(fot.

(fot. „Nasze Sprawy”)

Na prośbę redaktora naczelnego piszemy już ostatnie sprawozdanie z magisterki w Chile, którą zakończyliśmy w sierpniu, wracając do Ojczyzny po trzyletniej nieobecności. Warto by więc kilka słów o tym doświadczeniu na koniec napisać, gdyż było ono dla nas niezwykle cenne.

Oto słowa Krzyśka: Jak już Wam opisywałem, pracowałem w fundacji pomagającej najuboższym wśród ubogich w Chile. Fundacja, która stara się docierać tam gdzie nikt nie dociera… dowiadując się o nowych potrzebach w szczególności osób starszych i bezdomnych. Myślę, ze warto zaznaczyć, że w Chile w ostatnich latach rozwinęły się fundacje/ instytucje zajmujące się np. młodzieżą, które przejmują nieco pracę podobną do naszej fundacji. Dzięki temu pozwala to na reorganizację pracy i lepszą pomoc tam, gdzie jeszcze takiej pomocy nie ma.

W br. fundacja obchodzi 70-lecie działalności. Wielka radość towarzyszy wielu ludziom z okazji już okrągłych urodzin. Wiele się dzieję w związku z tym. Prezentacje, zbiórki, wystawy… będą i koncerty, przemówienia, świadectwa. Jednak problemy nie odstępują od Naszych. W czerwcu przeżyliśmy strajk pracowników (prawie miesięczny). Wielu ludzi niedowierzało, że fundacja strajkuje. Można by było o tym napisać osobny artykuł, ale wspomnę tylko, że doszli do porozumienia, ale i że bez strajku też by doszli – może nawet z lepszymi rezultatami. Jestem pewnie, że św. Alberto Hurtado pomógł i pomaga chilijskiej społeczności w byciu solidarnym i bardziej sprawiedliwym społecznie krajem. Myślę, że w przeciągu tych trzech lat doświadczyłem działania Pana Boga jak i samego Alberto w pracy z tymi co Nas potrzebują. A oto, co pisze Wojtek: Ja natomiast miałem innego typu zaangażowanie duszpasterskie. Pracowałem w jednej z naszych jezuickich szkół, najstarszej w Chile, bo mającej już prawie 160 lat. Tam mogłem przypatrywać się wypracowanym już przez lata sposobom integralnej formacji osoby, która ma za zadanie kształtowanie intelektualne, afektywne i duchowe młodych ludzi. Praca wychowawcza to cenne doświadczenie, które niekiedy potrafi dać w kość. I ja też mogłem się o tym przekonać, szczególnie będąc przez rok wychowawcą drugiej klasy licealnej…

Wiele mogłem się nauczyć od Naszych pracujących w szkole, stawiających duży nacisk na indywidualne prowadzenie, poznanie uczniów, towarzyszenie szczególnie tym bardziej niepokornym, którzy ukrywają niezmierny potencjał duchowy. Przykład nauczycieli i wszystkich pracowników świeckich również był niezwykle inspirujący i mogłem doświadczyć jak oni, przesiąknięci naszą duchowością i angażujący się w pracę formacyjną i duszpasterską.

Oczywiście, magisterka w Chile to o wiele więcej niż tylko nasze zaangażowania duszpasterskie. To także poznanie innej kultury, innego kontekstu, innego oblicza Kościoła i Towarzystwa Jezusowego. Na pewno ciekawym jest doświadczenie większej roli świeckich w Kościele. Tam po prostu nie ma innego wyjścia, gdyż księży brakuje. Ale też wynika to z coraz większego doceniania ich pozycji w Kościele i możliwości apostolskich.

Jak to w praktyce dla nas wyglądało? Otóż w szkole, która liczy sobie prawie 160 lat, po raz pierwszy został wybrany dyrektor świecki. Zmiana rewolucyjna, ale jak do tej pory spokojna. Krzysiek natomiast od początku pracował w ekipie duszpasterskiej, której szefem była również osoba świecka. Także w parafiach: w duszpasterstwie, w czasie liturgii, a także w administracji odgrywają świeccy coraz ważniejszą rolę.

Możliwość życia w tak odległej i wydawałoby się odmiennej Prowincji Towarzystwa to dla nas cenny czas, który, wierzymy, także umocnił i ubogacił nasze jezuickie powołanie. Mogliśmy doświadczyć, jak nasza duchowość łączy wszystkich jezuitów, niezależnie od kraju pochodzenia i języka. I że słowa „przyjaciele w Panu” nie muszą być pustym sloganem. W Chile u Naszych jest duży nacisk na życie wspólnotowe i na dzielenie się życiem ze współbraćmi. Mogliśmy doświadczyć, że te słynne sharingi, czy, jak się po hiszpańsku mówi, compartir, rzeczywiście zbliżają do siebie ludzi i nadają naszemu zakonnemu życiu głębszy wymiar.

To, co jednak dla nas najcenniejsze, to ludzie, których spotkaliśmy na naszej drodze, ludzie, z którymi przeżyliśmy te trzy lata, którzy się o nas troszczyli, wspomagali, a także ci, do których Pan nas w czasie tej magisterki posłał. Kiedy lecieliśmy do Chile, niektórzy się nas pytali: po co my tam lecimy? Czemu tak daleko? Czy to ma sens? I jeszcze na dodatek trzy lata, a nie tylko dwa… Teraz śmiało możemy odpowiedzieć, że Pan bardzo mocno działał w nas w czasie tej magisterki. Jesteśmy Mu wdzięczni za to doświadczenie i szczęśliwi z tej możliwości przeżycia trzech lat na drugim końcu świata, w pięknym Chile.

Wam wszystkim bardzo dziękujemy za modlitewne wsparcie i nadal polecamy się Waszym modlitwom, rozpoczynając obecnie nowy etap formacji: teologię w Warszawie. Jest nas tu razem ośmiu na roku: Mateusz Orłowski, Łukasz Lewicki, Rafał Wardowski (z PMA) oraz Damian Pawlik, Jurek Iwanow, Eryk Gumulak i niżej podpisani (PME).

Krzysiek Jeleń SJ i Wojtek Bojanowski SJ/ („Nasze Sprawy”)/ RED.