Święty Ignacy Loyola proponuje tzw. modlitwę przygotowawczą, stanowiącą jakby drogowskaz, którym mamy się kierować przez cały dzień. Może ona być potraktowana także jako pewien rodzaj ćwiczenia duchowego. A oto propozycja tej modlitwy: Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego boskiego majestatu (ĆD 46).
Zarówno sama modlitwa, jak i na pierwszy rzut oka zbyt daleko idące wymagania, by ją praktykować, wydają się początkowo – jak zresztą wiele rzeczy u Ignacego – przesadne i dziwne. Własne moje próby jej zrozumienia niewiele mi dały. Oczy otworzyły mi się dopiero, kiedy wszedłem do średniowiecznego kościoła w Erfurcie. Obudziły się we mnie wspomnienia przeżyć z dawniejszych lat. Uświadomiłem sobie, że nasi przodkowie, budując kościoły, orientowali je ku wschodowi, tam gdzie wstaje słońce. Wysokie sklepienie i okna, portale i nawy zmuszają do spojrzenia w górę i ukierunkowania całej istoty człowieka ku transcendencji. Każdy może i dzisiaj tego doświadczyć. Spontanicznie oczy kierują się ku ołtarzowi, spoglądają na jakiś obraz czy krzyż. Budowniczowie kościołów posiedli umiejętność kierowania ludzi ku transcendencji, ku temu, co przekracza doczesność: Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię.
Moi rodzice stosowali podobne pedagogiczne podejście do nas, dzieci. Mianowicie, przed wyjściem z domu do szkoły stawaliśmy pod krzyżem wiszącym w korytarzu i odmawialiśmy poranną modlitwę. Stanowiła ona jakby wyposażenie i hasło na cały dzień. W ostatnich latach mojego pobytu w Rzymie, aby uciec od gwaru miejskiego, szukałem często jakiegoś spokojnego miejsca, gdzie mógłbym zapomnieć o wszystkich kłopotach i na nowo wytyczyć sobie kierunek życia. Znalazłem skromną kapliczkę, a właściwie drewnianą chatkę na peryferiach Rzymu, gdzie zwykle kilka kobiet odmawiało swoje pacierze, szukając tak jak ja ciszy. Może i one doświadczyły czegoś, o czym mówi wspomniana modlitwa przygotowawcza? Ignacy zamierzał wyraźnie ustawiać życie wielu osób, ujmując to w formułę: Aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Boga. Realizowanie tego procesu zaczyna się od zwykłych porannych czynności, a kończy na całościowym planie życiowym. Sprawa ta jest dla założyciela jezuitów tak istotna, że wraca on do niej raz po raz, w sumie poświęca jej 31 fragmentów Ćwiczeń. Oryginalny tekst hiszpański jest jeszcze wyraźniejszy.
Ignacy używa słów: intenciones, acciones, operaciones. Można je przetłumaczyć jako nastawienia, cele, zamiary, motywacje. Przez słowa „decyzje i czyny” w omawianej modlitwie można rozumieć całą działalność, obejmującą zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne czynności. Zaczynając dzień od tego rodzaju modlitwy i zabierając się w jej duchu do wypełnienia codziennych obowiązków, stwierdzamy ciekawy fakt: czujemy się swobodni i nieskrępowani. Wiemy, co jest najważniejsze. Znika obawa przed tym, czy zdążę na czas wszystkiemu podołać, czy zadowolę moich przełożonych, klientów, czy będę zadowolony z siebie samego. To wszystko staje się mniej ważne. Moja praca ma służyć Bogu i bliźnim, ma być służeniem Bogu.
Słowo „uwielbiam” brzmi może trochę staroświecko i niemodnie, ale zawiera w sobie takie odniesienia znaczeniowe, jak: wdzięczność, chwała, wysławianie Boga. [Wstawka własna, S.Z: Występuje ono w wielu polskich pieśniach kościelnych, jak np.: Tyś mi jeden uwielbiony (w pieśni: Jezu, w hostii utajony); W tym Sakramencie niech Cię wielbimy (pieśń: Kłaniam się Tobie); Ciebie tedy uwielbiamy (pieśń: Witaj, Jezu utajony); Wielbię Ciebie w każdym momencie; Uwielbiając, wysławiając, To Serce uwielbiajcie (pieśń: Każda żyjąca dusza) i innych].
Nie chodzi w tej modlitwie na pierwszym miejscu o to, by ułożyć sobie listę czynności w programie dnia z powołaniem się na Boga jako gwaranta ich wykonania, ale przede wszystkim o chwałę Bożą. Akcent położony na tę chwałę rozszerza nasze serce, naszego ducha. Doświadczymy tego z pewnością sami, gdy z takim usposobieniem będziemy rozpoczynać każdy dzień i zabierać się do pracy. Henri Caffarel – pisarz religijny – porównuje tę modlitwę do autopilota. Gdy go włączamy, wiele spraw jakby automatycznie nastawia się na właściwy kierunek. Dzieje się tak, jak byśmy do GPS-u wstawili nasz adres domowy. Uwspółcześniona formuła tej modlitwy mogłaby wyglądać następująco: Dobry Boże, chciałbym być jak najbliżej Ciebie z ciałem i duszą, z całą dynamiką i miłością mego serca. Proszę Cię o łaskę, by wszystkie moje zamiary, czyny i cała moja istota były skierowane wyłącznie ku Tobie. Amen.
[Dodatek tłumacza: Podobne treści znajdują się w Modlitwie Codziennego Ofiarowania Apostolstwa Modlitwy, zatwierdzonej przez o. generała jezuitów Hansa-Petera Kolvenbacha, dyrektora generalnego AM: Boże, nasz Ojcze, ofiaruję Ci dzień dzisiejszy, moje modlitwy, myśli, słowa, czyny, radości i cierpienia. Ofiaruję Ci je w łączności z Synem Twoim, Jezusem Chrystusem, który w Eucharystii nieustannie składa się Tobie w ofierze dla zbawienia świata. Niech Duch Święty, który prowadził Jezusa, będzie dziś moim przewodnikiem i moją siłą, bym mógł świadczyć o Twojej miłości. Wraz z Maryją, Matką Jezusa i Kościoła proszę Cię szczególnie w tych intencjach, które Ojciec Święty poleca wszystkim wierzącym na ten miesiąc].
Zastanowię się: Jak zaczynam dzień i jak go kończę? Jakie symbole w moim mieszkaniu wskazują mi kierunek życia? W wielu mieszkaniach znajduje się „kącik pamięci”. O czym mówi mój „kącik” i jakie budzi wspomnienia? Jaką treść wiążę ze słowami „uwielbienie Boga”? Jaki to znajduje wyraz w mojej codzienności? Spróbuję swoimi słowami zwrócić się do Boga w modlitwie, która wskaże mi kierunek.
/ Ks. Christoph Kentrup SJ (przełożył: ks. Stanisław Ziemiański SJ „Jesuiten”, 6, Juni 2014, s. 22)/ (PSJ, październik 2014)/ RED.