Tak mówi Pan: „Będziesz zważał na szabat, aby go święcić, jak ci nakazał Pan, Bóg twój. Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał wszelką twą pracę, lecz dzień siódmy jest szabatem Pana, Boga twego. Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twój wół, ani twój osioł, ani żadne twoje zwierzę, ani przybysz, który przebywa w twoich bramach; aby wypoczęli twój niewolnik i twoja niewolnica, jak i ty. Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu”.
(Pwt 5, 12-15)

Po co świętować niedzielę?

Żeby przypomnieć sobie, że nie jestem niewolnikiem.

Czyli po pierwsze, żeby przypomnieć sobie, że nawet jeśli czuję się zniewolony własnym zagonionym rytmem życia, to dlatego, że podjąłem takie a nie inne decyzje, a nie dlatego, że jakiś ubermensch narzucił mi, podczłowiekowi-niewolnikowi, to i tamto. Już samo uświadomienie sobie tego pozwala wziąć na spokojnie głębszy oddech.

Przede wszystkim jednak, żeby uświadomić sobie, że nie jestem już niewolnikiem grzechu, bo nawet jeśli ciągle zaliczam te same upadki, to Jezus za każdy z nich już umarł i za każdym razem powołuje mnie, żebym ze śmierci grzechu zmartwychwstawał z Nim do życia wolnego człowieka.