Pierwszą misją archanioła Gabriela w tajemnicy Wcielenia było zwiastowanie Zachariaszowi narodzin syna, Jana Chrzciciela. Wydarzenie to miało miejsce w świątyni jerozolimskiej, podczas liturgii w czasie ofiary kadzenia (Łk 1, 5-25).

Podczas takiej liturgii kapłan brał szczypcami rozżarzony węgiel z ołtarza całopaleń umieszczonego na dziedzińcu świątyni wchodził do „Świętego”, centralnej sali, i przed Świętym Świętych, miejscem Bożej obecności, zapałał na ołtarzu kadzidło i wonności: w tych, które podobały się Bogu i wznosiły się ku Niemu, i rozchodziły się w powietrzu, Izrael widział siebie samego i swoje modlitwy, które były składane Panu w duchowej ofierze (G. Ravasi).

Dla Zachariasza ofiara kadzenia była najważniejszym dniem życia, gdyż jako kapłan składał ją prawdopodobnie jedyny raz. Przeżycie to zostało wzmocnione nieoczekiwaną wizją. Zobaczył anioła stojącego po prawej stronie ołtarza. Zachariasz reaguje lękiem. Jednak anioł uspokaja go i objawia radosną nowinę. Elżbieta urodzi syna, który będzie człowiekiem wielkiego formatu (typu Eliasza), nawróci wielu do Boga i stanie się prekursorem Mesjasza. Podobnie, jak Samson będzie nazirejczykiem (por. Lb 6, 3n) i od urodzenia zostanie napełniony Duchem Świętym.

Niesłychana nowina rodzi u Zachariasza praktyczne pytania. Wraz  z żoną są już w podeszłym wieku. Określenie „posunięci w latach” może wskazywać, że małżonkowie mieli ponad sześćdziesiąt lat (C. Keener). Prośba Zachariasza wynika więc z jego realizmu i trzeźwego stąpania po ziemi. Zachariasz prosi o znak. Podobnie uczynił Abraham (Rdz 15, 8), Gedeon (Sdz 6, 17.36-40), Ezechiasz (2 Krl 20, 8) i inni bohaterowie Starego Testamentu.  Jednak w przeciwieństwie do nich, Zachariasz otrzymuje surowy znak. Odpowiedział mu anioł: Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie (Łk 1, 19-20).

Znak, jaki otrzymał przez Gabriela Zachariasz, był widoczny dla wszystkich. Rzucanie kadzidła na ołtarz całopalenia zajmowało zwykle niewiele czasu. Po tej czynności kapłan wracał, błogosławiąc zebrany i modlący się lud. Opóźnienie mogło zaniepokoić zgromadzone tłumy – może sądzili, że Zachariasz okazał brak bojaźni Bożej i padł martwy. Gdyby ofiara Zachariasza nie została przyjęta, podobny los spotkałby też ich modlitwy (C. Keener). Po dłuższej nieobecności Zachariasz wyszedł, aby udzielić błogosławieństwa (por. Lb 6, 24-26). Nie mógł jednak wydobyć żadnego dźwięku; poruszał jedynie ustami i dawał im znaki (Łk 1, 22).

Milczenie może być równie wymowne jak słowa. Bł. Jan Paweł II podczas ostatniego błogosławieństwa nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Mimika twarzy wyrażała jego pragnienie połączone z cierpieniem. Mógł jedynie wyciągnąć ręce, aby błogosławić. Błogosławieństwo niekoniecznie wymaga słów. Wymaga natomiast gestów wyrażających miłość.

Archanioł Gabriel był dla Zachariasza aniołem ciszy. Milczenie i cisza były jego osobistym przygotowaniem do narodzin Jana i Jezusa. Są również koniecznym warunkiem duchowego wzrostu, modlitwy i kontemplacji. Bez nich nie dotrzemy do osobistej głębi i nie spotkamy naprawdę Boga, który przemawia poprzez delikatne impulsy w ciszy serca.

Pytania do refleksji:

  • Jaką liturgię cenię sobie szczególnie?
  • Czy ufam Bogu czy raczej pragnę Jego znaków?
  • Czym jest dla mnie błogosławieństwo? Czy cenię je sobie?
  • Jakie znaczenie ma w moim życiu cisza?
  • Czy wsłuchuję się we własną głębię?

Więcej w książce: Aniołowie. Medytacje biblijne, WAM 2016