Błogosławieni, którzy teraz głodujecie… Łk 6, 20 – 26
Z całego dzisiejszego tekstu zatrzymało mnie słowo TERAZ. Tym się ten tekst różni od wersji Mateuszowej. Jezus mówi o głodujących teraz, płaczących teraz, a także wypowiada „biada” na sytymi teraz i teraz się śmiejącymi. Bo wszystko dzieje się teraz, choć zbyt często życie prowadzę poza teraz.
Poza teraz oznacza w przeszłości lub przyszłości. Do przeszłości można wracać i do przyszłości wybiegać również. Na tym polega choćby rachunek sumienia albo planowanie tego, co przed nami. Gorzej, gdy życie odbywa się w przeszłości lub przyszłości. Gorzej, gdy ten nieistniejący (już albo jeszcze) świat zajmuje większą część mojej świadomości, a więc mojego teraz.
Bo łaska jest na teraz. I teraz każdy jest inny niż wczoraj, tak samo jak inny będzie jutro. To niby banał, jednak w codzienności się on rozmywa, a problemy z wczoraj urastają do rangi jeszcze większych dzisiaj – kiedy za bardzo się nimi zajmujemy. I nie chodzi o zaległości w pracy, w papierach, załatwionych sprawach. Co czeka na załatwienie, ma być załatwione. Chodzi szczególnie o niedomknięte trudności w relacjach, przebaczenie lub jego brak, chowane urazy, lęk przed czymś lub kimś… Jest duże niebezpieczeństwo życia w urojonym świecie oczekiwań, niezrealizowanych pragnień, fałszywych racji.
Życie zaś toczy się TERAZ. I na to teraz Jezus wypowiada błogosławieństwa i biada. Błogosławieństwo jest na teraz. Dotyczy ono każdej sytuacji, w jakiej się znajduję, niezależnie od tego, czy będzie to sytuacja dostatku czy głodu, radości czy płaczu… Chodzi o to, by w każdej sytuacji przyjmować łaskę, która jest na TERAZ, by przyjmować rzeczywistość taką, jaka jest, przeżywając ją w Bogu. Trwać z sercem wolnym w relacji, w której jest moje istnienie.
Odczytuję dzisiaj owe „biada” jako wezwanie do tego, by nie zrobiło się za wygodnie i komfortowo w tym życiu. Bo nie wszystko pójdzie po mojej myśli, nie wszystko będzie się układało dobrze. A kiedy się układa – bym nie myślał, że tak będzie już zawsze i że to jest stan docelowy. Bo nie jest. Życie jest zbyt dynamiczne i zbyt zaskakujące, by móc zastygnąć w jakiejś jednej pozie. Wtedy z Życia przez wielkie Ż, które zawiera się w Bogu („Ja jestem życiem” – mówi Jezus) przemienia się w życie przez małe ż – które ostatecznie może stać się bożkiem i pobożnym kultem własnego ego.
Pan błogosławi moje trudne momenty. Pan w nich JEST. I to dzieje się TERAZ.