Petra (gr. „skała”) leży w południowo-zachodniej części obecnej Jordanii. Położona jest na terenie wyżynnym, półpustynnym, wśród skał, a jej dolinę przecina koryto rzeki okresowej – Wadi Musa. Miasto zostało „wyrzeźbione” w nubijskim piaskowcu ponad dwa tysiące lat temu, zaś apogeum jego rozkwitu przypada na przełom starej i nowej ery. Liczba mieszkańców dochodziła wówczas do czterdziestu tysięcy.
Dzisiejsza Petra to jeden wielki oszałamiający zabytek, który zajmuje ponad sto kilometrów kwadratowych. Tygiel kultur i mieszanka wpływów architektonicznych hellenistycznych, egipskich, arabskich i semickich tworzy dziś architekturę zwaną nabatejską. Autor współczesnego przewodnika po Jordanii pisze: „Niewiele jest miejsc na ziemi, w których ręka Boga i umysł człowieka połączyły siły, by stworzyć dzieła zadziwiające ludzką wyobraźnię. Petra w południowej Jordanii zajmuje wysokie miejsce na tej liście” (M. Ellis).
Zwiedzanie Petry wymaga przynajmniej tygodnia; zawiera bowiem nieprzebraną liczbę świątyń, grobowców, teatrów, wodociągów i innych budowli architektonicznych. Ja mam na zwiedzanie jeden dzień. Zrozumiałe jest więc, że czynię to pobieżnie. Ale to już wystarczy, by wyrobić sobie zdanie o tym chyba największym klejnocie Bliskiego Wschodu.
Rozpoczynam od centrum informacyjnego, wokół którego jest już wiele zabytków. Na szlak wyruszam pieszo. Inni czynią to bryczkami, bądź na osłach. Szlak prowadzi przez wąwóz Bab as-Sik, obok trzech skał dżinów (duchów), czyli wczesnonabatejskich grobowców. Wąwóz jest wysoki na dwieście metrów, a długi ponad kilometr. Idąc nim czuję się jakbym przebywał w amerykańskim kanionie. Bajeczne skały, fantastyczne rzeźby terenu, jaskinie, budowle, wzniesienia i kopce i wydzierająca się z nich kolorowa roślinność. A przy tym oszałamiające kolory. Obiekty Petry zamieniły się bowiem pod wpływem erozji w bajeczne naturalne nawarstwienia bieli, czerwieni, różu, błękitu i brązu.
Spośród odkrytych dotychczas ponad ośmiuset zabytków (wszystkie godne obejrzenia!) zwrócę uwagę jedynie na kilka. Najsłynniejszym jest el-Chazne zwane przez Beduinów „Skarbcem Faraona”. Nazwa ta wiąże się z legendą, według której w urnie na szczycie fasady złożono skarb faraonów. Skarbiec to prawdopodobnie monumentalny grobowiec wzniesiony dla Aretasa III w I wieku p.n.e. bądź Aretasa IV (I wiek). Jego fasada zawiera nadal różnorodne elementy sztuki klasycznej i nabatejskiej. Są wśród nich posągi bogów, postaci mitologicznych i zwierząt. Przed Skarbcem można chwilę odpocząć, zakupić pamiątki, bądź odbyć krótką przejażdżkę na starym wielbłądzie.
Drugim miejscem godnym wspomnienia jest teatr. Tuż przed nim mieści się skupisko ponad czterdziestu monumentalnych grobów, które tworzą osobliwą ulicę Fasad. Teatr zbudowany przez Nabatejczyków w I wieku posiadał siedem tysięcy miejsc siedzących. Został rozbudowany po zajęciu Petry przez Trajana; Rzymianie przecięli nawet nabatejskiej groby, by go poszerzyć. Od teatru schody wiodą do Grobów Królewskich. Znajdują się one na tak zwanej Ścianie Królewskiej. Wśród nich najbardziej imponujący jest Grób z Urną zawierający obszerną podziemną komorę i liczne korytarze; grób ten został w V wieku zamieniony na bizantyjski kościół. Z innych warto obejrzeć Grób Unajszu (królewskiego ministra), bardzo kolorowy Grób Jedwabny, Grób Koryncki, łączący elementy stylu klasycznego i nabatejskiego i monumentalny Grób Pałacowy. W grobach tych nie znaleziono żadnych ludzkich szczątków.
Idąc dalej dawnym cardo maximus dochodzę do ruin Wielkiej Świątyni. Jest to jedna z nielicznych budowli Petry wolno stojąca. Większość bowiem jest wykuta w skale. Ogromny zespół świątynny, wyglądem przypominjący rodzaj agory i forum miejskiego, osłonięty był od frontu przez czterdziestometrowe kolumny; do dziś zachowały się dwie z nich. Składał się z sanktuarium górnego i dolnego oraz właściwej świątyni. Ponadto mieścił mały teatr. Znaleziska z tego miejsca potwierdzają, że obiekt był używany przez Nabatejczyków i muzułmanów.
Petra posiada również zabytki chrześcijańskie, są nimi głównie świątynie z okresu bizantyjskiego. Jedną z nich jest mieszczący się w centrum dawnego miasta kościół bizantyjski z potrójną apsydą. Można w nim podziwiać dobrze zachowaną mozaikową posadzkę oraz wyszukane zdobienia, które świadczą o rozkwicie chrześcijaństwa w Petrze w V i VI wieku. W kościele znaleziono dziesiątki zwojów papirusów, między innymi opisujących dzieje Petry.
Zwiedzanie Petry jest niesamowitym doświadczeniem estetycznym. Jej wyrafinowane piękno jest niemożliwe do opisania. Nic więc dziwnego, że została ogłoszona jednym z siedmiu nowych cudów świata. Dla mnie jeszcze jednym ważnym przeżyciem w Petrze była Eucharystia. Celebrowałem ją wraz z pielgrzymami w jaskini, która służyła równocześnie jako mały bazar. Pośród wschodnich towarów i pamiątek oraz obserwujących nas dyskretnie zawoalowanych muzułmańskich kobiet uczestniczyłem w największej tajemnicy wiary. Przyszła mi myśl, że Eucharystia „dotknęła bruku”. Połączyła sacrum z profanum, codzienność z głębią, świat Orientu z Zachodem, katolików i muzułmanów. Nic dziwnego, że Eucharystię nazywa się ucztą jedności. Przypomina mi się prośba Jezusa z Wieczernika: aby wszyscy stanowili jedno (J 17, 21). Zaś gdy spoglądam na siedzące obok w ciszy muzułmanki, uświadamiam sobie, że Jezus także za nie oddał swoje życie: A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie (J 17, 19).
Więcej w książce: Na ziemi Boga. Duchowe podróże do miejsc świętych i nieświętych, WAM 2017
fot. Pixabay