„Jezus zszedł z Dwunastoma na dół i zatrzymał się na równinie; był tam liczny tłum Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jeruzalem oraz z nadmorskich okolic Tyru i Sydonu. On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił: «Błogosławieni jesteście, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego odrzucą z pogardą wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom. Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom»”(Łk 6, 17.20-26).
Główne „kazanie” Jezusa umieszcza św. Łukasz na „równinie” (w przeciwieństwie do Mateusza). Rozpoczyna je od błogosławieństw. Błogosławieństwa są rodzajem literackim charakterystycznym dla Biblii i znaczą: „dobrze mówić, uwielbiać” oraz: „szczodry, hojny dar”. W języku hebrajskim błogosławieństwo wyraża również czynność przekazania daru.
Św. Łukasz mówi o czterech błogosławieństwach, które dotyczą ubogich, głodujących, płaczących i prześladowanych. W istocie wszystkie te kategorie oznaczają ubogich materialnie lub duchowo. Jezus oczywiście nie konsekruje ubóstwa (A. Pronzato). Ideałem nie jest samo ubóstwo, ale miłość do ubogich. Słowo „ubodzy” w języku greckim i hebrajskim oznacza tych, którzy nie mają niczego, nawet własnego domu, czyli żebraków, nędzarzy, opuszczonych, biednych w sensie materialnym. W języku biblijnym biednym jest również człowiek, który nie ma większego znaczenia czy wpływu we wspólnocie czy społeczeństwie. Nikt się z nim nie liczy, nie interesuje, nie honoruje go, nie poważa. Jest lekceważony, pomijany, niejednokrotnie pogardzany. Jest to człowiek po ludzku przegrany i bez jakiejkolwiek szansy życiowej. Jednak pomimo tego jest wewnętrznie scalony i ufny. Oparciem i pewnością ludzi ubogich w duchu jest Bóg, Jego dobroć i miłosierdzie.
Po błogosławieństwach następują cztery biada: bogaczom, sytym, śmiejącym się i pysznym. W zasadzie wszystkie biada można sprowadzić do bogactwa. Bogactwo jest niebezpieczne, gdyż ogranicza cały horyzont życia do teraźniejszości. Zamyka w sobie samym i uniemożliwia dostrzeganie potrzeb innych. Pochłania człowieka maksymalnie i zasłania Boga. Bogaty w swojej krótkowzroczności staje się niewolnikiem rzeczy.
Jezus nie przekreśla bogactwa ani tym bardziej ludzi bogatych. Chce tylko, byśmy zrozumieli niebezpieczeństwo związane z bogactwem, nabrali do niego dystansu i podporządkowali go służbie Bogu (i ludziom, zwłaszcza najbiedniejszym). Zamiast bogactw doczesnych, powinniśmy raczej starać się być „bogatym przed Bogiem”. Więcej uwagi poświęcać dzieleniu się swoimi dobrami niż gromadzeniu. Antoine de Saint-Exupery twierdzi, że smak podzielonego chleba nie ma sobie równego w całym świecie. A Jezus mówi do swoich uczniów: Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę! Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze (Łk 12, 32).
Które z błogosławieństw jest mi najbliższe? A które jest dla mnie najtrudniejsze w realizacji w codziennym życiu? Czy doświadczam na co dzień błogosławieństwa Boga? Czy jestem błogosławiony, szczęśliwy? Czy sam jestem dla innych błogosławieństwem? Jaki jest mój stosunek do dóbr materialnych? W jaki sposób się zabezpieczam? Czy nie wykorzystuję innych ludzi kosztem mojego bogacenia się? Jak korzystam ze zdobytych dóbr? Na czym opieram swoje życie? Czy umiem znosić cierpliwie braki i niedogodności związane z codziennym życiem? Czy jestem wolny wobec pieniędzy i innych rzeczy, z których korzystam na co dzień? Jak przeżywam moją zależność od innych? Dzisiaj niemal trzy czwarte ludzkości żyje w ucisku, nędzy, ubóstwie… Czy szukam jakiejś formy kontaktu i solidarności z ludźmi rzeczywiście ubogimi? Czy na modlitwie zachowuję się jak człowiek ubogi, który ma świadomość swojej zależności od Boga i potrzeby Jego łaski i miłosierdzia?
fot. Pixabay