„Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie. Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje” (Łk 11, 5 – 8).

Aby zrozumieć ducha przypowieści należy odwołać się do uwarunkowań kulturowych Palestyny. O północy przychodzi przyjaciel i prosi o trzy chleby. W palestyńskich wioskach kobiety wypiekały chleb codziennie rano i zwykle starczyło go na cały dzień. Stanowił główny składnik posiłków. Wszyscy mieszkańcy wiosek znali się i wiedzieli, gdzie można szukać chleba wieczorem. W razie niespodziewanej wizyty można było liczyć na przyjaciół.
Wizyta nocna nie była wielkim zaskoczeniem. W starożytności podróżowano zwykle nocą ze względu na upał i kurz. Natomiast gościnność należała do najwyższych cnót. Przyjęcie gościa w domu było sprawą honoru. Stąd zrozumiałe jest zażenowanie gospodarza, gdy nie ma czym ugościć przyjaciela. W takiej sytuacji nasuwa mu się praktyczne rozwiązanie – poprosić o pomoc drugiego przyjaciela.
Palestyńskie domy były zwykle jednoizbowe. Ponadto były otoczone murem z zamykaną na noc bramą. Miejsce snu stanowiły papirusowe maty rozłożone na glinianej polepie. Dyskusja odbywała się więc na głos z pewnej odległości.
Przyjaciel wymawiał się od spełnienia prośby, wysuwając absurdalne motywy – obudzenie w środku nocy dzieci, które zbudziło wcześniej nieprzerwane dobijanie się do bramy i głośny dialog. Gospodarzowi brakuje dobrej woli. Ma chleb, ale nie chce mu się wstać w nocy. Jednak natarczywość przyjaciela sprawia, że spełnia jego prośbę. Słowo natręctwo użyte w języku greckim oznacza tutaj również wstyd, bezwstydność. Na wieść o odmowie i braku gościnności cała wioska doznałaby wstydu i upokorzenia.
Przypowieść Jezusa mówi o trzech przyjaciołach. Każdy z nas może utożsamić się z niespodziewanym gościem lub natrętnym przyjacielem. Natomiast przyjacielem wyrwanym ze snu, który użycza chleba jest sam Bóg.
Przypowieść ukazuje relacje między nami a Bogiem na modlitwie. Jest to relacja przyjaźni. Bóg jest Przyjacielem na zawsze. W każdym czasie i w każdych warunkach możemy zdać się na Niego; nawet o północy!
Jezus zachęca w przypowieści, by odnosić się do Boga z prostotą, a nawet naiwnością dziecka. Tylko dziecko nie rozumie, że pewien czas jest niestosowny i potrafi w nocy wytrącać matkę ze snu.
Bóg przekracza wszelkie wyobrażenia najlepszej matki. Możemy być pewni, że zawsze zostaniemy przez Niego wysłuchani. Bóg jako najlepszy Przyjaciel użycza nam wszystkiego, czego potrzebujemy do życia i miłości.
Jednak modlitwa nie jest jedynie dialogiem dwóch przyjaciół; nie jest jednokierunkowa: my (ja) – Bóg. W takich przypadkach modlitwa staje się hermetyczną intymnością, zamkniętym dialogiem, tajemnymi zwierzeniami, w których nie ma miejsca dla nikogo innego (…), zamkniętym i tajemniczym ogrodem moich relacji z Bogiem (A. Maillot).
W autentycznej modlitwie jest jeszcze trzeci przyjaciel, który przychodzi niespodziewanie o północy. Jest nim każdy, kto puka do naszych drzwi, kto prosi o pomoc wprost, bezpośrednio albo (z różnych racji) w sposób milczący.
Modlitwa nie może stanowić alibi dla egoizmu i lenistwa. A ma to miejsce, gdy zamiast podejmować obowiązki wynikające z miłości bliźniego, uciekamy w wymiar duchowy. Wówczas każdy brak działania i zaangażowania w dobro i pomoc innym można zakryć pobożną pokrywką: przecież się za nich modlę. Życie duchowe wymaga umiejętności łączenia ufnej modlitwy z osobistym zaangażowaniem. Modlitwa, która podoba się Bogu wypływa z troski o bliźnich.

Pytania do refleksji:
• Jak reaguję, gdy ktoś zakłóca mi moje plany albo wypoczynek?
• Jak wygląda moja gościnność?
• Kogo mógłbym nazwać moim przyjacielem?
• Kto pojawia się najczęściej w moich modlitwach do Boga?
• Czy inni czują się dobrze, komfortowo w mojej obecności?
• Czy moja modlitwa nie stanowi alibi dla braku działania?

fot. Pixabay