San Pedro de Atacama (fot. Krzysztof Jeleń SJ)

San Pedro de Atacama (fot. Krzysztof Jeleń SJ)

W tym roku święta narodowe spędziłem na północy w Antofagasta. Pierwszy raz odbyłem podróż w tamte strony i to aż 2000 km.

Słyszałem wiele o tamtym regionie i północy Chile. Jest wielu, którym się podoba i wielu, którym się on nie podoba. Północny region Chile to sam piasek i krajobraz wysuszony przez słońce. Miejsca w których deszcze nie padał od 20, 30 a nawet 250 lat.

Samo miast Antofagasta nie jest miejscem turystycznym, dobrym na nocleg czy jedno dniowe zwiedzanie, no może ewentualnie krótki pobyt na plaży (jeśli ktoś lubi zimną wodę). Ja pozostałem na północy przez 9 dni. Większość w mieście – zwiedzając, spacerując lub jeżdżąc na rowerze. Resztę dni spędziłem na San Pedro de Atacama.

Warto było poczekać dwa lata. Mówię po hiszpańsku i miałem sporo czasu wolnego. San Pedro zrobił na mnie ogromne wrażenie.

Sama miejscowość zachowana w dawnym klimacie. Uliczki, budynki, restauracje, hotele – wszystko zrobione w jednym – piaskow0-drewnianym stylu. Dzięki temu miasto ma swój wygląd i klimat. Stary i odremontowany kościół z figurą św. Piotra ubranego w szaty biskupie, a w nocy cisza w oddali i wszechobecny chłód.  Mieliśmy dwa pokoje w spokojnym i oddalonym od ludzi miejscu dzięki czemu mogliśmy porozmawiać na zewnątrz bez obawy, że będziemy komuś przeszkadzać.

El Valle de la Luna, el valle de los Muertos wyglądają jakby czas się tam zatrzymał. Piasek, wywołujące ogromne wrażenie promienie słoneczne odbijające się i nic więcej (…).

Uważam, minione dwa tygodnie za bardzo owocny i dobry czas.

Tekst pochodzi z BLOGA jezuity Krzysztofa Jelonka SJ
(obecnie przebywa w Santiago de Chile). [Czytaj więcej]