…a ja, Twój sługa, na Twój rozkaz to wszystko uczyniłem. 1 Krl 18, 20 – 39
Ta piękna scena pokazuje niesamowitą dynamikę relacji Boga z człowiekiem. Tym, który reprezentuje Boga jest oczywiście prorok Eliasz, który wszystko czyni w zgodzie z wolą Boga i na Jego rozkaz. To jego działanie (Boga, który działa przez człowieka, swojego proroka) sprawia nawrócenie serca, mało tego, jest to nawrócenie ponowne.
Najpierw to Eliasz przybliża się do ludu, tak jak Bóg przybliża się do mnie. To Jemu pierwszemu zależy na mnie i to On jako pierwszy zwraca się do mnie. A zwraca się z pytaniem: jak długo chcesz palić mi świeczkę i diabłu ogarek? Jak długo chcesz żyć zarazem w pełni i w pustce? Wolność polega na wybieraniu i wybrać możesz tylko jedną z możliwości.
Na to lud nie odpowiada prorokowi. Ja też tak często robię. Te słowa bowiem obnażają mnie, zawstydzają. Nierzadko mają też posmak tego, że ja za wszelką cenę chcę „mieć rację”. Więc milczę. Krępujące milczenie, jakie kiedyś spotkało Jezusa, kiedy pyta zgromadzonych w synagodze, czy w szabat można życie ocalić, czy zabić. Jakże wymowne jest to milczenie…
Jednak Pan się tym nie zraża i przemawia do mnie. Chce mi pokazać, jak bardzo mnie kocha, jak bardzo zależy Mu na mnie i jak bardzo chce, bym żył pełnią. Czy może bardziej Pełnią przez wielkie P – bo to Jego Pełnia, a nie jakaś wydumana moja.
Pan przez Eliasza zaprasza do próby. To próba, by wzywać imienia Pana (lub też bożka). Czy moje bożki mi odpowiedzą? Czy mnie nasycą? Czy moje życiowe pomysły (te głębokie, duchowe) dadzą mi sPEŁNIEnie? W trakcie próby, kiedy próbuję im (bożkom) coś ofiarować, to cokolwiek bym nie czynił, nie ma „ani głosu, ani odpowiedzi”. Nie ma ani słowa, ani czynu. Okazuje się, że wszystko, co nie pochodzi od Boga, zostawia pustkę, niesmak i beznadzieję. „Ani głosu, ani odpowiedzi, ani też dowodu uwagi” – taka jest odpowiedź wszystkiego, czym sam próbuję się nasycić.
Na początku to Bóg przybliżył się do mnie, teraz to On wzywa – przez Eliasza – bym to ja się przybliżył. A potem On zaczyna działać. Konkretne dzieła, począwszy od przygotowania ołtarza, wylania wody i modlitwy, by na koniec zesłać Ogień Ducha, przemieniający wszystko w siebie. Bóg, który mnie samego i wszystko, co Mu ofiarowuję – chce przemienić w Siebie. To Pan, przez to, co czyni, pragnie znów nawrócić moje serce. Ten czyn Pana nie jest karą, nie jest w stylu „a nie mówiłem”. To ukazanie mocy Boga, który sprawia, że moje serce, złożone w Jego ręku, pozwala się dotykać, kształtować, kochać. To słowo, które się wypełnia, najpełniej w Jezusie Chrystusie – Słowie Ojca.