A tego, który jest słaby w wierze, przygarniajcie życzliwie, bez spierania się o poglądy. (…) Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę? To, czy on stoi, czy upada, jest rzeczą jego Pana. Ostoi się zresztą, bo jego Pan ma moc utrzymać go na nogach. Jeden czyni różnicę między poszczególnymi dniami, drugi zaś uważa wszystkie za równe: niech się każdy trzyma swego przekonania! (Rz 14,1.4-5).
Bóg mówi nie po to, by nas przekonać do jakichś poglądów; nie po to, by nam wyjaśnić jak trzeba postępować; nie po to, byśmy wiedzieli jakie modlitwy odmawiać i jak przystępować do komunii – na klęczkach czy na stojąco. Bóg mówi, bo chce, byśmy podjęli z Nim dialog, weszli w relację.
Gdy dostaję list od osoby, z którą łączy mnie więź miłości lub przyjaźni, to przekazane w tym liście informacje nie są najważniejsze. Najważniejsza jest dla mnie osoba, która do mnie napisała. Bogu też nie chodzi o to, bym słuchając Go, zapamiętał każde słowo. Kieruje do mnie swoje słowa, by przypomnieć się: „Oto jestem”, bym wreszcie usłyszał Jego cichy szept: „Jestem przy tobie”. Te słowa nie stawiają żadnych warunków w stylu „będę przy tobie, jeśli…”. Kryje się za nimi niezmierna czułość Boga, któremu zależy na mnie nie dlatego, że chce powiększyć grono swoich sług, ale dlatego, że mnie kocha.
Bóg mówi najgłośniej poprzez swojego Syna. Nie przez Jego słowa, lecz poprzez Jego pokorną obecność pośród nas. Gdy Słowo stało się Osobą, zrozumieliśmy, że nie w poglądach na temat Boga kryje się Prawda lecz w Jego obecności.
Bóg wcielając się, wchodząc w relację miłości z grzesznikami, chce nas przekonać do siebie, a nie do postępowania zgodnego z Jego wolą. Gdy dostrzeżemy Jego czułą obecność, nie potrzebne nam będą przykazania. Będziemy chcieli z Nim po prostu być, poznawać Go, słuchać Go i postępować tak, by tę szczerą relację podtrzymywać i pogłębiać.
Czasem zdarza się, że człowiek z kimś nie rozmawia, bo nie chce z nim nawiązać relacji. Nieraz ludzie obrzucają się słowami jak błotem. To też trudno nazwać rozmową. W jednym i drugim przypadku nie ma komunikacji. Nie chcemy jej z różnych powodów: rozbieżności opinii, różnych upodobań, wcześniejszych zranień, nieufności czy lęku przed kimś odmiennym. Z trudem przychodzi nam mówienie o dzielących nas kwestiach w hymnach i pieśniach pełnych ducha – do czego zachęca w swoich listach św. Paweł (por Ef 5,19; Kol 3,16).
Wcielony Bóg chce nam przypomnieć, byśmy nie przywiązywali dużej uwagi do naszych poglądów, opinii, ambicji, lecz mieli dobre słowo i szczere życzenia również dla tych, którzy myślą zupełnie inaczej niż my. Czy do wzajemnej miłości między ludźmi konieczne są jednolite poglądy? Jestem przekonany, że nie. Obecność Boga w zupełności wystarczy. Postawienie Boga nad wszelkie poglądy w zupełności wystarczy. To pierwszy krok ku autentycznemu świadectwu miłości, jakie my chrześcijanie winni jesteśmy światu pogrążonemu w konfliktach.
Foto: David Graff / flickr.com