Mąż sprawiedliwy
O początkach życia Józefa wiemy niewiele. Święty Mateusz umieszcza go w genealogii Jezusa, zaznaczając jedynie, że był synem Jakuba i mężem Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem (Mt 1, 16). Święty Łukasz dodaje, że wywodził się z królewskiego rodu Dawida (por. Łk 1, 26). Józef bez wątpienia odziedziczył cnoty swych przodków: odwagę, hojność i coś z dumy i samotności, co uzupełniało wielkość jego duszy (B. Martelet). Według Protoewangelii Jakuba był wdowcem i ojcem dzieci z poprzednich małżeństw. Stąd przedstawia się go jako człowieka w podeszłym wieku. Ewangelie nie potwierdzają przekazów legendarnych. Według nich był młodym, energicznym, odważnym ojcem, który musiał przejść wiele prób, by chronić swoją rodzinę, a następnie troszczyć się o jej utrzymanie, jako rzemieślnik.
Józef zapewne bardzo kochał Maryję. Nie wiemy jednak nic o uczuciach, jakie przeżywali. Niektórzy egzegeci sądzą, że Maryja zachowała tajemnicę poczęcia dla siebie. Podzieliła się nią jedynie z Elżbietą. Jest to jednak mało prawdopodobne. Maryja zapewne opowiedziała przyszłemu mężowi o spotkaniu z aniołem i dziewiczym poczęciu. Zresztą trudno sobie wyobrazić, że opuściła ukochanego bez słowa na trzy miesiące, udając się do krewnej. Józef, choć oczekiwał Mesjasza, nie był chyba gotowy na tajemnicze działanie Boga. Wiadomość, która spadła na niego, jak grom z jasnego nieba, zapewne wywołała duchowy kryzys. Pan przychodzi bez uprzedzenia, aby zamieszkać z nimi, i niszczy wszystkie plany, jakie z radością wspólnie snuli. Bóg poprzez swe interwencje ciągle miesza szyki. Dał Józefowi najdoskonalszą z żon, pozwolił mu oczekiwać na ludzkie szczęście wyjątkowej jakości, a później, nic nie mówiąc, zatrzymał dla Siebie tę niezrównaną Małżonkę (B. Martelet).
Józef, „mąż sprawiedliwy”, przeżywał wewnętrzną walkę między wrodzoną mu łagodnością, dobrocią i miłosierdziem a posłuszeństwem Prawu. Prawo skazywało wiarołomną narzeczoną na karę śmierci przez ukamienowanie na progu rodzicielskiego domu. W czasach Jezusa nie była już ona stosowana. Zwykle oddalano niewierną narzeczoną, która porzucona i okryta hańbą, zepchnięta na margines społeczny, była odtąd zdana na siebie.
Józef, próbując ocalić dobre imię Maryi, wybrał rozwiązanie dyskretne, choć bolesne. Postanowił zerwać zaręczyny i oddalić, porzucić narzeczoną Była to bardzo wymagająca i trudna decyzja. Pozostawił więc na później jej wykonanie. Dzięki temu miał proroczy sen. Jak widać, czasem dobrze jest przespać się przed realizacją trudnej decyzji. Gdy nasz rozsądek śpi, może przemówić Bóg.
Sny św. Józefa ocaliły jego małżeństwo a następnie Jezusa przed Herodem i były znakami, poprzez które Józef mógł odczytywać wolę Boga. Sny w życiu człowieka mogą mieć pozytywne znaczenie; „wydobywają wówczas na zewnątrz” to, co w nas stłumione, lęki, niepokoje ale również marzenia, pragnienia; w ten sposób odzierają z noszonych masek i granych w ciągu dnia ról. Sny mogą być również darem; gdy „śpi rozsądek”, może przemówić Bóg. Z drugiej strony mogą mieć negatywny wpływ, jeżeli poddajemy się im bezkrytycznie. Mądrość ludowa głosi: Sen – mara, Bóg – wiara.
