Św. Ignacy Loyola w swoich instrukcjach zachęca, aby każdą wypowiedź bliźnich ocalać, brać za dobrą monetę, wydobywać z niej choćby ziarna pozytywu. Zazdrość stanowi przeciwległy biegun. Zazdrośnik skłonny jest raczej deprecjonować każdą wypowiedź, doszukiwać się w niej ukrytych negatywnych podtekstów. Do listy grzechów dołącza: obmowy, plotki, złośliwości, intrygi, cynizm. Jest często człowiekiem ciekawskim i wścibskim. Nie darmo mądrość ludowa głosi, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Zazdrość stanowi defekt miłości. Człowiek zawistny jest zakompleksiony. Poczucie niższości nie pozwala mu cieszyć się posiadanymi darami i dobrami. Potrzebuje tła innych, by się z nimi porównywać. Oczywiście jego uwaga zawsze kieruje się na wartości, których sam nie posiada. Zamiast odkrywać swoje talenty i rozwijać je, śledzi innych, obmyślając plany zemsty. W ten sposób dzieli, rujnuje więzi, rozbija wspólnotę. Człowiek zazdrosny niszczy nie tylko innych, ale również siebie. Niszcząc innych nie osiąga satysfakcji, jego „ja” nie zostaje zaspokojone, nie wzrasta; przeciwnie odczuwa pustkę i rozczarowanie. Stąd zawiść jest jak bumerang, powraca i uderza ze zdwojoną siłą. Niesie z sobą destrukcję i zniszczenie. Czyni człowieka zgorzkniałym, nieszczęśliwym, nigdy nie usatysfakcjonowanym.
Zazdrość prowadząca do niszczenia wprost lub pośrednio innych jest poważnym grzechem i jedną z najbrzydszych wad. Niestety, nie należy do rzadkich. Jedna z anegdot głosi, że Polaków w piekle nie trzeba pilnować. Gdy bowiem któryś próbuje uciec z rozżarzonego pieca, inni „życzliwie” (i skutecznie) ściągają go w dół. Destrukcyjna zazdrość ujawnia swe oblicze w sytuacjach granicznych. W Yad Vashem, w Alei Sprawiedliwych posadzono drzewa symbolizujące ludzi, którzy w czasie II wojny światowej ratowali Żydów przed śmiercią. Spośród dwudziestu dwóch tysięcy odznaczonych medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” ponad sześć tysięcy stanowią Polacy. Ta piękna karta polskiej historii zawiera niestety drugą ciemną stronę. Byli również tacy, którzy z zazdrości, zawiści czy wręcz chęci wzbogacenia się lub przeżycia zdradzali. Również w okresie Polski Ludowej pojawiła się ciemna karta historii. Tysiące tajnych współpracowników podejmowało różne formy kolaboracji z systemem socjalistycznym, a motywacją była również zazdrość, zawiść, pragnienie wyeliminowania i zniszczenia konkurentów.
K. Grzywocz wyróżnia trzy rodzaje reakcji na uczucie zazdrości. Pierwszy pozytywny, dojrzały sprawia, że zazdrość staje się czynnikiem stymulującym rozwój. Zazdrościmy innym pewnych wartości, cech, zdolności, posiadanych dóbr i zazdrość ta „popycha” nas w kierunku większego zaangażowania, twórczości, rozwoju, wykorzystania talentów… Ma więc charakter twórczy, rozwojowy, kulturowy. Niewymierna ilość wielkich dzieł i osiągnięć (np. społecznych, kulturalnych, sportowych) jest możliwa dzięki rywalizacji, u podłoża której leży zazdrość.
Drugi sposób przeżywania zazdrości ma charakter ambiwalentny. Wprawdzie podkreśla wartość drugiego człowieka, ale z drugiej strony neguje. Nigdy nie potrafi w sposób bezinteresowny ucieszyć się dobrem i pięknem drugiego, zaraz szuka „dziury w całym”. Pochwała staje się preludium do wyrażenia zazdrości, połączonej z cynizmem, zawiścią i innymi negatywnymi uczuciami.
Trzeci sposób z kolei ma charakter negatywny, agresywny, destrukcyjny. W sposób świadomy dąży się do zranienia, pozbawienia wartości i zniszczenia osoby, która jest obiektem zazdrości. Trafnie oddaje to jedno z opowiadań, w którym swoje życzenia wobec „dżinu wyskakującego z butelki” wypowiadają: pyszałek, rozpustnik i zazdrośnik. Pyszałek mówi, że jeden z jego przyjaciół ma willę; on chciałby mieć również, ale większą, wspanialszą, bogatszą. Rozpustnik mówi, że jego przyjaciel ma kochankę; on chciałby mieć bardziej zmysłową, piękniejszą, zgrabniejszą, mądrzejszą. Zazdrośnik opowiada, że jego sąsiad ma krowę, dającą ogromne ilości wspaniałego mleka. On z kolei chciałby, żeby… ta krowa mu zdechła!
fot. Pixabay