Stare porzekadło: „jeść, aby żyć, a nie żyć, aby jeść” bywa często przekręcane. Jedzenie i picie staje się wówczas celem ludzkiego życia, a brzuch – bogiem (por. Flp 3, 19). Trafnie oddaje to przesłanie szokującego w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku filmu Marco Ferreriego Wielkie żarcie. Czwórka mężczyzn udaje się do paryskiej willi, aby w sposób hedonistyczny skorzystać z życia. Jedzą wysublimowane potrawy, które sami przyrządzają. Czas umilają sobie zdjęciami pornograficznymi i ekstrawaganckimi wspomnieniami. Do wspólnej zabawy dołączają prostytutki i żądna wrażeń nauczycielka. Z czasem orgia obżarstwa i seksu staje się coraz bardziej ekstremalna, a główni bohaterowie umierają … z przejedzenia.
Biblia niejednokrotnie przestrzega przed brakiem umiarkowania w jedzeniu i piciu i jego zgubnymi konsekwencjami. Łakomstwo wyzwala w człowieku niskie zwierzęce instynkty i pozwala podeptać wszelkie wartości. Przykładem jest wspomniany wcześniej Ezaw, który głodny i wyczerpany sprzedał swoje przywileje związane z byciem pierworodnym synem za przysłowiową miskę soczewicy (Rdz 25, 29-34).
Jeszcze tragiczniej kończą się uczty powiązane z pijaństwem. Prorok Daniel opisuje ucztę Baltazara, ostatniego króla babilońskiego (Dn 5). W zabawie, w której uczestniczą książęta, żony i konkubiny króla, nie brakuje najbardziej wyrafinowanych dań i wybornych win, spożywanych z naczyń skradzionych w sposób świętokradzki w świątyni jerozolimskiej. W czasie orgii wychwalano bożków złotych i srebrnych, miedzianych i żelaznych, drewnianych i kamiennych (Dn 5, 4). Konsekwencją bałwochwalstwa i świętokradztwa dokonanego w czasie uczty pijackiej była śmierć Baltazara. Tajemnicza ręka wypisała wyrok i tej samej nocy król chaldejski został zamordowany.
Równie tragicznie zakończyła się uczta Holofernesa, naczelnego dowódcy wojsk babilońskich (Jud 12, 1nn). Zapowiedź tragedii oddaje nastrój; uczta odbywa się w nocnej atmosferze, Holofernes pił bardzo wiele wina, tyle, ile w jednym dniu nigdy nie wypił, odkąd się urodził (Jud 12, 20). W końcu wszyscy byli zmęczeni, bo uczta trwała długo (Jud 13, 1). W namiocie pozostał tylko pijany i śpiący Holofernes z Judytą, która odcięła mu głowę i zabrała z sobą do Betulii. Jego życie skończyło się w sposób najbardziej upokarzający dla wodza; chociaż w życiu kierował się przemocą, arogancją, wulgarnością i brakiem umiarkowania, zginął z rąk słabej, delikatnej kobiety, ugodzony własnym mieczem.
W VIII wieku p.n.e. prorok Amos ganił wyższe klasy społeczne Samarii, które zamiast troszczyć się o kraj, ucztują i bawią się: Leżą na łożach z kości słoniowej i wylegują się na dywanach; jedzą oni jagnięta z trzody i cielęta ze środka obory. Fałszywie śpiewają przy dźwiękach harfy i jak Dawid obmyślają sobie instrumenty do grania. Piją czaszami wino i najlepszym olejkiem się namaszczają, a nic się nie martwią upadkiem domu Józefa (Am 6, 4-6). Podobnie czynią szlachetnie urodzone kobiety, które prorok porównuje do rasowych krów: Słuchajcie słowa tego, krowy Baszanu, które mieszkacie na górach Samarii: uciskacie biednych, gnębicie ubogich, mówicie do mężów swoich: Przynieś, a będziemy pili! (Am 4, 1). Konsekwencją hulanek, zabaw i orgii był upadek moralny i zepsucie klasy politycznej i w dalszym etapie upadek stolicy.