Józef we śnie zobaczył anioła i usłyszał słowa nadające nowy sens wydarzeniom, w których uczestniczył: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Józef jest człowiekiem wrażliwym na głos Boży, jest obdarzony wewnętrzną intuicją i czujnością, ponadto posiada dar rozróżniania snu, zjawy od rzeczywistości. Dlatego podejmuje odważną decyzję: Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański. I. Gargano pisze: Józef wyłania się nie tylko jako mężczyzna, prawdziwy mężczyzna, targany wątpliwościami jak każdy mężczyzna, lecz wyłania się także jako człowiek otwarty na nowość Boga, człowiek gotowy zaakceptować, że Bóg może dokonywać również rzeczy niemożliwych, oraz jako człowiek, który ze względu na ufność w Bożą wszechmoc gotów jest zaryzykować nawet to poczucie pewności, jakie brałoby się z faktu, że mógł określać się mianem sprawiedliwego według Prawa. I B. Martelet: Józef dał Maryi bardzo dużo: swój czas, uczucie, pracę i całe swoje przywiązanie. To pewne. Ale nie mniej pewne jest również to, że otrzymał w zamian o wiele więcej niż dał. Maryja oddała mu całe swoje serce, swe staranie, wszystko co miała. Ponadto dała mu Syna Bożego. Przy boku Maryi Józef doskonalił swe serce i swój umysł; otrzymał dobroć, delikatność, wyjątkowe zrozumienie.
Pytania do refleksji:
• Jaką wagę ma dla mnie milczenie?
• Czy potrafię dzielić się z innymi kłopotliwymi i trudnymi przeżyciami?
• Kto jest moim zaufanym powiernikiem?
• Jakie obrazy dominują w moich snach? Czego mogę z nich dowiedzieć się o sobie?
• Kiedy Pan Bóg pomieszał moje szyki? Jak to przyjąłem?
• Kogo z ludzi darzę szczególną sympatią i miłością? Dlaczego?
• Jaką wagę przywiązuję do wewnętrznej intuicji?
• Jakie znaczenie ma dla mojego rozwoju duchowego Maryja? Jakie cechy pomaga mi rozwijać i doskonalić?
Świąteczne nieporozumienie
Święty Józef przeżywał wiele radości z codziennej bliskości Jezusa. Ale doświadczał również „ciemnej nocy”. Jedną z nich było wydarzenie związane z pielgrzymką do świątyni jerozolimskiej W tym roku Jezus ukończył dwanaście lat i jak każdy żydowski chłopiec stał się „bar micwa” („synem przykazania”), osiągnął religijną pełnoletniość. Odtąd mógł brać czynny udział w obrzędach religijnych i był zobowiązany przestrzegać przepisów Prawa. Józef był zapewne bardzo dumny, gdy patrzył na Syna w filakteriach czytającego po raz pierwszy publicznie Torę.
Duma z Syna i przepełniająca serce radość zostały przyćmione przez późniejsze wydarzenie – zagubienie Syna. Jezus był już dorosły, ponadto w pielgrzymce towarzyszyli Mu krewni i rówieśnicy, dlatego rodzice nie niepokoili się o Niego. Dopiero podczas postoju po całodniowej wędrówce powrotnej zauważyli jego nieobecność. Józef i Maryja przeżyli wtedy to, co mistycy doznają podczas „ciemnych nocy”, udrękę z powodu nieobecności Boga. Noc minęła im – jak łatwo się domyślić – bez snu (B. Martelet). O świcie podjęli decyzję powrotu do Świętego Miasta.
W świątyni Jezus objawia Sam siebie. Św. Łukasz używa tutaj słowa „trwać”. Chce przez to podkreślić, że trwanie Jezusa w świątyni jest dla Niego „naturalnym środowiskiem”; jest trwaniem Syna w Ojcu – Słowa w Bogu. Jezus objawia Siebie nie tylko Maryi i Józefowi, czy ludziom szczególnie wrażliwym duchowo i otwartym na działanie Ducha Świętego, ale również nauczycielom świątynnym i obecnym w świątyni pielgrzymom. Słuchający Go byli zdumieni, niemal wychodzili z podziwu, natomiast Rodzice byli zdziwieni.
