Matteo Ricci, Mateusz Ricci SJ (fot. jesuit.org)

Matteo Ricci, Mateusz Ricci SJ (fot. jesuit.org)

Od roku 1582, z przerwą przypadającą na okres kasaty i jej konsekwencje (1775-1843), jezuici byli obecni w Chinach. Właśnie ten czas, w którym nie było jezuitów w tym kraju, może dostarczyć wielu inspirujących obserwacji. Pokazuje bowiem, jak ważną rolę w kontynuowaniu chrześcijańskiego życia odgrywali chińscy chrześcijanie oraz ich liderzy. Trzy wydarzenia z czasu kasaty Towarzystwa w Chinach, jak również późniejszego wskrzeszenia, dobitnie ilustrować będą ten aspekt.

W przeddzień kasaty Towarzystwa Jezusowego jezuici obecni byli w różnych miejscach Chin. Makao było zarówno bezpiecznym miejscem jak i ważnym punktem tranzytowym. W Pekinie jezuici obecni byli na dworze cesarskim, pełniąc funkcje astronomów, malarzy oraz konstruktorów. W nadziei na podtrzymywanie życia religijnego chrześcijańskich wspólnot, prowadzili oni również „podziemną” działalność pastoralną na terenie całego kraju. Aktywność taka niosła ze sobą spore niebezpieczeństwo. Po wydanym w roku 1724 r. zakazie wyznawania wiary chrześcijańskiej w Chinach, praktycznie całe życie duszpasterskie zeszło do podziemi, a praca apostolska prowadzona była w sekrecie. W momencie, gdy liczba jezuitów spadła do 40-stu, przy 135000 chrześcijan oraz populacji Chin wynoszącej już wtedy 225 milionów ludzi, każdy nowy członek Kościoła był witany z wielką radością. Dokonywało się to dzięki ofiarnej pracy chińskich jezuitów, którzy stanowili jedną trzecią obecnych w tym kraju jezuitów. Pozostali jezuici pochodzili głównie z Portugalii i przypisani byli do chińskiej vice-prowincji, która znajdowała się pod opieką właśnie Portugalii. W tym okresie działali również jezuici francuscy, tworzący osobną grupę, należącą do Misji Francuskiej, gdzie każdy misjonarz musiał mieć aprobatę króla Francji.

Kasata Towarzystwa w Chinach dokonała się w dwóch fazach. Pierwsza z nich miała miejsce w roku 1762. W tym roku dekret króla Portugalii, ogłaszający konfiskatę całej własności jezuitów, oraz aresztowanie członków Towarzystwa Jezusowego, został odczytany w Makao, które znajdowało się w portugalskiej strefie wpływu. Wszyscy jezuici zostali wówczas zabrani na statek płynący do Lizbony, do której dotarli w roku 1764. Część zakonników zmarła na morzu, inni w więzieniu, pozostali zostali ostatecznie wygnani do specjalnego regionu we Włoszech, pozostającego pod kontrolą papieża. Po roku 1762 żaden jezuita nie przebywał już w Makao.

(fot. Wikipedia.org)

(fot. Wikipedia.org)

Druga faza kasaty wiązała się z ogłoszeniem brewe papieża Klemensa XIV Dominus ac Redemptor w roku 1773, które całkowicie znosiło Towarzystwo Jezusowe na świecie. Brewe kasacyjne dostarczone zostało do centrum kraju 17 czerwca 1775 roku. Zaraz potem, jezuita biskup Gottfried Xavier von Laimbeckhoven oraz pięciu chińskich jezuitów podpisało dokument, jako wyraz poddania się woli papieża. Jezuici z innych prowincji postąpili w podobny sposób. Jednak jezuici z Pekinu (około 20-stu) na wieść o brewe kasacyjnym zareagowali odmiennie. Niektórzy, już w listopadzie 1774 roku, gdy otrzymali nieoficjalne potwierdzenie, że Towarzystwo Jezusowe rzeczywiście zostało rozwiązane, natychmiast zadeklarowali, że nie są już dłużej jezuitami. Krytycy zauważają, że w ten sposób chcieli być wolni od brzemienia, jakim jest zakonne posłuszeństwo i żyć bardziej niezależnie. Inni jezuici pekińscy postanowili pozostać w strukturach zakonnych do momentu, kiedy brewe nie zostanie ogłoszone w Pekinie (1775).

Doszło również do nieporozumienia między biskupami tego miasta na tle tego, kto ma kompetencje do ogłoszenia kasacyjnego brewe. Narastały również napięcia między ex-jezuitami obydwu grup oraz zakonnikami innych zgromadzeń o to, jak zarządzać pozostawionymi przez jezuitów dziełami. Spory te doprowadziły ostatecznie do tego, iż w roku 1785 prawie wszyscy misjonarze jezuiccy Pekinu wzajemnie się ekskomunikowali. Dopiero nowy biskup miejsca zdołał przywrócić zgodę oraz zdjął z zakonników ekskomunikę. W roku 1813 zmarł ostatni jezuita przebywający w Pekinie.

