Grób św. Jana znajduje się na wzgórzu Ayasoluk w Selçuk nieopodal Efezu (Turcja). Według tradycji Apostoł mieszkał w Efezie po powrocie z wygnania na wyspie Patmos (w czasach Domicjana). Gdy w 64 roku poniósł śmierć św. Paweł, stanął na czele kościoła efeskiego.
Pierwszy kościół pod wezwaniem Jana Apostoła został zbudowany kilka lat po jego śmierci, w miejscu, gdzie pierwotnie znajdował się jego grób; kolejny w IV wieku. W VI wieku cesarz Justynian zbudował wspaniałą bazylikę, drugą pod względem wielkości po Hagia Sophia w Konstantynopolu. Nowa świątynia miała 157 metrów długości i 78 szerokości. Wieńczyło ją sześć kopuł wysokich na 35 metrów. Bazylika, którą zbudowano głównie z marmuru z efeskiego stadionu, zajęła całe wzgórze Ayasoluk. Od VI wieku bazylika była ważnym miejscem pielgrzymek, jednak po zajęciu Efezu przez Seldżuków, a następnie Mongołów w 1402 roku została opuszczona i uległa zniszczeniu.
Z pozostałości bazyliki można dziś zwiedzać przede wszystkim zachowane w dobrym stanie baptysterium (jest starsze od kościoła); ponadto znajdującą się na lewo od bazyliki kaplicę z freskami z XI wieku, kolumny ozdobione podobiznami cesarza Justyniana i jego żony Teodory oraz mały skarbiec, w którym przechowywano relikwie. Sam grób św. Jana, znajduje się w centrum bazyliki pod marmurową płytą okoloną czterema kolumnami.
Zatrzymajmy się przez chwilę przy grobie Apostoła, skąd roztacza się przepiękny widok na okalające Ayasoluk wzgórza, aby wysłuchać ostatnich zdań z jego Ewangelii:
Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi? Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: Panie, a co z tym będzie? Odpowiedział mu Jezus: Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną. Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: Jeśli Ja chcę, aby pozostał aż przyjdę, co tobie do tego? Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe. Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać (J 21, 20-25).
Końcowe sceny Ewangelii św. Jana mają miejsce nad Jeziorem Genezaret po zmartwychwstaniu. Po dialogu z Jezusem i potrójnym wyznaniu miłości (J 21, 15-19) Piotr odwrócił się i zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus. Użyte w tekście greckie słowo „epistrafeis” oznacza również „nawrócenie”. Dzięki rozmowie ze zmartwychwstałym Panem Piotr dopełnił wreszcie swej wędrówki nawrócenia (I. Gargano). Odtąd mógł podjąć misję odpowiedzialności za braci.
Pierwszym wyrazem troski Piotra jest zauważenie idącego za nim „umiłowanego ucznia”, który w czasie uczty spoczywał na piersi Jezusa. Scena spoczywania Jana na piersi Jezusa wyraża intymną przyjaźń i głęboką miłość, jaka łączyła Jana z Jezusem. Jan wypoczywa przy Jezusie. Bliskość Jezusa daje mu wewnętrzny pokój i radość. Jezus i Jan nie wstydzą się okazywać przyjaźni. Nie wstydzą się również uczuć. Dzięki tej głębokiej przyjaźni, Jezus otwiera przed Janem swoje serce. On z kolei potrafi dostroić się do bicia serca Jezusa (I. Gargano).
Gdy Jezus zapowiedział swoją mękę i śmierć, uczniowie poczuli się bezradni. Wtedy Piotr dał znak Janowi, żeby zadał Jezusowi pytanie: Kto to jest? O kim mówi? Ten oparł się zaraz na piersi Jezusa i rzekł do niego: Panie, kto to jest? Zwróćmy uwagę, że Piotr nie ma odwagi zadać Jezusowi wprost trudnego pytania. Jan pośredniczy. Przyjaźń i miłość do Jezusa sprawia, że wyjawia mu bolesne tajemnice. Z przyjaźnią wiąże się zażyłość, bliskość, otwartość, gotowość do dzielenia się sobą, swoim sercem, a nawet poświęcenie własnego życia: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15, 13 – 15).
