Judasz jest zawiedzionym, sfrustrowanym idealistą. Początek drogi jego powołania przypomina innych apostołów. Jest zafascynowany Mistrzem, jego osobą, nauczaniem, czynami i cudami. Jednak w miarę upływu czasu i poznawania Jezusa przekonuje się, że rozmija się On z marzeniami i ideałami Judasza.
Judasz sądził, że Jezus ocali Izrael od rzymskiej okupacji, będzie Mesjaszem, który poprowadzi lud do walki o wolność, odnowi go moralnie, objawi oblicze potężnego Boga Jahwe, znane mu z pism biblijnych. Tymczasem nic z tego. Jezus nie przypomina potężnego Jahwe i często okazuje ludzką słabość. Judasz czuje się rozczarowany takim Mesjaszem.
Judasz jest rozczarowany przyjacielem, być może ulega impulsom odwetu, zemsty za trzy zmarnowane lata przeżyte z Mistrzem. Jezus nie jest oczekiwanym „liderem”, i dlatego, że nim nie jest, trzeba szukać spełnienia własnego snu o wielkości przeciwstawiając się Jezusowi. Aspirujący do wielkich rzeczy Judasz nie odchodzi, jak odeszliby przeciętni: rozczarowałem się, i koniec z tym. Judasz jest oburzony i rozzłoszczony: Jeśli Jezus wyrządza zło ludowi, to ja mu w tym koniecznie przeszkodzę, i jeśli Jezus ma upaść, tym lepiej, im szybciej upadnie (C.M. Martini).
Judasz jest człowiekiem sukcesu, biznesu. Jeżeli Jezus ma ponieść ostateczną klęskę, to dlaczego przy tym trochę nie skorzystać? Prawdopodobnie pieniędzy, którymi zarządzał było niemało, ale chciwość daje o sobie znać także w małych rzeczach. W każdym razie stoimy w obliczu mieszaniny najwyższych ideałów oraz bardzo przyziemnej zachłanności (C.M. Martini). W swój plan postanowił wciągnąć ówczesną władzę religijną: Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać (Mt 26, 14-16). Trzydzieści srebrnych syklów to przeciętne starotestamentowe odszkodowanie za spowodowanie śmierci niewolnika (por. Wj 21, 32). Judasz oszacował bardzo nisko swego Mistrza.
Zdrada i pojmanie Jezusa miały miejsce w ogrodzie Getsemani. Judasz znał to miejsce, gdyż Jezus często spędzał w nim czas ze swymi uczniami. Do pomocy w schwytaniu Jezusa otrzymał rzymską kohortę i straż arcykapłańską (por. J 18, 1nn). Judasz w poszukiwaniu sprzymierzeńców zapewnia sobie przede wszystkim współpracę władzy niepokonanej w oczach ludzi. Do tych sojuszników dołączają się ponadto słudzy czy też straże wysłane przez arcykapłanów i faryzeuszów, czyli tych, którzy faktycznie dzierżyli władzę ekonomiczną, finansową i intelektualną (I. Gargano). Jakby cały obszar władzy został wciągnięty w walkę z Jezusem. Jego uczeń i przyjaciel, przedstawiciele rzymskiego okupanta, anonimowy uzbrojony lud i żydowska elita religijna.
Ewangeliści relacjonując zdradę Judasza, podkreślają, że był on „jednym z Dwunastu”. Judasz został powołany do ścisłego grona przyjaciół i współpracowników Jezusa. Został, jak już wspominaliśmy, ustanowiony apostołem, aby być z Jezusem i naśladować Go w sposób radykalny. Teraz zdradza Mistrza, wszystkie wyznawane wcześniej wartości i siebie, swoje powołanie, misję. Wydaje Go wrogom. Zdradzić i wydać to podwójne znaczenie czasownika „paradidonai”. Eliminacja Jezusa została zaplanowana przez władzę, ale sposób jej przeprowadzenia przychodzi od wewnątrz (B. Maggioni).
