Wewnętrzna wolność pozwala odkrywać swoje talenty i dary, akceptować je, cieszyć się nimi, rozwijać, unikać niepotrzebnych porównań z innymi, nie zazdrościć. W zasadzie jest tylko jeden środek, aby nie pożądać rzeczy innych: to jest pragnąć gorąco tego, co Pan nam dał i doceniać to coraz bardziej (A. Pronzato).
W korzystaniu z darów ważne jest ukierunkowanie na cel ostateczny życia człowieka na ziemi. Ignacy Loyola sformułował zasadę zwaną technicznie „tantum, quantum” (czyli „o tyle, o ile”). Zasada ta podkreśla, że człowiek powinien korzystać z rzeczy ziemskich w takim stopniu, w jakim przybliżają go do celu, a rezygnować z nich, gdy oddalają. W korzystaniu z darów należy uwzględnić różne powołania, zadania i obowiązki. Są dary, które mogą być pomocą lub przeszkodą w zależności, kto z nich korzysta. Kobieta jest darem dla męża, pomaga mu rozwijać się i dojrzewać, realizować powołanie małżeńskie i rodzicielskie, a także uświęcać. Jest natomiast „przeszkodą” dla kapłana, który współżyje z nią seksualnie, a ślubował życie w celibacie. Pieniądze są „narzędziem pracy” przemysłowca czy bankowca, mogą jednak okazać się pułapką dla osoby zakonnej, która ślubuje ubóstwo.
Istnieją również dary, które niewłaściwie wykorzystane stają się przeszkodą w realizacji celu życia. Rzeczy materialne służą człowiekowi, zaspokajają jego podstawowe potrzeby, jednak gdy są traktowane jako nadrzędne, okażą się mamoną, która stopniowo usidla i przysłania prawdziwe wartości. Wiedza i inteligencja są wspaniałymi darami, ale gdy prowadzą do agnostycyzmu, ateizmu i negacji wymiaru nadprzyrodzonego, okazują się pułapką i prowadzą do tragedii. Krzysztof Kieślowski w swoim Dekalogu ukazał historię naukowca, skrajnego racjonalisty i ateisty, który ślepo zaufał osiągnięciom współczesnej nauki i komputerowi. Efektem obliczeń komputera okazała się tragedia, śmierć dziecka.
Wszystkie dary są dla człowieka. Nie są tabu. Ale też nie są absolutem. Są względne. Stworzone, by służyć i kierunkować człowieka na Boga. Apostoł Paweł napisał: Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje (1 Kor 10, 23), a wcześniej: wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus – Boga (1 Kor 3, 23).
Świadomość wielkości, ale równocześnie względności rzeczy ziemskich winna rodzić podziw, wdzięczność. Alessandro Pronzato mówi o sobie, że jest zupełnym beztalenciem jeśli chodzi o malarstwo i muzykę. Nie stanowi to jednak dla niego powodu do zazdrości, ale przeciwnie, rodzi radość z talentów innych. Pisze: cieszę się i dziękuję Bogu za to, że dał w sposób obfity swoje dary związane z pięknem, kolorami, dźwiękami, sztuką pewnym jednostkom, które podziwiam bez granic i z których sukcesów cieszę się tak, jakby ich osiągnięcia były moimi (a może nawet bardziej). Oto antidotum przeciw straszliwemu rakowi zazdrości: umiejętność zachwytu i podziwu dla zdolności innych, odczuwanie wielkiej radości z powodzeń innych, nieprzerwane dziękowanie Bogu za to, co zdołają pięknego, wielkiego i dobrego dokonać bracia. Jedyny „grzech” dozwolony przez ostatnie dwa przykazania, to pragnąć dobra innych (nie ich dóbr!).
Joanna Godecka pisze o dziesięciu zasadach atrakcyjności. Zalicza do nich: samoakceptację, pogodne usposobienie, naturalność, poczucie humoru, kontakt wzrokowy, otwartość, własne poglądy, kreatywność, spontaniczność i określanie granic. Zasady te (w zamierzeniu autorki mają pomagać w relacjach męsko-damskich), mogą służyć pomocą w akceptacji siebie i swego miejsca w życiu, a przez to uwalniać się od niezdrowej zazdrości i w miejsce pretensjonalności kształtować postawę wdzięczności.
Wdzięczność pozwala koncentrować uwagę na dobru i miłości drogich osób, cenić siebie i własną wartość, być zadowolonym z życia i jego wszystkich przejawów, również trudnych, pozwala wreszcie odnosić wszystko do największego Darczyńcy, Boga.
fot. Pixabay