Biblia gani zbyt hedonistyczne podejście do życia i nieumiarkowane zachowanie przy stole, ale zawiera również wskazówki, będące rodzajem savoir-vivre’u. Jako przykład mogą posłużyć niektóre wskazania z Mądrości Syracydesa: Zająłeś miejsce przy stole suto zastawionym? Nie otwieraj nad nim gardzieli i nie wołaj: Jakże wiele na nim! Pamiętaj, że źle jest mieć oko chciwe. Cóż między rzeczami stworzonymi gorszego nad takie oko, które z powodu każdej rzeczy napełnia się łzami. Po to, co ktoś sobie upatrzył, nie wyciągaj ręki i nie pchaj się wraz z nim do półmiska! Osądzaj sprawy bliźniego według swoich własnych i nad każdą sprawą się namyśl! Jedz, co leży przed tobą, jak człowiek, nie bądź żarłoczny, abyś nie wzbudził odrazy. Przez dobre wychowanie pierwszy zaprzestań [jedzenia], nie bądź nienasycony, byś kogo nie zraził. Jeśli zajmiesz miejsce między wieloma, nie wyciągaj ręki jako pierwszy spomiędzy nich. Jakże mało wystarcza człowiekowi dobrze wychowanemu, na łóżku swym nie będzie ciężko oddychał. Zdrowy jest sen [człowieka], gdy ma umiarkowanie syty żołądek, wstaje on wcześnie, jest panem samego siebie. Udręka bezsenności, bóle żołądka i kolki w brzuchu – u łakomego człowieka (Syr 31, 12-20); Synu, w życiu doświadczaj siebie samego, patrz, co jest złem dla ciebie, i tego sobie odmów! Nie wszystko służy wszystkim i nie każdy we wszystkim ma upodobanie. Na żadnej uczcie nie bądź nienasycony i nie rzucaj się na potrawy! Z przejedzenia powstaje choroba, a nieumiarkowanie powoduje rozstrój żołądka. Z przejedzenia wielu umarło, ale umiarkowany przedłuży swe życie (Syr 37, 27-31).
Księgi mądrościowe przestrzegają nie tylko przed nieumiarkowaniem w jedzeniu, ale również w piciu. Syrach stwierdza: Zadowolenie serca i radość duszy daje wino pite w swoim czasie i z umiarkowaniem. Udręczeniem dla duszy jest zaś wino pite w nadmiernej ilości, wśród podniecenia i zwady. Pijaństwo powiększa szał głupiego na jego zgubę, osłabia siły i sprowadza rany (Syr 31, 28-30). Z kolei Księga Przysłów z całą finezją opisuje skutki pijaństwa: U kogo ” Ach! „, u kogo ” Biada! „, u kogo swary, u kogo żale, u kogo rany bez powodu, u kogo oczy są mętne? U przesiadujących przy winie, u chodzących próbować amfory. Nie patrz na wino, jak się czerwieni, jak pięknie błyszczy w kielichu, jak łatwo płynie [przez gardło]: bo w końcu kąsa jak żmija, swój jad niby wąż wypuszcza; twoje oczy dostrzegą rzeczy dziwne, a serce twe brednie wypowie. Zdajesz się spać na dnie morza lub spoczywać na szczycie masztu. Obili mnie, nic nie poczułem, chłostali, nic nie wiedziałem. Kiedyż się zbudzę? Jeszcze nadal go pragnę… (Prz 23, 29-35).
Temat uczt (zwłaszcza weselnych) a także nadużyć związanych z brakiem ascezy podejmują przypowieści Jezusa. Najmocniejsza lekcja zawarta jest w przypowieści o bogaczu i Łazarzu (Łk 16, 19-31). Bogacz obfituje we wszelkie dobra i luksusy. Nie musi pracować. Mieszka w pałacu, prowadzi beztroski tryb życia. Ubiera się w najdelikatniejszy len egipski, bisior, na który przywdziewa purpurową wełnę. Jego sposobem na życie jest nieustanna zabawa: dzień w dzień świetnie się bawił (Łk 16, 19). U bramy jego pałacu przebywa żebrak, człowiek żyjący na skraju nędzy materialnej. Wydaje się, że jedyną jego własnością, którą posiada (w przeciwieństwie do bogacza) jest imię; Łazarz (hebr. „Eleazar”) oznacza „Bóg jest pomocnikiem”. Obydwie postacie (choć diametralnie różne) są dramatyczne. Bogacz żyje w nadmiarze. Jego dramat polega na tym, że jest zbyt zajęty sobą, nieustannym ucztowaniem. Pozycja społeczna nie pozwala mu interesować się ludźmi z niższych sfer, a nędzarzy w ogóle nie dostrzega. Z kolei żebrak żyje w skrajnej nędzy. Nie dostaje nawet resztek okruszyn ze stołu pana. Jego nieszczęście dopełnia choroba wrzodowa; nie potrafił nawet odpędzić psów liżących jego rany. Zakończenie przypowieści wskazuje na sprawiedliwość, której nie ma na świecie. Jest nią śmierć, której podlega zarówno bogaty jak i ubogi oraz dalsze konsekwencje w życiu wiecznym. Bogacz ponosi konsekwencje własnej ślepoty i zamknięcia na innych, Łazarz doświadcza wiecznej sytości, jaką daje miłość Boga.