Sposób zdrady należy do wyjątkowo perfidnych. Zdrajca zaś dał im taki znak: Ten, którego pocałuję, to On; Jego pochwyćcie! Zaraz też przystąpił do Jezusa, mówiąc: Witaj Rabbi!, i pocałował Go (Mt 26, 48-49). W czasach Jezusa uczniowie całowali rabinów w rękę lub w głowę. Był to znak szacunku i przyjaźni. Również pocałunek bliskich i przyjaciół był wyrazem łączącego uczucia, miłości. Pocałunek Judasza wyraża jego obłudę. Użyty przez ewangelistę grecki czasownik „kataphilein” wskazuje na pełen uczucia i entuzjazmu pocałunek, czy też pocałunek, któremu towarzyszy wzajemny uścisk. Judasz zdradza, udając głębokie uczucie miłości! (B. Maggioni).
Witając Judasza Jezus wypowiada słowa: Przyjacielu, po coś przyszedł? (Mt 26, 50). Do swej matki zwracał się określeniem „Niewiasto”. Judasza nazywa „etairos”. To greckie określenie oznacza towarzysza, kolegę, ucznia przyjaciela. Wyraża ono nie tylko uczucie, ale i przynależność, więź, wspólnotę intencji (B. Maggioni). Odwołuje do psalmu: Gdybyż to lżył mnie nieprzyjaciel, z pewnością bym to znosił; gdybyż przeciw mnie powstawał ten, który mnie nienawidzi, ukryłbym się przed nim. Lecz jesteś nim ty, równy ze mną, przyjaciel, mój zaufany, z którym żyłem w słodkiej zażyłości, chodziliśmy po domu Bożym w orszaku świątecznym (Ps 55, 13-15), Jezus zapewnia w ten sposób, że jego miłość do zagubionego ucznia nie ustała. Słowo „przyjacielu” nie było zgryźliwe, ani nie zawierało mniej miłości, niż uczucie Jezusa do innych uczniów. Jezus nie był dwulicowy. Nigdy nie udawał. Dlatego musiał bardzo cierpieć, doświadczając tej zdrady. Mimo to, kochał (i kocha) do końca każdego.
Judasz zakończył swoje życie tragicznie (Mt 27, 3-10). Tuż przed śmiercią uznał swoją winę: opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną (Mt 27, 3-4). Wydanie krwi niewinnej było synonimem morderstwa. Według Prawa zadośćuczynieniem mogła być jedynie śmierć mordercy, a w razie gdy pozostawał nieuchwytny – złożenie ofiary (por. Rdz 4, 10; 9, 6; Lb 35, 53; Pwt 21, 1nn). W przypadku nawrócenia można było uzyskać Boże przebaczenie (por. Rdz 4, 15; 2 Sm 12, 13-14). Serce Judasza nie zostało całkowicie pogrążone w ciemnościach. Uznaje bowiem własny grzech, próbuje ocalić Jezusa, zwraca otrzymane za zlecenie morderstwa pieniądze (por. Za 11, 13). Wszystko czyste i wielkie, co otrzymał od Jezusa, było nadal zapisane w jego duszy – nie mógł tego zapomnieć (Benedykt XVI).
Judasz nie zyskał jednak miłosierdzia w oczach ludzi. Arcykapłani i uczeni w Piśmie nie byli nawet zainteresowani jego przestępstwem, wydaniem niewinnego człowieka. Najważniejsze były korzyści polityczne, usunięcie niewygodnego proroka. Dlatego na Judaszowe wyznanie winy odpowiedzieli cynicznie: Co nas to obchodzi? To twoja sprawa (Mt 27, 4). Co więcej, bez najmniejszego zażenowania zabrali porzucone przez Judasza srebrniki i zakupili za nie miejsce na cmentarz dla cudzoziemców. W ten sposób, jak sądzili, spełnili pobożny uczynek miłosierdzia. Nieistotne, że pieniądze pochodziły z nieczystych źródeł, były wypłacone w celu popełnienia morderstwa (śmierci Jezusa), a ich kolejnym skutkiem była samobójcza śmierć.
