Stworzył zatem Pan Bóg niebo i ziemię. Ale źródło, z którego korzystał autor Księgi Rodzaju w rozdziale drugim, dodaje tajemniczo, że nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła ─ bo Pan Bóg nie zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka, który by uprawiał ziemię i rów kopał w ziemi, aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby1.

Te słowa zdają się zdradzać miejsce pochodzenia autora tego tekstu: pochodził pewnie z dawnej Asyrii, Babilonii lub w ogóle z terenów zamieszkałych przez dawniejszą jeszcze ludność akkadyjską, której znane były dobrze nie tylko pustynie małe i wielkie, ale także trud związany z nawadnianiem pola ornego, żeby plony wydać mogło. Mogła tego zapisu dokonać także ręka późniejszego już redaktora z czasów po wyjściu z niewoli egipskiej, który znał podobny trud rolnika egipskiego. Ponadto pewne jest, że autorem tekstu musiał być albo rolnik, któremu znana była technika nawadniania, albo pasterz ─ właściciel wielkiego stada ─ który wiedział, co to znaczy brak trawy i brak krzewów na ziemi.

W tym tekście jest wiele rzeczy, które nas zmuszają do myślenia. Najpierw to, że autor nie kładzie nacisku na suszę na ziemi, tylko na brak krzewów i trawy, a brak ten uzasadnia z jednej strony tym, że Pan Bóg nie zsyłał deszczu na ziemię, z drugiej tym, że nie było człowieka, który by ziemię sztucznie jakimś systemem kanałów nawadniał. Dla Hebrajczyka konieczność istnienia człowieka była oczywista w rozwoju roślin uprawnych zwłaszcza: pola uprawne leżące na wzgórzach trzeba było sztucznie nawadniać. I dodaje autor tego rozdziału: Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą2.

Opis stworzenia człowieka zawarty w drugim rozdziale Księgi Rodzaju kładzie nacisk na „łaskawość Jahwe, który się niestrudzenie troszczy o człowieka, zakłada wokół niego ogród rozkoszy i wciąż myśli, co dobrego ponadto mógłby dla niego uczynić”3. Bóg jawi się nam tu, jako istota całkowicie zwrócona ku swojemu dziełu, nim tylko pochłonięta: niby garncarz cały się oddaje czynności lepienia człowieka. Kształtuje go z materiału najprostszego, jaki miał pod ręką, z ziemi. Chce jednak czegoś więcej od człowieka, więc tchnieniem własnych ust go napełnia, tak, że się człowiek staje istotą żyjącą4. Stworzenie człowieka, zatem jest najbardziej osobistym czynem Pana Boga.

Wydaje się zatem, że zamiarem Pana Boga było stworzenie człowieka po to także, by nawadniał ziemię, inaczej mówiąc, by się podjął bardzo ciężkiej i wymagającej rzeczywistego wysiłku fizycznego i umysłowego pracy. Praca ta jednak powinna była człowiekowi sprawiać przyjemność. Autor dodaje tajemniczo, że zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił. Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła. Z Edenu zaś wypływała rzeka, aby nawadniać ów ogród, i stamtąd się rozdzielała, dając początek czterem rzekom5. I trochę dalej: Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał6. Autor zatem w tym drugim rozdziale zdaje się zakładać, że ziemia była pierwotnie bezwodną pustynią i że „dopiero Boża łaskawość, dzięki nawodnieniu przekształciła” ją w oazę, w kraj uprawny7. I w tym właśnie ogrodzie, w oazie, która zaistniała albo na jakimś konkretnym terenie, albo ogarnęła całą ziemię, Pan Bóg umieścił pierwszego człowieka.

Na tym się jednak nie skończyło Boże zatroskanie o to, by się człowiek dobrze czuł w raju. Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania8. Gdybyśmy po ludzku rozumowali, to powiedzielibyśmy, że Pan Bóg doszedł do wniosku, że to jeszcze zbyt mało dla człowieka. I autor Księgi Rodzaju tak pewnie rozumował, toteż dodaje, że Pan Bóg rzekł: Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc. Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i  wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę istota żywa9. Mężczyzna jednak pewnie nadal czuł się samotny mimo szczęścia niepowtarzalnego, jakie mu dawał ogród rajski. „Moment utworzenia kobiety został odsunięty na znaczną odległość, chodzi tu bowiem o ostatnie i najbardziej tajemnicze ze wszystkich dobrodziejstw, w jakie zechciał Jahwe wyposażyć człowieka. Bóg przeznaczył mu pomoc, która miała być dla niego odpowiednia(kenegddo); miała być taka jak on, a przecież nie identyczna z nim; miała być raczej jego przeciwieństwem, dopełnieniem. Zwierzęta przyprowadzone do człowieka uchodzą wprawdzie za jego pomoc, ale nie są jego równym mu rodem, są przeciwieństwem. Bóg więc w sposób całkowicie tajemniczy zdecydował się utworzyć kobietę ─ z mężczyzny! Dopiero ona ─ inaczej niż zwierzęta ─ była dla niego doskonałym partnerem. W ten sposób wyjaśnia się również, skąd pochodzi ów odwieczny pociąg płci, który nie znajduje odpocznienia, dopóki się nie stanie ponownie jednym ciałem w dziecku: kobieta została przecież wzięta z mężczyzny i dlatego właśnie muszą się oni znowu zejść razem. Jahwistyczne opowiadanie o stworzeniu człowieka kończy się tym etiologicznym wyjaśnieniem potęgi erosa jako popędu danego ludziom przez samego Stwórcę i nadaje stosunkowi płciowemu mężczyzny i kobiety godność najwznioślejszego, w porządku stworzonym, cudu i największej tajemnicy”10.

