„Wy nas uczycie, że Bóg nie wysłuchuje grzeszników!”. Krzyknąłem do starszego ode mnie współbrata Wojciecha Wernera SJ. Młody ojciec splunął w moją stronę i w ostrych słowach zachęcił mnie do oddalenia się z miejsca spotkania. Odchodząc spotkałem Jezusa, który zapytał mnie o wiarę. Powiedziałem, że wierzę, iż jest On Zbawicielem. Potem Jezus podszedł do Wojtka i po krótkiej wymianie zdań powiedział: „Ponieważ mówicie «Widzimy» grzech wasz trwa nadal”. Młody ojciec nie wyglądał na poruszonego. W wyrazem wyższości na twarzy odszedł trzymając w rękach Biblię, która była ustawiona do góry nogami.
To wydarzenie z MAGIS-u 2017 miało miejsce w bajkowym mieście Telcz w Czechach. Technicznie odgrywaliśmy ewangeliczną scenę uzdrowienia niewidomego (J 9) w ramach warsztatów teatralno-biblijnych. Jednak duchowo przeżywaliśmy coś dużo głębszego niż tylko odtwarzanie jakiegoś scenariusza. W opisanej powyżej scenie byłem uzdrowionym. Wojtek był faryzeuszem. Trzymana do góry nogami Biblia symbolizowała przewrotność faryzeuszów. Wszystko wypływało z medytacji nad postacią, w którą mieliśmy się wcielić. Nie zapraszaliśmy widowni. Sceny odbywały się dla nas. Często wypowiadaliśmy nasze partie we własnych językach. Oznaczało to, że nawet pozostali odgrywający nie rozumieli, co dokładnie mówimy. „Przedstawienia” były krótkie, więc nie było problemu, żeby zorientować się, w którym miejscu Ewangelii jesteśmy.
MAGIS – to międzynarodowe spotkanie młodzieży składało się z eksperymentów, czyli różnych akcji, które dana grupa wykonywała razem przez kilka dni, aby doświadczyć jakiegoś fragmentu rzeczywistości i spotkać w niej Boga. Jechałem na MAGIS 2017 trochę zawiedziony, że trafiłem na eksperyment teatralny. Teraz jestem wdzięczy Bogu, że posłał mnie właśnie tam. Do wyboru były pielgrzymki i wycieczki górskie, które kocham, ale drobne komplikacje planów i chęć zdobycia nowych doświadczeń sprawiły, że zgodziłem się pojechać na eksperyment teatralny.
Jestem członkiem zakonu jezuitów od trzech lat, ale te medytacje odgrywane przez nas pogłębiły niesamowicie moją modlitwę. To jest zupełnie nowe doświadczenie, kiedy trzymasz kamień w dłoni, aby ukamienować cudzołożnicę, kiedy patrzysz prosto w oczy faryzeusza, który „w imię Boga” odrzuca twoje uzdrowienie. To coś niezwykłego wcielić się w Maryję, która cierpi, ale chce, by Jej Syn wypełnił wolę Ojca. Nie skupialiśmy się na umiejętnościach aktorskich. Skupialiśmy się na byciu postacią, którą graliśmy opierając się na medytacji.
Nasza grupa złożona z przedstawicieli Litwy, Czech, Słowacji, Węgier, Polski i Włoch zintegrowała się mocno poprzez wspólne przeżywanie modlitwy, Mszy Świętej, odgrywanych scenek, gotowania i nieprzebranej ilości wygłupów, które wydłużały nasze posiłki do tego stopnia, że postanowiliśmy jeść śniadania w ciszy, aby rozwiązać problem spóźniania się na ćwiczenia.
Trudno oddać słowami, czym był ten MAGIS, ale poleciłbym go wszystkim, którzy szukają Boga, mądrych przyjaciół, głębi i sensu życia. Zachęciłbym również wszystkich, którzy czują, że potrzeba im umocnienia wiary i mocy do dawania świadectwa o Chrystusie, który naprawdę jest radością serca.
Wojciech Leśniak SJ