Judasz nie był w stanie opanować ogromnego poczucia winy, nie zniósł też cynizmu faryzeuszy. Wybrał śmierć samobójczą. Według Mateusza powiesił się (Mt 27, 5), z kolei według Piotra spadłszy głową na dół, pękł na pół i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności (Dz 1, 18). Tradycja żydowska klasyfikowała czyn samobójczy jako moralnie zły. Wyjątki stanowiły samobójstwa dokonane w celu zachowania czystości rytualnej, bądź w obronie przed prześladowaniami. Inny wymiar ma samobójstwo Judasza. Jest ono bowiem wyrazem rozpaczy. Tragedia Judasza polega na niemożności uwierzenia w przebaczenie. Jego skrucha zamienia się w rozpacz. Odtąd widzi już tylko siebie samego i swoje ciemności; nie widzi już światła Jezusa, które może rozjaśnić i pokonać również ciemności. W ten sposób ukazuje nam fałszywą odmianę skruchy; skrucha, która utraciła już zdolność nadziei i widzi jedynie własne ciemności jest destruktywna i nie jest autentyczną skruchą. Składnikiem prawdziwej skruchy jest pewność nadziei – pewność, która rodzi się z wiary w większą moc Światła, które w Jezusie stało się ciałem (Benedykt XVI).
Judasz jest postacią kontrowersyjną. Zarówno w życiu jak i po śmierci. Niektórzy próbują go nawet gloryfikować. Już w II wieku gnostycka sekta ofitów czciła jego zasługi dla Bożego planu zbawienia. Bez zdrady Judasza nie doszłoby bowiem do ukrzyżowania Jezusa, a w konsekwencji nie byłoby zmartwychwstania. Podobną rolę przypisuje Judaszowi opublikowana niedawno apokryficzna Ewangelia Judasza z II wieku, w której jest on nawet utożsamiany z „umiłowanym uczniem”. Tym samym tropem podążają niektórzy współcześni publicyści. Dla przeciwwagi posłuchajmy nauczania papieża Benedykta XVI: Pamiętajmy zatem o dwóch rzeczach. Pierwsza: Jezus szanuje naszą wolność. Druga: Jezus oczekuje naszej gotowości do skruchy i nawrócenia; jest bogaty w miłosierdzie i przebaczenie. Kiedy zresztą myślimy o negatywnej roli, jaką odegrał Judasz, musimy włączyć go w wyższe kierowanie wydarzeniami przez Boga. Jego zdrada doprowadziła do skazania na śmierć Jezusa, który przemienił tę straszną mękę w przestrzeń zbawczej miłości i w oddanie się Ojcu (Ga 2, 20; Ef 5, 2.25). Czasownik „zdradzić” jest odmianą greckiego słowa, oznaczającego „wydać”. Czasem jego podmiotem jest wręcz Bóg we własnej osobie: to On z miłości „wydał” Jezusa za nas wszystkich (por. Rz 8, 32). W swym tajemniczym planie zbawienia Bóg wykorzystuje niewybaczalny czyn Judasza jako okazję do całkowitego daru z Syna za odkupienie świata.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Czy jestem idealistą? Jakie są moje ideały?
- Na kim (czym) się zawiodłem?
- Czy nie jestem mściwy? W jaki sposób mszczę się na innych?
- Jakich wspólników szukam w moim życiu?
- Kogo zawiodłem, jakie wartości zdradziłem? Dlaczego?
- Co wyrażają moje pocałunki?
- Czy nie jestem dwulicowy?
- Jakie są moje relacje wobec niewiernych przyjaciół?
- Co sądzę o samobójstwie i jaki jest mój stosunek do samobójców?
- Czy nie jestem cyniczny?
- Czy nie obracam „brudnymi pieniędzmi”? Na co je wykorzystuję?
- Czy nie cechuje mnie fałszywa pobożność? W czym się ona wyraża?
- Czy czasami przeżywam stany rozpaczy? Jak sobie z nimi radzę?
- Czy moje poczucie winy jest „zdrowe”?
- Czy mój żal za grzechy przypomina Judasza czy Piotra?
- Czy jest we mnie niezłomna nadzieja?
- Jak oceniam Judasza?
- Czy nie potępiam zbyt łatwo innych?
- Czy wierzę, że Pan Bóg może ze zła wyprowadzić dobro?
fot. Pixabay