Specyficznym rodzajem pychy jest perfekcjonizm. Grozi on zwłaszcza osobom duchownym i zakonnym. Perfekcjonizm jest kształtowaniem całej osobowości według idealnego modelu (K. Horney). Na pierwszy rzut oka wydaje się wartością pozytywną. Jest przecież naturalnym, że każdy pragnie osiągnąć pewien stopień doskonałości, perfekcji. Również życie duchowe jest dążeniem do duchowej doskonałości. W Kazaniu na Górze Jezus zachęcał: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5, 48). W Kościele życie zakonne określa się jako dążenie do doskonałości, a sakrę biskupią jako stan doskonały.
Pułapka perfekcjonizmu bywa subtelna i często ukryta. O ile dążenie do doskonałości jest zaletą, o tyle sposób jego realizacji jest już błędem. Perfekcjonista upatruje swoją wielkość we własnej nienaganności, poprawności: Jestem wielki, ponieważ wszystko robię doskonale (J. Augustyn). Realizuje je według swoistej recepty swego wyidealizowanego obrazu (K. Horney). Wyidealizowane „ja” zajmuje całą przestrzeń myślenia i życia: zasoby energii skierowane na realizację własnego „ja” zostają wykorzystane do urzeczywistnienia „ja” idealnego (K. Horney). Własne „ja” staje się bożkiem, który stopniowo usidla. W codziennym życiu postawa ta wyraża się w kurczowym trzymaniu się własnych planów, aspiracji, ambicji i twierdzeniu, że taka jest wola Boża. Perfekcjonista jest zwykle człowiekiem upartym i zamkniętym w sobie. Sądzi, że wie najlepiej co jest doskonałe i sam musi o tym decydować.
Perfekcjonista miesza wartości istotne i drugorzędne. Jest bardzo dokładny w drobiazgach a zaniedbuje wartości istotne, zwraca uwagę na rzeczy zewnętrzne, drugorzędne lub względne, a gubi istotę, ducha. Jezus przestrzegł przed taką postawą faryzeuszy i uczonych w Piśmie: Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta (Mt 23, 23-26).
Postawa perfekcjonizmu grozi szczególnie osobom konsekrowanym i duchownym. W niektórych klasztorach żeńskich dochodzi nieraz do takich absurdów, że ważniejszy jest kurz na podłodze od modlitwy i miłosierdzia wobec współsióstr. Wielu kapłanów czy zakonnic i zakonników nie potrafi pogodzić się z własnym grzechem, upadkiem czy niedoskonałościami. W ich idealnej wizji osoby kapłańskiej czy zakonnej nie ma miejsce na słabość i błędy. Pamiętam rozmowę ze starszą siostrą w czasie rekolekcji ignacjańskich, która stwierdziła, że osoby zakonne nie powinny medytować o grzechach. Przecież jest oczywiste, że ta problematyka ich nie dotyczy! Mimo to zachęciłem ją do medytacji. Pod koniec rekolekcji była bardzo zaskoczona, jak wiele słabości i grzechów nie widziała lub nie akceptowała.
Perfekcjonista nie akceptuje własnych słabości. Konsekwencją jest gniew i autoagresja, wyrażająca się między innymi w nieustannym niezadowoleniu z siebie. Skazy, błędy, słabości projektuje wówczas na całą osobę. Nawet wybitne zdolności i tworzone dzieła nie zawsze je rekompensują. Brak akceptacji siebie (zwłaszcza własnych niedoskonałości) nie pozwala akceptować błędów innych.
Perfekcjonista nie kocha siebie i trudno mu przebaczyć sobie i innym, nie potrafi również kochać Boga, dlatego żyje w ciągłym poczuciu winy, skrupułach lub stanach lękowych. Pisze C.G. Jung: Kompleks winy pojawia się u perfekcjonisty już tam, gdzie pokazuje się cień winy, gdzie w grę wchodzą ludzkie słabości i błędy, gdzie do czynienia mamy z choćby drobnymi niedociągnięciami dnia codziennego. Wszędzie i zawsze istnieje możliwość stania się winnym, niebezpieczeństwo poślizgnięcia się na parkiecie życia i poplamienia pozornie białej szaty. Perfekcjonista nieustannie drży ze strachu przed ściągnięciem na siebie winy. Perfekcjonista żyje w wewnętrznym rozdarciu; z jednej strony pochłonięty jest rozpamiętywaniem swoich win, z drugiej natomiast nie potrafi przyznać się do rzeczywistej winy (A. Grün).
Życie w poczuciu winy i lękach oraz w koszmarze powinności sprawia, że perfekcjonista nie potrafi przeżywać radości ani cieszyć się życiem. Brakuje mu wewnętrznego pokoju. W takich stanach może mieć wrażenie, że jest niezwykle pokorny, bo przecież czuje się udręczony i najgorszy ze wszystkich, ale to tylko pozór. Smutna, zgorzkniała pokora jest zawsze maską pychy (S. Łucarz).
fot. Pixabay