Przypowieść o bogaczu i Łazarzu dotyka bolesnego problemu rozdźwięku między ludźmi bogatymi i ubogimi. Różnice klasowe występowały niemal od zawsze. Ludzie bogaci nigdy nie byli skłonni przebywać wspólnie z biednymi, ubogimi. Stąd powiedzenie, że najedzony nigdy nie zrozumie głodnego. Wydaje się, że obecnie przepaść między bogatymi a biednymi jeszcze bardziej się pogłębia. Bogaci żyją w pięknych domach, ogrodzonych wysokim płotem, oddzieleni od innych i strzeżeni pilnie przez ochroniarzy i montowane alarmy. Z dala od nich, często w dzielnicach nędzy, żyją ubodzy, którym nie starcza na chleb codzienny (K. Biel). Współczesne statystyki są zatrważające. 20% ludzkości żyje dziś na skraju materialnego ubóstwa a 1/7 przymiera głodem. Każdego dnia umiera z głodu ok. 100 tysięcy ludzi. Szczególnie tragiczne żniwo zbiera śmierć wśród dzieci; rocznie umiera z głodu 15 milionów. Narody niedożywione i żyjące w nędzy stanowią ponad 80% świata. Dla porównania warto wspomnieć, że pieniądze wydawane przez obywateli USA i Unii Europejskiej na perfumy (ok. 13 miliardów dolarów rocznie) wystarczyłyby na pokrycie potrzeb w zakresie żywności i higieny (A. Zwoliński).
Biblia potępia brak umiaru, obżarstwo i pijaństwo; nie neguje natomiast samych uczt. Wspólne biesiadowanie jest nie tylko czynnością fizjologiczną, ale również relacyjną, duchową. Wyraża bliskość, wspólnotę, bezwarunkową akceptację i przyjęcie. Wzbudza atmosferę zaufania, intymności, pokoju. Jezus nie stronił od ludzi i zabaw; często spotykał się przy stole z elitą religijną, ale również z biednymi, celnikami, grzesznikami i ludźmi z marginesu; co więcej, można powiedzieć, że był to Jego ulubiony sposób przebywania z ludźmi. Współcześni nazwą Go żarłokiem i pijakiem, przyjacielem celników i grzeszników (por. Mt 11, 19). Odpierając zarzuty, Jezus powie: Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć (Mt 9, 15). Post, który jest synonimem smutku, traci sens w obliczu bliskości Jezusa. Wraz z Jego przyjściem rozpoczął się czas zbawienia i radości. Jednak zbawienie nie jest jeszcze udziałem każdego człowieka. W dalszym ciągu panuje grzech, zło i śmierć. Asceza straci swój sens dopiero, gdy zostaną one ostatecznie pokonane, czyli w niebie. Nic więc dziwnego, że życie w wiecznej radości z Bogiem obrazuje Biblia wspaniałą ucztą: Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win (Iz 25, 6).
Antycypacją uczty wiecznej była dla Izraela liturgia. W rytuale świątyni jerozolimskiej znajdowała się tak zwana „ofiara biesiadna” („pokoju”), która poza wymiarem kultu miała charakter wspólnotowego posiłku złożonego z mięsa ofiary (zob. Kpł 7, 11-21). Dla chrześcijan podobne znaczenie ma Eucharystia. Pierwsi chrześcijanie spotykali się w domach, aby wspólnie w Dniu Słońca „łamać chleb”, czyli przeżywać na nowo misterium śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Spotkania kończyły się ucztami miłości „agape”, podczas których przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca (Dz 2, 46). W okresie prześladowań gromadzili się z kolei w katakumbach, by nad grobami męczenników sprawować ucztę eucharystyczną, łącząc się ze świętującymi ją w niebie. W niektórych regionach (np. w Ameryce Łacińskiej) do dzisiaj pozostał zwyczaj radosnego biesiadowania na cmentarzach.
fot. Unsplash