Góra zaś Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu i uniósł się dym z niej jakby z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła (Wj 19, 18).
Góra Mojżesza (Dżabal Musa, Horeb, Synaj) położona jest w południowej części Półwyspu Synajskiego (Egipt) na wysokości 2285 metrów n.p.m. W Piśmie świętym jest wymieniona czterdzieści dwa razy; głównie jako miejsce objawienia Boga Mojżeszowi i przekazania Dekalogu. U podnóża góry znajduje się równina Wadi er-Raha („Odpoczynek”). W tym miejscu rozbili się obozem Izraelici po wyjściu z Egiptu, podczas gdy Mojżesz rozmawiał z Bogiem na górze.
Po krótkim śnie w hotelu o godzinie drugiej w nocy rozpoczynam nocną wspinaczkę na górę, aby nad ranem móc podziwiać wschód słońca. Na Synaj prowadzi trzy tysiące siedemset pięćdziesiąt „stopni pokutnych”. Tradycja przekazuje, że zostały wykute w skale przez mnicha w VI wieku, jako pokuta za poważne wykroczenie. W drodze towarzyszą mi setki innych pielgrzymów oraz miejscowych Beduinów, oferujących wyjazd na szczyt wielbłądem bądź osłem. Jeden z nich przemierza obok mnie spory odcinek drogi, sądząc, że przyjmę jego ofertę. Cena nie jest zbyt wygórowana, ja jednak preferuję pieszą wspinaczkę. Po drodze zatrzymuję się na krótkie chwile wypoczynku w przydrożnych barakach, oferujących gorące i zimne napoje i koce chroniące przed zimnem.
Szczyt góry osiągam tuż przed wschodem słońca. Widok jest cudowny i nie do opisania. Szczególne wrażenie robi odsłaniający się powoli dzięki promieniom słonecznym krajobraz. Wokół jak okiem sięgnąć widoczne są poszarpane łańcuchy górskie. Uroku dodaje krajobraz księżycowy i feeria barw; od fioletowo niebieskich poprzez żółto pomarańczowe, aż po różowe i szaro czerwone. Gdy podziwiam pasma Synaju, próbuję sobie wyobrazić, co odczuwał Mojżesz, oglądając to miejsce kilka tysięcy lat temu. Autor Księgi Wyjścia notuje, że góra zaś Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu i uniósł się dym z niej jakby z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła (Wj 19, 18). Gdy spoglądam na otaczające pasma opary chmur i na rażące od słońca skały, mam podobne wrażenie. Brakuje jedynie (na szczęście!) trzęsienia ziemi. Natomiast bardziej odczuwalna jest w tym miejscu obecność Boga. Synaj bowiem jest punktem, który graniczy między tym, co ziemskie, a tym, co boskie. Na nim człowiek znajduje się bliżej Boga, niż w dolinie, we mgle swej codzienności. To miejsce z całą mocą uświadamia, że życie duchowe jest też kroczeniem na szczyty. Inaczej grozi stagnacja albo regres.
Po krótkiej medytacji (a raczej kontemplacji) zatrzymuję się na chwilę w miejscu, gdzie przebywał Mojżesz w czasie swego czterdziestodniowego pobytu na górze Synaj. Upamiętnia je jaskinia. Obok niej znajduje się kaplica. Została zbudowana w 1934 roku na miejscu wcześniejszej z V wieku. Wznosi się tu także mały meczet (wewnątrz stosunkowo tandetny i obskurny), gdyż miejsce to jest czczone również przez muzułmanów.
Z góry Synaj zmierzam do najstarszego klasztoru chrześcijańskiego świętej Katarzyny. Klasztor wzniesiony jest na wysokości 1570 metrów n.p.m. w miejscu, gdzie według tradycji dokonało się objawienie Boga Mojżeszowi. Już w 337 roku cesarzowa Helena nakazała zbudować kościół, który poświęcono Maryi. Tradycja widziała bowiem w płonącym krzewie symbol dziewictwa Maryi. W ikonografii bizantyjskiej była Ona przedstawiana jako siedząca na tronie w płomieniach. Cesarz Justynian I na miejscu kościoła konstantyńskiego wzniósł wspaniałą bazylikę wraz z monasterem. Z czasem klasztor przybrał kształty potężnej fortecy, szczycącej się biblioteką z cennymi starożytnymi rękopisami biblijnymi w języku greckim, arabskim, syryjskim, gruzińskim, starocerkiewnosłowiańskim i etiopskim. Tutaj odnaleziono pochodzący z IV wieku Kodeks Synajski. W zbiorach klasztoru znajdują się również cenne i ciekawe ikony; najstarsze pochodzą z VI wieku.
