W Polsce kultura sięgnęła już bruku. Obcych nie zaprasza się do wspólnego stołu, mają przecież stoły w swoim kraju, niech przy nich siedzą. Wyślemy im jedzenie, tylko niech się nam na oczy nie pokazują.
Cóż wyjątkowego czynimy, gdy spotykamy się tylko ze swoimi? Czyż i poganie tego nie czynią? Do obcego wyciągamy rękę, gdy daje. A przed takim obcym, który nic nie ma, zatrzaskujemy jedynie drzwi. Oto gościnność mieszkających nad Wisłą czcicieli bałwanów, czyli własnego brzucha.
Gdy papież Franciszek mówi o gościnności wobec obcych tułaczy, to znad Wisły podnoszą się upiorne głosy ludowej ekskomuniki: przyniosą ze sobą choroby! będą zabijali nasze dzieci! zniszczą naszą kulturę! Pytam się jaką kulturę?
W Polsce kultura sięgnęła już bruku. Gorszymy się jakimiś spektaklami teatralnymi, małżonków używających prezerwatywy odsądzamy od czci i wiary, niewierzących w cuda i prywatne objawienia wyzywamy od niewiernych. A kim sami jesteśmy? Czcicielami bałwanów. Gdy Polak słyszy słowo „przyjąć”, myśli o własnej korzyści; gdy słyszy „chronić”, ma na myśli ochronę siebie i swoich najbliższych przed obcymi, gdy zrozumie wyjątkowo słowo „integrować”, odniesie je do spotkania integracyjnego członków tej samej partii – taka miła wymiana międzyresortowych doświadczeń. Obcych nie zaprasza się do wspólnego stołu, mają przecież stoły w swoim kraju, niech przy nich siedzą. Wyślemy im jedzenie, tylko niech się nam na oczy nie pokazują.
Papież Franciszek mówiąc o otwarciu korytarzy humanitarnych dla uchodźców, przypomina nam po raz kolejny co naprawdę znaczy godnie przyjąć, solidarnie chronić i integrować ludzi obcych kultur.
Wśród 400 osób, które dotarły do Włoch dzięki korytarzom humanitarnym, jest 7-letnia Falak, dziewczynka chora na nowotwór oka. „By ocalić jej wzrok, potrzebna była natychmiastowa interwencja lekarska – opowiada jedna z wolontariuszek, Polka Sylwia Gabrysiak (są jednak wyjątki w tym pogańskim kraju) – rodzinę Falak zabrano z Libanu w pierwszej kolejności. Zaraz po przybyciu do Włoch dziewczynka została zoperowana”. Wśród ewakuowanych uchodźców jest też 11-letni Dya Al-Badawi z Homs – dodaje Sylwia. Chłopiec porusza się o kulach. Stracił nogę w wyniku ataku rakietowego. Tego feralnego dnia wyszedł na podwórko, żeby po prostu pograć w piłkę. Przyleciała też pochodząca z Damaszku 10-letnia Mariam, którą dwa lata temu trafił zabłąkany pocisk”. Dziewczynka jeździ dziś na wózku inwalidzkim.
A gdzie są ich rodziny? – pytają mieszkańcy kraju położonego nad Wisłą. To oni powinni się nimi zająć, a nie my. Odpowiadam: dzieci straciły rodziców, albo zostały porzucone w chaosie wojny. Czy to ich wina? A nawet jeśli ich, to czy nie należy im się pomoc z naszej strony.
Korytarze mają służyć osobom szczególnie potrzebującym i pokrzywdzonym: ofiarom prześladowań, tortur i przemocy, rodzinom z dziećmi, osobom starszym, chorym i niepełnosprawnym. Dlaczego rząd naszego Kraju zamyka oczy na te tragedie? Czy to takie trudne otworzyć korytarz humanitarny do Warszawy, czy do innego miasta, gdzie nie spadają bomby?
Kościół jest otwarty na wszystkich, ale wielu Polaków nie chce z własnej woli do tego Kościoła należeć. Nie ma Kościoła bez Ewangelii, nie ma Kościoła, który akceptuje wrogość wobec uchodźców. Ojciec Święty podkreślił, że przyjmowanie ludzi zmuszonych do opuszczenia swych domów jest obowiązkiem każdego, kto uważa się za osobę sprawiedliwą i cywilizowaną. Wśród Polaków poznałem ateistów i wrogów znanego im Kościoła, którzy są bliżej Chrystusa niż niejeden katolik. Kultury narodu nie mierzy się rozpamiętywaniem krzywd i rozstrzeliwaniem wrogów ojczyzny, lecz gościnnością i otwartością na innych.