„Śpiewajcie Panu pieśń nową,
albowiem uczynił cuda.
Zwycięstwo Mu zgotowała Jego prawica
i święte ramię Jego.

Pan okazał swoje zbawienie,
na oczach pogan objawił swoją sprawiedliwość.
Wspomniał na dobroć i na wierność swoją
dla domu Izraela.

Ujrzały wszystkie krańce ziemi
zbawienie Boga naszego.
Wołaj z radości na cześć Pana, cała ziemio,
cieszcie się, weselcie i grajcie.

Śpiewajcie Panu przy wtórze cytry,
przy wtórze cytry i przy dźwięku harfy,
przy trąbach i przy dźwiękach rogu,
na oczach Pana, Króla, się radujcie” (Ps 98,1-6)

*

Tak się jakoś układa moje życie ostatnimi czasy, że robię sporo rzeczy. Z jednej strony wszystko co związane z życiem w zakonie, zwłaszcza obowiązki wynikające z funkcji pełnionych w mojej wspólnocie. Z drugiej – szeroko rozumiane studiowanie. Z trzeciej jeszcze, projekty i akcje, w które zaangażowałem się dodatkowo. Pomiędzy tym wszystkim relacje z bliskimi i dalszymi osobami – nieraz nadszarpnięte przez nieudolne ogarnianie wszystkiego wyżej wspomnianego…

I zorientowałem się w pewnym momencie, że mogę to wszystko traktować jak przytłaczające mnie problemy, spędzające sen z powiek lub/i powodujące poczucie winy. Ale mogę też jak Psalmista, zobaczyć w każdej z tych kolejno podejmowanych rzeczy okazję, by „Pan okazał swoje zbawienie”, żeby „wspomniał na dobroć i na wierność swoją” wobec mnie. I co ważne – nie przechodzić obojętnie nad żadnym z tych małych „sukcesików”, ale każdy z nich traktować jako przypomnienie, by „wołać z radości na cześć Pana”. A co najmniej powiedzieć: Dziękuję.

***

Mocne. Pachnie szczerością MIŁOŚCIĄ bez zadęcia i banału.