Papież Franciszek zakończył 7-dniową podróż po Ameryce Południowej i w nocy z niedzieli na poniedziałek odleciał z Paragwaju do Rzymu. Jego dziewiąta zagraniczna pielgrzymka, w trakcie której odwiedził też Ekwador i Boliwię, była najdłuższą z dotychczasowych.
Na stołecznym lotnisku pożegnały go ustawione w szpalerze dzieci w strojach będących dokładnymi kopiami paradnych mundurów watykańskiej Gwardii Szwajcarskiej.
To była bardzo męcząca podróż dla 78-letniego papieża, który dobrze zniósł jej trudy: prawie codzienne loty samolotem, ponad 20 spotkań i wizyt , 5 odprawionych mszy dla setek tysięcy ludzi i 15 wygłoszonych przemówień.
Franciszek nie okazywał zmęczenia i – jak zauważają watykaniści – był dobrej formie, również w stolicy Boliwii La Paz, położonej na wysokości 4 tysięcy metrów nad poziomem morza.
Dowodem nadzwyczajnej kondycji papieża było także to, że wielokrotnie w trakcie tej podróży odkładał przygotowane wcześniej i przetłumaczone na kilka języków przemówienia i improwizował, co przychodziło mu z tym większą łatwością, że mówił w swym ojczystym języku – hiszpańskim.
Należy oczekiwać, że na pokładzie samolotu papież spotka się z 75 towarzyszącymi mu dziennikarzami na konferencji prasowej.
W kolejną podróż Franciszek uda się 19 września. Jej celem będzie Kuba i Stany Zjednoczone. Pielgrzymka ta potrwa 10 dni.
W listopadzie Franciszek wybierze się zaś z pierwszą pielgrzymką do Afryki.