Na pustyni synowie izraela mówili: Któż nam da mięsa, abyśmy jedli? Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy, pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną. Manna zaś była podobna do nasion kolendra i miała wygląd bdelium. Ludzie wychodzili i zbierali ją, potem mełli w ręcznych młynkach albo tłukli w moździerzach. Gotowali ją w garnkach lub robili z niej podpłomyki; smak miała taki jak ciasto na oleju. Gdy nocą opadała rosa na obóz, opadała równocześnie i manna. Mojżesz usłyszał, że lud narzeka rodzinami – każda u wejścia do swego namiotu. Wtedy rozpalił się potężnie gniew Pana, a także wydało się to złe Mojżeszowi. Rzekł więc Mojżesz do Pana: Czemu tak źle się obchodzisz ze sługą swoim, czemu nie darzysz mnie życzliwością i złożyłeś na mnie cały ciężar tego ludu? Czy to ja począłem ten lud w łonie albo ja go zrodziłem, żeś mi powiedział: Noś go na łonie swoim, jak nosi piastunka dziecię, i zanieś go do ziemi, którą poprzysiągłem dać ich przodkom? Skądże wezmę mięsa, aby dać temu całemu ludowi? A przecież przeciw mnie podnoszą skargę i wołają: Daj nam mięsa do jedzenia! Nie mogę już sam dłużej udźwignąć troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży. Skoro tak ze mną postępujesz, to raczej mnie zabij, jeśli darzysz mnie życzliwością, abym nie patrzył na swoje nieszczęście.
(Lb 11,4b-15)
Bóg wyprowadził Żydów z Egiptu, gdzie byli niewolnikami. Wkrótce Żydzi zaczęli płakać, że zginą na pustyni zabici przez wojsko faraona. Ale Pan Bóg uratował ich cudownie przed wojskiem faraona, które utonęło w Morzu Czerwonym. Więc wkrótce zaczęli płakać, że zginą z głodu. No to Pan Bóg dał im do jedzenia mannę. Wkrótce Żydzi zaczęli płakać, że znudziła im się manna i chcieliby zjeść mięso… I tak dalej…
Wygląda znajomo: tyle dostajemy, a ciągle narzekamy na brak czegoś. A to na coś nas nie stać. A to coś nie tak z wyglądem. A to kariera nie idzie jak powinna. A to relacje w rodzinie nie układają się tak jak to mam ułożone w głowie. A to ktoś się zachował nie tak, jak według mnie powinien…
Prawdopodobnie każdy z nas mógłby się zapisać do Żydów z pokolenia wychodzącego z Egiptu.
Bóg naprawdę ma do nas słabość. Trudno inaczej wytłumaczyć fakt, że ciągle znosi nas – „lud o twardym karku” – pomimo naszej bezczelnej roszczeniowości (czasami większej, czasami bardzo subtelnej). Mało tego – ciągle jest dla nas życzliwy i cały czas cieszy się nami.
Deus semper maior…