Na widok Jezusa dyskutującego z uczonymi, Józef milczy, być może podziwia Syna i zastanawia się nad wydarzeniem, w którym uczestniczy. Maryja, bardziej spontaniczna i uczuciowa (B. Martelet) pozwala, aby cały ból i nabrzmiałe w ciągu trzech dni uczucia troski i miłości znalazły ujście na zewnątrz: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie . Matka Jezusa zarzuca Mu nierozważne postępowanie: powinien trzymać się swoich i nie sprawiać rodzicom kłopotu. Jej słowa można więc rozumieć jako wyraz troski o dziecko, które dorasta i zaczyna zachowywać się w sposób dotąd nieznany bliskim. Możemy być nawet nieco zdziwieni, że tego rodzaju scena, nieporozumienie w Świętej Rodzinie, znalazła się w Ewangelii (E. Adamiak). Nieporozumienie to znalazło się w Ewangelii nie bez kozery. Józef jako przybrany opiekun i pedagog napotyka również na trudności związane z okresem dojrzewania dziecka. Nie rozumie Syna, który wyraża się w sposób zbyt „teologiczny”, „chodzi swoimi drogami” i w efekcie sprawia mu ból. Święty Józef jest patronem wszystkich ojców i pedagogów przeżywających problemy wychowawcze z dziećmi (bądź wychowankami). Podobnie Maryja.
Na zarzut Maryi Jezus odpowiada: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Odpowiedź ta wskazuje na poważny rozdźwięk, jaki istnieje między Nim a Maryją. Matka Jezusa myśli o Józefie, przybranym ziemskim ojcu, natomiast Jezus o Ojcu niebieskim. On jest dokładnie tam, gdzie być powinien, w domu Ojca. Odtąd Jego wszystkie sprawy, plany, pragnienia, wolę, całą osobę i całe życie będzie wypełniał Bóg Ojciec. Wszystko inne będzie zrelatywizowane; nawet posłuszeństwo i ból sprawiany ziemskim rodzicom. Wszystko zostanie poświęcone woli Ojca, który będzie wypełniał Jego życie całkowicie, chwila po chwili: Ja żyję dla Ojca (J 6, 57). Wolność Jezusa nie jest wolnością liberała. Jest to wolność Syna i tym samym wolność człowieka autentycznie pobożnego. Jako Syn Jezus przynosi nową wolność, nie jest to jednak niczym nieskrępowana swoboda, lecz wolność Tego, który jest całkowicie zjednoczony z wolą Ojca i który pomaga ludziom żyć w wolności opartej na wewnętrznej jedności z Bogiem (Benedykt XVI).
Pytania do refleksji i modlitwy:
• Jak przeżywam niedziele i dni świąteczne?
• Co czuję, gdy doświadczam milczenia Boga?
• Czy zdarzyło mi się zgubić Jezusa? Gdzie Go wówczas szukałem?
• Jakie trudności przeżywam jako pedagog?
• Jak rozumiem wolność? Jak z niej korzystam?
• Czy żyję dla Ojca?
Ze zmarszczkami do nieba
O życiu w Nazarecie Ewangeliści milczą. Józef był przede wszystkim człowiekiem pracy. Z zawodu był stolarzem, cieślą. Wykonywał więc ciężką pracę, zarabiając na codzienny chleb. Swojego rzemiosła zapewne nauczył Jezusa. Praca Józefa miała nie tylko wymiar artystyczny, ale przede wszystkim służebny. Jako głowa rodziny zarabiał on na codzienne życie, przede wszystkim na chleb, który Maryja wypiekała i podawała Jezusowi, który sam nazwie siebie chlebem żywym (J 6, 51). W ten sposób Józef „partycypował” w przyszłej uczcie eucharystycznej.
Józef jest patronem ludzi pracy. Nie tylko dlatego, że pracował pięknie i z godnością, ale również dlatego, że znosił w cichości trud codziennych zmagań. Doświadczał doli, która nie jest obca wszystkim ciężko pracującym. Nigdy nie brakuje klientów niezadowolonych, niecierpliwych, chcących, aby ich obsłużono przed innymi, i takich, którzy nie chcą płacić lub każą się prosić w nieskończoność. Czasami brakuje pracy, to znów jest jej za dużo. Na pewno Józef poznał i odczuł wszystkie problemy osób, które żyją z własnej pracy i są zależne od innych (B. Martelet).
