Bóg ciszy
Święta Teresa z Lisieux, wspominając swoją profesję, napisała: „Moje zjednoczenie z Jezusem dokonało się nie wśród piorunów i błyskawic, czyli nie wśród łask nadzwyczajnych, lecz przy powiewie lekkiego zefiru, podobnego do tego, jaki usłyszał na górze nasz ojciec Eliasz”.
Mówiąc o Eliaszu Teresa odwołuje się do spotkania z Bogiem na górze Horeb (1 Kri 19, 11-14). Zanim Eliasz usłyszał Boga, przeżył gwałtowną wichurę, trzęsienie ziemi i ogień. Bóg jednak objawił się w szmerze łagodnego powiewu, albo według innych tłumaczeń: „szmerze ciszy, która się rozprasza” (Martin Buber) czy „głosie przejmującej ciszy” (Michel Masson).
Łagodny powiew, łagodna rozpraszająca się cisza, przejmująca cisza są obrazem łagodności Boga. Bóg wprawdzie może przemawiać poprzez wichurę, trzęsienie ziemi i ogień, ale zwykle działa łagodnie, w milczeniu, w ciszy. Bóg woli zmiękczać ludzkie serca cierpliwością, łagodną miłością, niż niszczyć ogniem czy wichurą swego gniewu.
Wielkim przeżyciem był dla mnie pobyt na pustyni Synaj. Po nocnym wyjściu na górę Mojżesza i rannej wizycie w klasztorze Św. Katarzyny, mogłem niemal cały dzień przebywać sam na sam z pustynią. Doświadczenie ciszy, samotności, pustyni pozwala czuć Boga, który jest Ciszą. Przyszły mi wtedy na myśl słowa o Bogu, który przyciąga człowieka na pustynię, aby go poślubić: Dlatego chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca. I poślubię cię sobie [znowu] na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana (Oz 2, 16. 21-22).
Bóg wypowiedział swoje Odwieczne Słowo w ciszy (Mdr 18, 14n) i nadal mówi i działa w milczeniu, w ciszy i tylko człowiek wewnętrznie wyciszony, człowiek duchowy potrafi Go usłyszeć, zrozumieć.
Matka Teresa z Kalkuty wspomina: Opowiem o teologu najwyższej jakości, o bardzo świętym kapłanie, jednym z najlepszych obecnie w Indiach. Znam go bardzo dobrze, więc rzekłam do niego: „Ojcze, cały dzień mówi ojciec o Bogu; jakże ojciec musi Mu być bliski, stale ojciec o Nim opowiada”. Czy wiecie, co mi odpowiedział? „Potrafię dużo mówić o Bogu, a jednocześnie mało mówić do Niego”. Następnie wyjaśnił: „Mogę wylać całą rzekę słów, mogę nawet chyba mówić dobrze, lecz w głębi nie znalazłem czasu na słuchanie. Bowiem właśnie w ciszy serca przemawia Bóg”.
Oczywiście, żyjąc dziś w świecie, w rodzinach, pracując zawodowo nie możemy wyjechać na pustynię, aby słuchać Boga. Możemy jednak robić krótkie przystanki, które pozwolą nam nabrać dystansu do codziennych zmartwień i trosk, zatrzymać się na chwilę refleksji, modlitwy, medytacji Pisma Świętego. Takie pustynie, w których wsłuchujemy się w słowo Boga są przeciwieństwem pustki, oddalenia i wypalenia, do których prowadzi zabieganie i zbyt szybkie tempo życia. Pozwalają sięgać do pamięci serca, przypominać sobie, wszystko, co Bóg czynił i czyni wciąż dla nas, a przede wszystkim odpoczywać przy jego miłującym Sercu.
Miejsca święte
Są w świecie takie miejsca, do których człowiek tęskni i gdy je raz zobaczy, pragnie do nich powracać. Dla mnie takim miejscem jest Ziemia Święta – cała przeniknięta świętością, śladami i obecnością Boga. Niemal każde miejsce Palestyny naznaczone jest dotykiem Boga.
Szczególny wymiar Bożej obecności ma Jerozolima – miasto wielu kultur i religii. W Jerozolimie znajdują się miejsca święte trzech największych religii monoteistycznych. Dla Żydów jest nim Ściana Płaczu, miejsce pierwszej świątyni z czasów Salomona; dla muzułmanów – meczet Qubbet as Sachra (Kopuły Skały), według tradycji miejsce wstąpienia Mahometa do raju; dla chrześcijan- Boży Grób, miejsce zmartwychwstania Jezusa.
Miejsca święte są obszarami, w których człowiek odczuwa moc i promieniowanie łaski Boga, doświadcza misterium tremendum et fascinosum, spotyka się z Tajemnicą, która napawa trwogą, bojaźnią, ale również czcią.
Biblia opisuje wiele takich miejsc. Dla patriarchy Jakuba było nim Betel. Uciekając przed bratem Ezawem Jakub wszedł w kamienny krąg. Miał widzenie aniołów i usłyszał obietnice Boga. Po przebudzeniu przeżył lęk, trwogę. Zawołał wówczas: „Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem. […] O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba!” (Rdz 28, 16n). Następnie namaścił kamień, na którym spał i uświęcił go jako stelę, dom Boga.
Dla Mojżesza miejscem świętym była góra Horeb. W wieku osiemdziesięciu lat żył w kraju Madian i zajmował się hodowlą owiec. Pewnego razu zobaczył na jednym z górskich tarasów płonący krzew. Gdy zbliżał się do krzewu, pragnąc mu się bliżej przyjrzeć, usłyszał głos Boga: „Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą” (Wj 3, 5).