Okres przeszło 60 lat, między 1775 a 1843, w którym jezuici zniknęli z mapy Chin, stał się przedmiotem niedawno podjętych badań nad zagadnieniem chrześcijaństwa w Chinach. Podczas tego okresu, zwłaszcza lata 1784-1785, w 1805 oraz 1811, miały miejsce ciężkie prześladowania chrześcijan, które mocno dotknęły wspólnoty wiernych. Choć dane źródłowe mówiące o życiu codziennym chińskich chrześcijan tego okresu są dość szczupłe, to jednak w wystarczający sposób rzucają światło na jednoczącą rolę Kościoła oraz rozwój wspólnot chrześcijańskich i ogromne zaangażowanie ich członków (wyłącznie rdzennych chińczyków).

Wzrost liczby chińskich duchownych w tym okresie był jednym z najbardziej znaczących objawów żywotności tych wspólnot. Szacuje się, że w tym okresie mogło być około 1800 wiernych, którym posługiwało 75 kapłanów, 50 Chińczyków i 25 zagranicznych duchownych. Liczba tych ostatnich zaczęła gwałtownie wzrastać w latach 1830-1840 do tego stopnia, że w 1865 r. przewyższyła liczbę kapłanów chińskich.

Wciąż jednak w centrum życia chrześcijańskiego były małe wspólnoty wiernych, co ujawnia charakterystyczną cechę chińskiej religijności: mocne zorientowanie na świeckich, którzy pełnili funkcję liderów wspólnot. Ważna pozycja kobiety, która była przekazicielką tradycji i zwyczajów w rodzinie, to kolejna cecha charakterystyczna tych wspólnot. Wspólnoty zaczynały stopniowo funkcjonować niezależnie. Kapłan odwiedzał je raz, czasami dwa razy w roku. Po wizycie duchownego, wspólnoty kontynuowały swoją zwyczajną praktykę modlitwy na różańcu, odmawiania litanii, przestrzegania postów i wstrzemięźliwości w przewidzianych okresach. Zwyczajowo liderzy wspólnot gromadzili wiernych raz w tygodniu, przewodnicząc recytacji modlitw, które większość członków znała na pamięć, oraz udzielali pouczeń.

Liderzy byli również odpowiedzialni za finanse, zbierali pieniądze, by opłacić księży oraz katechetów, jak również wesprzeć dzieła charytatywne i pomóc ubogim. W niektórych miejscach istniały wspólnoty (konfraternie) mężczyzn oraz kobiet. Co więcej funkcjonowali wędrowni katecheci, którzy nauczali dzieci, katechumenów, oraz neofitów. Udzielali oni również chrztu porzuconym na ulicy niemowlętom. Jak zostało to już powiedziane wcześniej, w strukturze wspólnoty chrześcijańskiej dużą rolę odgrywały kobiety. Chrześcijanie w Chinach mogą poszczycić się długą tradycją posługi konsekrowanych dziewic. Początkowo taka forma życia związana była z powołaniem kontemplatywnym, jednak w roku 1770 otworzyła się również na apostolat społeczny. Dziewice konsekrowane pełniły zadania katechetów wśród kobiet, przygotowywały katechumenów do chrztu, przychodziły z pomocą w klęskach głodu, itp. W niektórych wioskach były one faktycznymi liderkami wspólnot, przewodnicząc modlitwom w kościele, oraz czytaniom duchowych lektur. Jeden z zagranicznych kapłanów w roku 1840 tak opisywał tę sytuację: „Nie są one tylko chórzystkami, ale diakonisami, mającymi nawet więcej władzy w porównaniu z diakonisami Kościoła pierwotnego”.

Centralna rola chrześcijańskich wspólnot w Kościele chińskim miała kluczowy wpływ na powrót jezuitów do tego kraju. Po przywróceniu Towarzystwa Jezusowego przez papieża Piusa VII w roku 1814 wspólnoty te nieustanie prosiły Stolicę Świętą o ponowne przysłanie zakonników. Listy z takimi prośbami wysyłane były w latach 1810-1820, i w końcu ze wzmożoną intensywnością po r. 1830, gdy prośby spływały z różnych regionów Chin. Szczególnie katolicy z centralnej części kraju, byli żywo zainteresowaniu powrotem jezuitów do Chin, śląc do Rzymu liczne prośby. Generał jezuitów Jan Roothaan (1785-1853), udzielał początkowo odmownej odpowiedzi na te listy. W roku 1835 napisał on: „proszą nas w sprawie Chin, jak jednak możemy zaspokoić tę potrzebę? Już teraz jesteśmy bowiem przytłoczeni wielością próśb, płynących z Europy oraz innych stron świata”. Ostatecznie, po mianowaniu przez papieża na nowego wikariusza apostolskiego centralnych Chin Ludovica de Besi, o. Roothaan w roku 1840 wysłał kilku jezuitów dla misji chińskiej. Pierwszych trzech z nich, Francuzów, dotarło do Szanghaju w 1842 roku.

