdy dla niej samej, a dążenie do prawdy jest dążeniem do Boga. I mamy prawo to robić. W rzeczywistości mamy nakaz, aby to robić: Księga Rodzaju pokazuje, że ostatecznym celem stworzenia jest szabat, dzień odpoczynku, dzień, w którym kontemplujemy wszechświat z wdzięcznością, radością, zachwytem i zabawą. Częścią tej zabawy jest odkrywanie jak różne puzzle do siebie pasują i dostrzeganie, jak działają.
Meteoryty, które przypominają bratu jezuicie, że istnieje rzeczywistość wykraczająca poza jego codzienne doświadczenia, nazywa relikwiami.
Gdy udaje mu się rozwiązać jakąś naukową łamigłówkę, jest przekonany, że Bóg pozwala mu dostrzec coś z Jego osobowości. „jest to subtelne, ale zarazem zabawne. Bóg zaczyna od prostych idei i prostych zasad, które łączą się ze sobą jak utwór muzyczny, tworząc coś cudownie złożonego. Był moment, kiedy odkryłem piękną zależność między dwiema właściwościami fizycznymi różnych rodzajów meteorytów. Być może na całym świecie znalazłoby się dziesięć osób, które zrozumiałyby, co robię, ale czułem ogromną radość, widząc ten wzór we wszechświecie, w którym nie spodziewałem się go znaleźć. Niemal słyszałem, jak Bóg mówi mi do ucha: «Czy to nie jest fajne? Czy to nie wspaniałe, że w końcu ktoś natrafił na coś, co umieściłem tam przed początkiem czasu?»”.
Brat Guy opowiada też o swojej radości, jaka towarzyszy mu, gdy dzieli się z innymi tym, co odkrył. Mówi o radości, jakiej doświadcza, gdy przekazuje ludziom wiedzę o wszechświecie, „który jest większy niż ich codzienne zmartwienia”. I dodaje: „Nauka polega na dzieleniu się odkryciami […] Opowiadanie historii to wspaniały sposób przekazywania ważnych prawd, bo opowieści łatwo zapadają w pamięć, niezależnie od tego, czy jest to opowieść o żółwiu i zającu, czy o synu marnotrawnym. Tworzymy własne historie. Nasze życie jest powieścią, którą możemy stworzyć, i jest to powieść science fiction, ponieważ większość jej akcji rozgrywa się w przyszłości, prawda? Przyszłość jest częścią, którą tworzymy. To poczucie historii, niezależnie od tego, czy jest to historia zbawienia, czy moja osobista historia, jest bardzo ważne. W książce «Przewodnik jezuity po gwiazdach» zaczynam od opowiedzenia własnej historii, ponieważ dzięki niej mogę zilustrować idee, które chcę przekazać”.
Całą rozmowę można przeczytać w języku angielskim na stronie WordOnFire
Fot. Jesuit.Media