Mojżesz zbliżał się do Boga, który jest samą Świętością, Doskonałością i Miłością, dlatego musiał zdjąć sandały – symbol niedoskonałości, w której trwał do tej pory. W tradycji muzułmańskiej zwyczaj zdejmowania obuwia przed wejściem do meczetu zachował się do dzisiaj.
W tajemnice Boga nie wchodzi się prosto z marszu, Z drogi. W tajemnice Boga wchodzi się po przygotowaniu, w milczeniu, uświadomieniu sobie dystansu i w pokorze. Dotykając tajemnicy Boga wkraczamy na ziemię świętą. Dlatego każde miejsce, uświęcone tajemnicą obecności Boga jest ziemią świętą. „Ziemia przepełniona jest niebem, a każdy zwykły krzak płonie Bogiem; lecz tylko ten, kto widzi zdejmuje sandały” (Elizabeth Barrett Browning).
Dobrze jest pielgrzymować do sanktuariów, miejsc uświęconych obecnością Jezusa, objawień Maryi, czy naznaczonych obecnością świętych, ale jeszcze ważniejsza jest umiejętność dotykania świętości w codzienności. Wówczas wystarczy kościół parafialny, kaplica z Najświętszym Sakramentem, oratorium, czy zwykła mata modlitewna i świeca przed ikoną lub obrazem w kącie pokoju.
Te zewnętrzne znaki wprowadzają w głębię, jaką jest wnętrze człowieka. Ludzkie serce wypełnione miłością jest najpiękniejszym sanktuarium obecności Boga. W nim łączymy się w głębokiej intymnej więzi z najwyższą Świętością i Miłością.
Bóg mówi przez Słowo
Bóg milczy. Ale mówi również bezpośrednio do naszych serc przez słowa Pisma Świętego. Kardynał Carlo Martini napisał o roli Pisma Świętego w swoim życiu: „Osobiście dochodzę do wniosku, że kiedy nie mam kontaktu ze słowem, jestem pozbawiony źródła odnowy mojego umysłu, źródła, które pozwala mi żyć i szukać zawsze tego, co najlepsze, odnajdywać wskazówki niezbędne dla mojej pracy i dla innych, pokonywać chwile nudy, ciemności, niecierpliwości, niesmaku i goryczy”.
Istnieją różne sposoby słuchania Bożego słowa. Można słuchać go w czasie Eucharystii. Można czytać Pismo Święte w sposób ciągły. Ojcowie Kościoła proponują uczenie się na pamięć poszczególnych zdań albo nawet całych passusów Pisma i sięganie do nich w razie potrzeby, pokus, bądź trudności życiowych. Niektórzy stojąc przed trudnymi problemami otwierają Biblię w dowolnym miejscu i szukają w nim odpowiedzi. Inni powtarzają słowa Pisma w ciągu dnia jako akty strzeliste.
W słuchaniu słowa Bożego ważna jest wytrwałość. Przypomnijmy sobie lud Izraela wędrujący przez pustynię. Każdego dnia Bóg zsyłał mannę, która zaspokajała dzienne potrzeby wędrujących (Wj 16, 4nn). Podobnie jest ze słowem Bożym. Czytane i rozważane jest jak manna, która zaspokaja nasze dzienne potrzeby. Objawia wolę Boga, kształtuje nasze powołanie, tożsamość. Daje odpowiedź na wiele pytań i dylematów codziennego życia.
Ja osobiście mam zwyczaj czytać Biblię przed zaśnięciem. Staram się każdego dnia przeczytać jeden lub więcej rozdziałów w sposób ciągły. Gdy jestem bardzo zmęczony czytam tylko kilka wersetów. I muszę powiedzieć, że takie zasypianie ze słowem Boga wycisza, uspokaja po całym dniu i przynosi wewnętrzny pokój i radość.
Wobec słowa, które Bóg wypowiada, potrzebna jest pokora. Wsłuchując się w Słowo, musimy uznać, że ono nas przekracza, stanowi tajemnicę, niejednokrotnie jest trudne, niejasne. Jednak ważne jest, by zapadało w serca. W odpowiednim czasie przyjdzie łaska i Bóg pozwoli je zrozumieć.
Pokora pozwala wsłuchiwać się w słowo Boże z uwagą i wdzięcznością ciągle na nowo. W codziennym życiu nie sięgamy do pewnych fragmentów Pisma Świętego, bo wydaje się nam, że znamy je zbyt dobrze albo są dla nas nużące. Tymczasem, jak mówią Ojcowie Kościoła, Pismo Święte „wzrasta wraz z tym, który je czyta”. W każdym czasie ma nam coś nowego do powiedzenia, w zależności od naszej sytuacji duchowej i osobistych potrzeb. Niejednokrotnie byłem zdziwiony, sięgając do tekstów, które znam bardzo dobrze, gdy odkrywałem ich nowe znaczenie i przesłanie. Słowo Boże jest zawsze świeże. I wnosi nowe światło w rutynę codzienności.
Jeżeli chcemy na co dzień żyć z Bogiem, musimy nieustannie powracać do Biblii. Młody zakochany człowiek potrafi nieustannie czytać list od swojej ukochanej. Pismo Święte jest listem Boga do nas. Jeżeli się w Nim zakochamy, będziemy nieustannie czytać Jego słowa.
fot. Pixabay