I ukażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia. Dz 9, 1-20
Szaweł siał grozę i dyszał żądzą zabijania. Zasiewał lęk, a przecież jak mówią, co człowiek sieje, to i zbiera. Dyszał żądzą… dyszenie to takie nienaturalne oddychanie, tutaj połączone z żądzą zabijania, więc pełne złowrogich emocji i sił.
To Szawłowe zasiewanie grozy i dyszenie żądzą zabijania prowadziło ludzi do więzienia. Zabierało bliźnim wolność, ograniczało ich i niszczyło. Co ja zasiewam wokół siebie? Czy nie ma momentów, w których również dyszę (nie chodzi o takie po uprawianiu sportu lub gonieniu autobusu)? Czym dyszę?
Szawła olśniewa światłość. Słowa, które się potem powtarzają, to Pan oraz imię Jezus. Nawet Szaweł pyta: Kto jesteś, Panie? Nazywa Jezusa Panem, choć jeszcze nie wie, z kim ma do czynienia. Potrzebne jest światło, które powoduje upadek na ziemię. Człowiek potrzebuje uderzyć o ziemię, żeby przestał siać grozę i dyszeć żądzą. Człowiek z prochu ziemi został uczyniony i z ziemią ma mieć ciągły kontakt, by był pokorny. To wszystko po to, by stale uznawał, że jest Pan nad nim. Oraz że ten Pan ma imię – Jezus.
To imię oznacza: Bóg zbawia. Nie chodzi więc o pana, który chce pognębić, ograniczyć, uwięzić, czy który sieje grozę. Taki był Szaweł. Ten zaś PAN jest Bogiem, który zbawia, uwalnia, zasiewa miłość i pokój. Szawłowi potrzebny jest Ananiasz, który położy na nim ręce, przywróci wzrok i wprowadzi go do wspólnoty, która w pełni żyje dzięki łasce Pana Jezusa.
Na koniec Szaweł przestaje być groźny, przestaje dyszeć. Zaczyna oddychać imieniem Jezus, w którym jest zbawienie. Oddycha imieniem, dla którego będzie musiał wiele wycierpieć, bo „Bóg zbawia” przeszedł przez krzyż. Oddychać imieniem Jezus – pozwala nie siać grozy, lecz przebaczenie; pozwala nie więzić braci, lecz czynić ich wolnymi. Pozwala stać się tym, kim Bóg pragnie, bym był.