Ostatnia scena Ewangelii według św. Mateusza: uczniowie oddają pokłon Jezusowi, On żegna się z nimi. Powściągliwy w gestach wielką wagę przywiązuje do słów: Przemówił tymi słowami…
Przyznaje, że jest Panem całego stworzenia, rzeczy widzialnych i niewidzialnych. Posyła uczniów, aby nauczali wszystkich, a bardziej dosłownie czynili ich uczniami. Zostanie uczniem nie oznacza jeszcze osiągnięcia doskonałości, przejścia całej drogi, lecz jedynie wejście na nią.
Przyjęcie chrztu jest więc początkiem. Z tego powodu niezrozumiałe jest odkładanie go do wieku dorosłego. Analogicznie należałoby odłożyć rozpoczęcie edukacji szkolnej do tego wieku. Uczenie polega na tym, że ktoś inny jest przewodnikiem i bierze odpowiedzialność za kształcenie. Apostołowie mają czuć się odpowiedzialni za przekazywanie wiary w Trójcę Świętą tym, którzy jej nie mają. Mają uczyć wszystkiego, co otrzymali od Jezusa. Nie mogą swobodnie wybierać, co im odpowiada, a co nie. Są depozytariuszami wiary, stoją na straży przekazywania w pełni nauczania Jezusa.
Nauczanie jest niekończącym się procesem, tak jak i przyjmowanie tej nauki. Rozważmy, czy chcemy się uczyć, poznawać prawdy wiary, a przede wszystkim uczyć się konsekwentnie stosować je w swoim życiu? Bycie uczniem to postawa ciągłej gotowości na odkrycie czegoś nowego, co chcę uczynić moim, zintegrować w sobie z tym, co już tam jest. Nie czyni postępów uczeń, który już się nasycił i twierdzi, że więcej nie potrzebuje. Właściwie przestaje wtedy być uczniem, odchodzi ze szkoły. Uczniowie Jezusa zawsze mają coś do odkrycia, coś do nauczenia i praktyki. Chcą pójść za Nauczycielem. Dlatego Jezus obiecuje nam, że będzie z nami zawsze. Nie ma szkoły bez nauczyciela. Nie ma uczniów bez Mistrza.