F4.large

(fot. Expand+. jmb.sagepub.com. J Med Biogr May 2011 vol. 19 no. 2 73-79)

Po dziesięcioleciach wyczekiwania oraz słania listów proszących o powrót jezuitów do Chin, nastąpił czas wielkiej radości, gdy jezuici dotarli do Jiangnan. Szybko jednak chińscy katolicy zorientowali się, że przybyli zakonnicy różnili się od swoich poprzedników. Reformy przeprowadzone przez Ludovica de Besi oraz nieporozumienia z nowoprzybyłymi jezuitami, doprowadziły do konfliktu, który wybuchł w roku 1845. Wydarzenia te ostatecznie przyczyniły się do ustąpienia de Besiego w roku 1847, oskarżonego o nadużycie władzy oraz doprowadzenie do rozłamu w łonie Kościoła. Paradoksalnie, jak zauważają badacze Huang Xiaojuan, David Mungello oraz R. G. Tiedemann, wspólnoty chrześcijan, które do tej pory usilnie prosiły o powrót jezuitów, zaczęły pisać listy przeciw nowoprzybyłym jezuitom.

Konflikt pomiędzy lokalną wspólnotą chrześcijan a nowo przybyłymi misjonarzami, rozpoczął się w 1845 roku od wprowadzenia przez de Besiego instrukcji pastoralnej. Nie spodziewał się ów duchowny jak wielkie zamieszanie i niepokój wprowadzi ten dokument. Chińscy chrześcijanie wystosowali otwarty list, który upowszechniony został we wszystkich wspólnotach wiernych. Dokument ujawniał zaniepokojenie metodami duszpasterskimi nowo przybyłych misjonarzy, oraz sposobem administrowania Kościołem w regionie. Sygnatariusze listu krytykowali de Besiego oraz przybyłych jezuitów za zniechęcanie chińskich chrześcijan do czytania tekstów duchowych w języku chińskim oraz za zabranianie im głoszenia kazań. Takie stanowisko jezuitów mogło wynikać z ich słabej znajomości języka chińskiego. List otwarty ubolewał również nad niezrozumiałą formą tłumaczenia zagadnień doktrynalnych. Wskazywano również na dużą ignorancję przybyłych duchownych w dziedzinie kultury i dziedzictwa chińskiego. Misjonarze nie korzystali również z dorobku pozostawionego przez swoich poprzedników.

Inną sporną kwestią była rola kobiet w liturgii. Do tej pory przewodziły one spotkaniom w kościołach, małych kaplicach, podczas zebrań wspólnot oraz w rodzinie, gdzie modliły się na głos. Pomimo tego biskup oraz przybyli jezuici uznali takie praktyki za niedopuszczalne i domagali się, by modlitwy wypowiadane były głośno wspólnie zarówno przez kobiety jak i przez mężczyzn. Taki nakaz spowodował burzę w parafiach Szanghaju, gdzie decyzje de Besisa rozumiane były jako nieuprawnione ingerowanie w chińską tradycję, która zabraniała publicznego dyskutowania z kobietami. Te przykłady pośród wielu innych problemów, ujawniają napięcia oraz różnice w mentalności „dawnych” jezuitów oraz „nowych”.

Dokumenty mówiące o tej rzeczywistości pokazują, że „nowi” jezuici napotkali Kościół, który można było w pełni nazwać chińskim z energicznie działającymi wspólnotami, samodzielnie organizującymi swoją misję. Nieświadomość metod działania „starych” jezuitów oraz bogactwa jakie niosły ze sobą wspólnoty wiernych skutkowało wprowadzaniem na siłę rozwiązań, które były nie do przyjęcia przez Chińczyków oraz godziło w ich kulturę. Jeśli nawet udało się nowym misjonarzom zasiać ideę Kościoła instytucjonalnego, mówi Jean-Paul Wiest, to równocześnie, świadomie lub nie, sukcesywnie blokowali oni aktywność lokalnych Kościołów.

Zdumiewający jest fakt, że po około stu latach od tych wydarzeń, w latach 50-tych XX w., gdy misjonarze po raz kolejny zostali siłą wydaleni z Chin, lokalne wspólnoty chrześcijan były w stanie ponownie przejąć odpowiedzialność za podtrzymywanie i przekazywanie wiary. Wspominanie tego faktu może uzmysłowić nam, jak wielką rolę we współczesnym Kościele pełnić mogą lokalne wspólnoty chrześcijan.

Tłum. z j. angielskiego Jarosław Mikuczewski SJ/ („Komunikaty”, 7/8 2014)/ RED.