Duchowy rozwój wymaga obiektywizacji i konfrontacji z osobami z zewnątrz. Moje osobiste doświadczenie kierownictwa duchowego potwierdza mądrość ludową, która głosi, że żaden człowiek nie jest dobrym sędzią w swoich sprawach. Niezależnie od poziomu duchowego, emocjonalnego czy intelektualnego pozostaje w nas głębokie, choć czasem stłumione pragnienia bycia idealnym. Oczywiście takie pragnienia są ważnym bodźcem rozwojowym, niemniej mogą prowadzić do niezdrowej postawy duchowego perfekcjonizmu. Kierownictwo duchowe pomaga zobiektywizować te naturalne duchowe pragnienia.
Problemem, na który często napotykamy, jest trudność znalezienia dobrego, pobożnego i mądrego kierownika duchowego. Nie jest to problem nowy. Św. Teresa z Avila wiele wycierpiała, poszukując właściwego kierownika. W końcu doszła do wniosku, ze u kierownika ważniejsza jest mądrość i umiejętność rozeznawania, aniżeli sama pobożność.
Każdy z nas jest inny. Dotyczy to zarówno kierowników i osób korzystających z kierownictwa. Stąd płynie potrzeba rozeznania i wyboru właściwego kierownika, dostrojonego do własnych oczekiwań i potrzeb. Trafnie ujmują to mnisi z góry Athos: „dziś niewielu jest ojców duchowych, którzy by mogli być dla nas wzorem we wszystkim… Bądź jak pszczoła, która oblatuje najróżniejsze kwiaty; z każdego zbiera tyle nektaru, ile potrzebuje, by sporządzić miód. Idź do swych ojców lub do swych braci – bo wszyscy jesteśmy braćmi – i naucz się od jednego łagodności, od drugiego siły, od innego zaś mądrości, od jeszcze innego pokory, i sporządź swój miód z tych wszystkich cnót”.
Jeżeli nie znamy bliżej żadnego kapłana, właściwa byłaby rada mnichów z góry Athos. Korzystajmy wówczas przez dłuższy czas z sakramentu pojednania u jednego spowiednika. Gdy odczuwamy, że rozumiemy się wzajemnie, poprośmy go o kierownictwo duchowe, jeśli nie szukajmy jak pszczoła dalej.
Kierownikiem duchowym nie musi być koniecznie osoba duchowna. Może nim być np. lider wspólnoty czy grupy modlitewnej, siostra lub brat zakonny, osoby świeckie bardziej dojrzałe duchowo, a nawet mąż, żona czy przyjaciel. Drugi człowiek może służyć doświadczeniem i radą, ale także stać się oparciem i pomocą w chwilach trudności i zagubienia; może również wspomagać modlitwą. Dlatego warto poszerzać krąg znajomości o ludzi duchowych, dojrzałych i doświadczonych wewnętrznie. Im więcej głębokich, mądrych i dobrych osób znajduje się w naszym otoczeniu, tym bardziej stajemy się dojrzalsi i głębsi.
fot. Unsplash