Patronką klasztoru jest Święta Katarzyna. Według tradycji była bogatą i wykształconą chrześcijanką z Aleksandrii, która złożyła śluby czystości. Poniosła śmierć męczeńską w wieku zaledwie osiemnastu lat około 300 roku, odmawiając czci bogom rzymskim. Jej ciało zostało umieszczone przez aniołów na najwyższym szczycie masywu synajskiego, zwanym dziś Górą Świętej Katarzyny. Upamiętnia je niewielka kaplica dedykowana męczennicy. W X wieku ciało miało zostać przeniesione przez mnichów i umieszczone w złotej trumnie w wybudowanym tutejszym klasztorze. Od tego czasu miejsce to łączy się z jej kultem.
Klasztor jest imponujący, ale jedynie w niewielkiej części udostępniony turystom. Mnie interesują szczególnie miejsca związane z Mojżeszem. Na dziedzińcu klasztornym znajduje się studnia, przy której patriarcha spotkał siedem córek Jetro. Najstarsza z nich, Sefora, została jego żoną. Również na dziedzińcu można oglądać krzew gorejący. Kaplica krzewu gorejącego, najświętsze miejsce klasztoru, znajduje się za ikonostasem. Najstarsza tradycja chrześcijańska sytuuje je jako miejsce objawienia się Boga Mojżeszowi. To właśnie tutaj Bóg nakazał zdjąć patriarsze sandały z nóg, gdyż stoi na ziemi świętej. Pielgrzymi czynią do dziś to samo. Tu także Mojżesz otrzymał od Boga swą najważniejszą misję życiową: oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu (Wj 3, 10). Odtąd stał się liderem, przewodnikiem i wybawcą narodu wybranego. Był przy tym jego powiernikiem przed Bogiem. Z drugiej zaś strony reprezentował Boga. Ta podwójna rola była niejednokrotnie powodem jego cierpienia i niezrozumienia, nawet przez najbliższych. Jednak Mojżesz pozostał do końca wierny Bogu, swoim rodakom i własnemu sumieniu. A przy tym był człowiekiem skromnym, pokornym: Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi (Lb 12, 3). Podziwiam wielkość Mojżesza przy krzewie. Mnisi przenieśli go za absydę bazyliki, na dziedziniec. Twierdzą, że jest to jedyny krzew tego gatunku na całym półwyspie; wszystkie próby wyhodowania go gdzie indziej nie powiodły się.
W klasztorze modlę się również w bazylice poświęconej świętej Katarzynie. Jej piękna dodają wspaniałe granitowe kolumny z kapitelami oraz cedrowe drzwi z czasów powstania bazyliki (VI wiek). Ponadto z tamtych czasów zachowały się rzeźbione drewniane belki sufitu. Obecny wystrój wnętrza przystosowano do greckiego obrządku prawosławnego, zmieniając pierwotne urządzenie bazyliki. Jest ona trójnawowa z wewnętrzną absydą. Podziwiam największe skarby bazyliki – mozaiki i ikony. Najpiękniejsza z mozaik przedstawia przemienienie Jezusa na górze Tabor. Postać Chrystusa w białym płaszczu i tunice, obramowanego złotym pasem i z głową otoczoną złotym nimbem, umieszczono w niebieskiej mandorli, z rozchodzącymi się z niej promieniami. Obok Jezusa stoją prorocy Eliasz i Mojżesz, a pod nią trzej apostołowie na kolanach. Piękne są też sceny z Mojżeszem zdejmującym sandały przed krzakiem ognistym i otrzymującym od Boga Dekalog. Z kolei najcenniejsza ikona przedstawia wizerunek Chrystusa Pantokratora (VI wiek). W lewej dłoni trzyma kodeks, prawą zaś udziela błogosławieństwa. Klasztor posiada nieocenione zasługi. Dzięki niemu ikony wczesnochrześcijańskie w stylu konstantynopolitańskim (ponad dwa tysiące dwieście!) przetrwały ikonoklazm. Podziwiam je w galerii klasztornej.
Popołudniu celebruję Eucharystię w niesamowitej scenerii. Stanowią ją otaczające zewsząd masywy Synaju. W tym miejscu szczególnie mocno brzmią słowa o wydarzeniu związanym z cielcem. Wytopiony ze złota przez lud wyobrażał boga, który miał zastąpić nieobecność przebywającego na górze Mojżesza. Nieopodal znajduje się jego skalne wyobrażenie. Eucharystii przyglądają się egipskie dzieci. Po Mszy dość nachalnie proszą o dolara. Przewodnik reaguje dość ostro i przepędza je. A mnie się przypominają słowa Jezusa: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie (Mk 10, 14).
Mój pobyt na Synaju kończę wieczornym spacerem po St. Catherine. To małe senne miasteczko wieczorową porą jest urocze. Po nieznośnie upalnym dniu teraz dopiero zaczyna tętnić życie. Z meczetu dochodzi modlitewny gwar…
Fragment książki: „Na Ziemi Boga”
fot. Pixabay