Kto czytał „Małego Księcia” Exupery’ego, lepiej rozumie słowa Jezusa o staniu się dzieckiem, które bezgranicznie ufa, które niczego się nie lęka mimo, że jest małe i bezbronne.
Eugen Drewermann, niemiecki teolog i psychoterapeuta, komentując tę wyjątkową bajkę, twierdzi, że nie można pojąć mocy Boga, nie stając się małym i ufnym jak dziecko. W książce „Istotnego nie widać. Rzecz o Małym Księciu” pisze, że od chwili, gdy pojawił się Mały Książę, świat się nie zmienił, „ale teraz możemy go widzieć jego oczami, a wiele z tego, co wydawało nam się poważne, wyda nam się śmieszne, wiele rzeczy śmiesznych zda się poważnymi, niejedna rzecz wielka zda się małą, niejedną rzecz niepozorną zobaczymy jako wielką”.
Od kiedy Chrystus przyszedł na świat, ludzie nie stali się lepsi, ale w wielu z nich coś się jednak zmieniło. Są też tacy, którzy całkowicie zmienili swoje myślenie i potrafią nieraz popatrzeć na świat i na ludzi oczyma kochanego dziecka, które nie boi się być małe. To są chwile łaski, za które należy Bogu dziękować.
„Mały Książę” powinien być lekturą obowiązkową wszystkich rodziców. Każdy dorosły może się wiele z niej dowiedzieć o sobie. Ziemia zamieszkana przez dorosłych wydaje się być w oczach bohatera bajki doliną samotności i zagubienia, gdzie ludzie umierają z pragnienia, którego nie da się ugasić. Paradoksalnie, nie wśród ludzi, lecz tylko na pustyni można spotkać Małego Księcia. Pustynia jest konieczna, by doświadczyć samego siebie i ozdrowieć ze zgiełku tego świata odkurzając z piasku dziecięce pragnienia, nabierając dystansu do codziennych trosk, odkrywając sens tego, co się wydarza.
By rozumieć lepiej siebie i nasze dzieci, powinniśmy z jednej strony dbać o czas pustyni, o czas rekolekcyjnego skupienia, a z drugiej strony poświęcać jak najwięcej godzin sobie nawzajem, albowiem jak pisze Drewermann komentując „Małego Księcia”: „Wszystkie rzeczy i ludzie nabierają wartości dzięki czasowi, który im poświęciliśmy”. Przyjrzyjmy się jak Mały Książę troszczy się o różę, jedyną, niepowtarzalną, choć ktoś, kto nie spędził z nią tyle czasu sam na sam, mógłby powiedzieć, że jest jedną z wielu róż. Dla kochających rodziców nie ma dziecka, w znaczeniu ogólnym, lecz jest Marek, Maciej, Kasia, Ania. Podobnie też Kasia nie jest jedną z Kaś, lecz jest jedyną, niepowtarzalną. Tę wyjątkowość swojego dziecka można dostrzec i pokochać jedynie wtedy, gdy ma się dla niego czas, gdy wie się jakiej muzyki słucha, jakie książki czyta i z kim się przyjaźni.
Mój przyjaciel, nauczyciel religii, usiadł w przerwie między lekcjami obok nastolatka kiwającego rytmicznie głową ze słuchawkami w uszach. Wyjął mu z ucha jedną ze słuchawek i przyłożył do swojego. Siedzieli tak przez około 5 minut. Potem zaczęli rozmawiać. Chłopak był pod wrażeniem, że jego pięćdziesięcioletni nauczyciel znał nazwę zespołu, nazwiska jego członków i nazwy utworów z ostatniej płyty. Mój przyjaciel nie był fanem tego typu muzyki, ale interesował się wszystkim tym, co kochali jego uczniowie. A jakiej muzyki słucha twój nastoletni syn? Kogo podziwia twoja nastoletnia córka? Czy wiesz?
W niektórych chrześcijańskich rodzinach odbiera się dzieciom ulubioną książkę, lub zakazuje się słuchania niektórych utworów. Nie próbuje się jednak dziecka zrozumieć. Więcej dobra byłoby, gdyby rodzic przeczytał książkę, która fascynuje jego dwunastoletniego syna i porozmawiał z nim o niej. Może odkryje, że to, co wydawało mu się groźnie, nie jest takie groźne, wręcz przeciwnie – jest okazją do rozmowy między mądralą z planety dorosłych, a pełnym ufności Małym Księciem.