Ostatnia scena z Ewangelii łączy ponownie Jana z Piotrem. Piotr zadaje Jezusowi pytanie o drogę i los Jana. Wtedy słyszy odpowiedź: Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Egzegeci różnie tłumaczą tę wypowiedź Jezusa. Można jednak przypuszczać, że Jezus chce opisać sposób, w jaki umiłowany uczeń pójdzie za Nim.
Droga każdego człowieka jest tajemnicą. Piotr nie musi znać prowadzenia innych uczniów przez Boga; nie powinno go to interesować. Powinien jedynie iść za Jezusem. Nie dlatego, że czynią to inni, lecz dlatego, ze Go kocha. Miłość nie porównuje, ponieważ kocha (A. Grün).
Przed Janem jest inna droga, niż przed Piotrem. Piotr będzie zmieniał świat poprzez działanie, ewangelizację i umrze śmiercią męczeńską. Jan będzie przemieniał świat jako mistyk. Jan pozwala Bogu w sposób mistyczny mieszkać w Jego sercu. Stwarza w sobie przestrzeń dla miłości. Żyje w nieustannej jedności z Tym, którego kocha ponad wszystko. To sprawia, że jego życie ma specyficzny smak; smak miłości, czułości, delikatności, łagodności, harmonii i pokoju.
Tradycja mówi, że Jan przeżył pierwsze stulecie i zmarł jako starzec. Jego listy świadczą o głębokiej mądrości i szerokiej perspektywie. Jan jest prawdziwie człowiekiem dojrzałej pokory i wewnętrznego duchowego pokoju; pogodzony z sobą, z życiem, ze światem, we wszystkim dostrzega Boga, żyje w prawdzie i miłością.
Odmienność drogi Piotra i Jana a także pozostałych uczniów wskazuje na wielość dróg, jakimi prowadzi nas Pan Bóg. Ta wielość nie jest przeszkodą, ale przeciwnie całym bogactwem Kościoła. Pisze o niej św. Paweł: Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce (1 Kor 12, 4-11).
Ewangelia Jana kończy się potwierdzeniem autentyczności. Świadectwo pochodzi od ucznia, którego Jezus miłował. Jest „prawdziwe”, gdyż Jan trwał stale zestrojony z sercem Jezusa, słyszał bicie Jego serca, był z Nim bardzo blisko, jak syn przy ojcu. Orygenes pisze: Również my, jeśli chcemy zrozumieć tajemnicę ukrytą w pewnych wydarzeniach i w pewnych słowach Jezusa lub odnoszących się do Jezusa, musimy uczynić podobnie jak uczeń, którego Jezus miłował: przyłożyć nasze ucho do piersi Pana.
Nie możliwe jest zgłębienie, a tym bardziej spisanie wszystkiego, czego Bóg dokonał od początku i będzie dokonywał jeszcze do końca świata. Ponieważ Bóg wszystko stworzył w mądrości i ponieważ Jego mądrość nie ma granic, świat który jest determinowany przez swe granice, nie potrafi wchłonąć w siebie ogromu tej bezgranicznej mądrości (św. Grzegorz z Nyssy).
Mądrość żydowska głosi, że każdy człowiek jest kolejną stronicą księgi Boga; jest żywą stroną dodaną do księgi świętych Pism. Dlatego każdy ma swoje miejsce w planie objawienia Bożego imienia; jego życie jest objawianiem nowego „aspektu Boga”. Nikt nie jest zbyteczny. Każdy jest inny, „specyficzny” i potrzebny, aby objawiać światu miłość i mądrość Boga.
U grobu umiłowanego ucznia Jezusa, wielkiego mistyka i kontemplatyka, postawmy sobie kilka pytań:
- Czy odnalazłem już swoją drogę do Jezusa?
- Jaka więź i bliskość łączy mnie dziś z Nim?
- Czy „dostrajam” swoje serce do serca Pana?
- Które cechy przyjaźni Jezusa z Janem są dla mnie szczególnie ważne? Dlaczego?
- Czy akceptuję odmienność dróg, jakimi Bóg prowadzi poszczególnych ludzi?
- Jakie są moje specyficzne dary, charyzmaty?
- Czy jestem człowiekiem czynu, działania, czy raczej kontemplacji?
- Jakie orędzie głoszę światu moim życiem?
- Jakiego Boga objawiam innym?
fot. autor