Do tego nawiązuje nasz Katechizm, mówiąc, że „Mężczyzna i kobieta są stworzeni, to znaczy chciani przez Pana Boga, z jednej strony w doskonałej równości jako osoby ludzkie, a z drugiej strony w tym, że są mężczyzną i kobietą. Być mężczyznąbyć kobietą to rzeczywistość dobra i chciana przez Pana Boga „11. Obydwoje ─ to znaczy, zarówno mężczyzna jak i kobieta ─ mają tę samą godność, która pochodzi wprost od Pana Boga, ich Stwórcy, obydwoje bowiem zostali stworzeni na obraz Pana Boga. A to wyrażenie obraz i podobieństwo Pana Boga, po hebrajsku selem (obraz, statua, rzeźba) i demut (równość, podobieństwo) wskazuje na całego człowieka, nie tylko na duchową stronę jego natury, ale także na wspaniałość jego cielesnych kształtów, jakimi Bóg człowieka uwieńczył. Obydwoje zostali upodobnieni do swego Stwórcy i dzięki temu obydwoje zostali wysoko wyniesieni ponad inne stworzenia.

Nasz Katechizm idzie jeszcze dalej i stwierdza, że „mężczyzna i kobieta zostali stworzenirazem, są chciani przez Pana Boga, jako jedno dla drugiego”12. Toteż kobieta i mężczyzna są stworzeni jedno dla drugiego: Bóg nie stworzył ich jako części i  jakoniekompletnych, wymagających jakiegoś uzupełnienia. Bóg stworzył ich dla wspólnoty osób, i to tak, że w tej wspólnocie jedno może być pomocą dla drugiego, ponieważ równocześnie są oni sobie równi, jako osoby i uzupełniają się, jako mężczyzna i kobieta. Pan Bóg łączy ich w małżeństwie w taki sposób, że stając się jednym ciałem, „mogą przekazywać życie ludzkie… A przekazując swojemu potomstwu życie ludzkie, mężczyzna i kobieta, jako małżonkowie i rodzice współdziałają w wyjątkowy sposób z dziełem Stwórcy”13.

Wreszcie to obydwoje, mężczyznę i kobietę, ustanowił Pan Bóg władcami świata i jako swoich własnych pełnomocników na ziemi. Pan Bóg obydwoje umieścił na ziemi, jako znak swego własnego majestatu i potęgi, aby Jego, czyli Bożych praw, obydwoje strzegli i je realizowali. Ale tu nasz Katechizm podsuwa niezwykle ważną uwagę: To władanie nie może być samowolnym i niszczącym panowaniem14. Pan Bóg od obydwojga oczekuje, że będą panować nad światem zgodnie z wytyczonymi przez Niego samego prawami, bo On miłuje wszystkie stworzenia15. Wobec innych stworzeń zatem mężczyzna i kobieta mają być wyraźnymi znakami Bożej Opatrzności.

I jeszcze jedno o tym, co szczególnym Bożym umiłowaniem obdarzeni przeżywali obydwoje, to znaczy, mężczyzna i kobieta w ogrodzie rajskim. Ze szczególnego Bożego daru trwali nieustannie na modlitwie. I nic w tym dziwnego, bo przecież modlitwa z zachwytu się rodzi, a zachwyt z tak wielkiego zapatrzenia, że wyciszenie całkowite w duszy następuje takie, że człowiek czasami staje się głuchy na wszystko inne. Spogląda tylko na swojego Pana Boga zachwycony i słowa nawet wymówić nie potrafi, ani myśli sformułować, a przecież mówi, rozmawia i słyszy, co Bóg do niego mówi. I pomyślcie: Ta pierwsza para ludzka, której nadajemy imiona: Adam i Ewa, aż do chwili popełnienia pierwszego grzechu trwała w takim pełnym życia zachwyceniu Bogiem w Trójcy Świętym Jedynym.

1Rdz 2,5-6.

2Rdz 2,7.

3Gerhard von Rad: Teologia Starego Testamentu. Warszawa 1986, str. 125.

4Rdz 2,7.

5Rdz 2,8-10

6Rdz 2,15.

7Gerhard von Rad, dz. cyt., 125.

8Rdz 2,16.

9Rdz 2,18-19.

10Gerhard von Rad, dz. cyt., str. 126.

11KKK 369.

12KKK 371.

13KKK372.

14KKK 373.

15Mdr 11,24.

Jan Ożóg SJ

Ur. 1934, teolog, tłumacz i redaktor w Wydawnictwie Apostolstwa Modlitwy w Krakowie (1972-1979), redaktor „Posłańca Serca Jezusowego” (1982-1988), autor przekładu Ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli.

Artykuł pochodzi z ,,Posłańca Serca Jezusowego”