W swojej pracy i życiu Józef był człowiekiem cichym, pokornym, milczącym. Bez sprzeciwu przyjął rolę opiekuna Syna Bożego, angażując w tę przygodę całą swą energię fizyczną, emocjonalną, duchową i intelektualną (B. Martelet). W milczeniu realizował trudną misję. Żył w cieniu. Również milczeniem nacechowane były jego relacje z Maryją. Było to jednak milczenie ubogacające, twórcze, szanujące głębię i drogę innych. Milczenie Świętej Rodziny było stanem serc, które rozumiały się i porozumiewały bez słów. […] Każde z nich miało swój sekret i szanowało tajemnice innych (B. Martelet).
Drugi człowiek jest tajemnicą i przestrzenią, w której działa Bóg. Każdy z nas posiada swoją głębię, niedostępną dla innych, w której może działać i działa Bóg. Nasza ocena innych zwykle bywa powierzchowna, zewnętrzna. Oceniamy według kryteriów sympatii i antypatii, własnych potrzeb i przyjemności. Dzielimy ludzi na ciekawych i mało interesujących. Tymczasem ludzie pozornie mało ciekawi mogą być bardziej dojrzali duchowo, mogą być najbliżej Boga. I mogą nas przybliżać do Boga. Maryja i Józef patrząc z zewnątrz też byli mało ciekawi – biedni, prości rzemieślnicy.
Józef żył w milczeniu i umarł milcząc. Ewangelie nie podają szczegółów jego odejścia do Domu Ojca. Na weselu w Kanie Galilejskiej nie ma o nim wzmianki; prawdopodobnie już nie żyje. Według apokryfów Józef umiera na rękach Jezusa i Maryi (w Jerozolimie?) rankiem 26 dnia abib (lipiec). W Legendzie o św. Józefie Cieśli (IV/V wiek) narratorem jest Jezus, który w chwili Wniebowstąpienia wspomina śmierć Józefa: Pożegnałem go, kiedy on oddał swego ducha. A aniołowie wzięli jego duszę zawijając ją w prześcieradło z czysto jedwabnego bisioru. Kiedy wszedłem, usiadłem przy nim. Nikt jednak z ludzi siedzących wokół niego nie wiedział, że on umarł. Ja spowodowałem, że Michał i Gabriel strzegli jego duszy ze względu na moce znajdujące się na drodze, i dlatego aniołowie śpiewali przed nią, aż przekazali ją mojemu dobremu Ojcu. Ja natomiast wróciwszy do ciała mojego ojca Józefa złożonego niby pusta marność zacisnąłem jego oczy i zamknąłem je oraz usta, a wstając spoglądałem na niego. Powiedziałem do Dziewicy: „O Maryjo, matko moja, gdzież są teraz wszystkie dzieła sztuki rzemieślniczej, które on wykonał od swego dzieciństwa aż do tej pory? Wszystkie przeminęły w tej jednej godzinie tak, jak gdyby w ogóle na świat się nie narodził”.
Święty Józef należy do najpopularniejszych patronów. Jego misja nie zakończyła się z chwilą śmierci. Chociaż przebywa w Domu Ojca, towarzyszy nam i wspomaga w ziemskiej drodze. Jest szczególnym wspomożycielem ludzi pracy, narzeczonych i małżonków oraz umierających. Święta Teresa z Avila zaleca go jako mistrza modlitwy wewnętrznej.
Dlaczego jednak Józef nie przekazał ani jednego słowa? Wydaje się, że właściwą odpowiedzią jest intuicja Thomasa Keatinga: Co mógłby on rzec? Bóg Ojciec powiedział tylko jedno Słowo, które było Jego odwiecznym Synem. Nie miał już nic więcej do powiedzenia. Czyż przybrany ojciec tego Syna mógł powiedzieć coś więcej? Sam Jezus jest wszystkim, co Józef mógłby nam zakomunikować.
Pytania do refleksji i modlitwy:
• Jakie znaczenie ma dla mnie praca?
• Czy szanuję ludzi ciężko pracujących?
• Jakie znaczenie ma Eucharystia dla mojego życia?
• Czy mam świadomość własnej głębi i głębi innych, w której działa Bóg?
• Czy jestem tolerancyjny?
• Jakie myśli rodzi we mnie świadomość własnej śmierci?
• Czym imponuje mi święty Józef?
fot. Pixabay