„Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: Za kogo uważają Mnie tłumy? Oni odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. Zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Piotr odpowiedział: Za Mesjasza Bożego. Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Potem mówił do wszystkich: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9,18-24)
*
Jezus mówi co trzeba zrobić, jeśli chce się iść za Nim. Przede wszystkim nie zmusza, żeby iść. Zostawia to naszej decyzji. Ale jeśli już się podejmie tę decyzję, to warto posłuchać, co na ten temat ma do powiedzenia Ten, za którym chce się iść. A On mówi, że trzeba zaprzeć się samego siebie i codziennie brać swój krzyż, że trzeba tracić swoje życie. Co to oznacza? Przede wszystkim wierność. Bo jakąkolwiek drogą w życiu by się nie szło, to trzeba mierzyć się z problemami, trudami, bólem. Okazji do tracenia życia nie trzeba więc jakoś specjalnie szukać. Zrobienie tego, co powinienem i powstrzymanie się od tego, co mi w tym przeszkadza; wierność w modlitwie; szukanie wspólnego języka z ludźmi, którzy wydają się być z innej planety, a co najmniej powstrzymanie się od złośliwości wobec nich i w mówieniu o nich etc., etc.
***
Przypadkiem znalazłem, chodzi za mną cały dzień.