Minęło dziesięć lat od zapowiedzi potomka. Saraj nadal pozostawała bezpłodna.
W społeczeństwie patriarchalnym za bezpłodność zazwyczaj obwiniano kobietę, której pozycja społeczna była stosunkowo niska. Nic więc dziwnego, że kobiety przeżywały bezpłodność bardzo boleśnie, jako wstyd i hańbę; wolały raczej umrzeć. Rachela, umiłowana żona Jakuba, wołała rozpaczliwie do męża: „Spraw, abym miała dzieci; bo inaczej przyjdzie mi umrzeć!” (Rdz 30,1). Zaś jeden z midraszy głosi: „Kto nie posiada dzieci, jest jak nieżywy, zrównany z ziemią” (A. Buckenmaier). Bezpłodność traktowano jako wyraźny znak braku błogosławieństwa Boga, który stwarzając człowieka, dał mu równocześnie nakaz: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,28). „Kto nie posiadał dzieci, nie odpowiadał na Boży plan względem świata” (A. Buckenmaier).
Saraj cierpliwie oczekiwała. Gdy jednak mijały lata, a obietnica Boża nie przybierała konkretnych kształtów, zaczęła wątpić. „Zwątpienie kiełkuje obok usychającej nadziei. Swoją codzienność kobieta wypełnia czekaniem, ale czy wierzy w wypełnienie się słów tajemniczego Boga, z którym rozmawia jej mąż? Saraj jest doskonałym obrazem wielu ludzi, którzy na coś czekają. Całe ich życie skupione jest na oczekiwaniu, wszystko jemu podporządkowują, ale już nie za bardzo wierzą, że słowo stanie się ciałem. Łatwo się zagubić w plątaninie myśli, nadziei i zwątpienia – stracić z oczu to, co najważniejsze, to, o co naprawdę chodzi” (M. Miduch).
W swoim zagubieniu podejmuje inicjatywę. Kodeks Hammurabiego z XVIII wieku przed Chrystusem, który obowiązywał na Bliskim Wchodzie, pozwalał mężczyźnie w wypadku niepłodności żony poślubić niewolnicę i posiadać z nią dzieci. Niewolnice lub służące uważano w starożytności za własność swej pani, która mogła im zlecać różne obowiązki domowe, a nawet… wykorzystać je jako matki zastępcze. Saraj w swojej desperacji, goryczy i bólu skorzystała z prawa babilońskiego i oddała mężowi swoją niewolnicę, Egipcjankę Hagar. „Hebrajski termin sifha oznacza młodą niewolnicę, dziewicę. W interpretacji żydowskiej była ona córką faraona, dana Sarze do posług” (J. Pudełko). Jej syn miał odtąd uchodzić za prawowitego syna Saraj i Abrama (Rdz 16,1-6). Saraj, realizując swój plan, nie pytała o zdanie Boga. „Dała mężowi niewolnicę, podobnie jak kiedyś Ewa dała Adamowi zakazany owoc” (J. Pudełko). Zapomniała, że „siłą sprawczą wielkiej radości w domu patriarchy miała być nie ona, ale sam Bóg! Ona miała jedynie uczestniczyć w tym planie i cieszyć się z jego wypełnienia: z tego, że słowo stało się ciałem. Tu nie były potrzebne ludzkie intrygi, kalkulacje i przewidywania. Tu była potrzebna żywa nadzieja, która nie pozwoli znudzić się oczekiwaniem” (M. Miduch). Również Abram zwątpił i uległ żonie. Nie zbudował ołtarza, ani nie złożył Bogu ofiary. Zawierzył losowi. „Abram zgrzeszył, ulegając sugestii żony, ponieważ wygląda na to, że sądził, iż pomoże Bogu w wypełnieniu Jego obietnicy dotyczącej «potomstwa», oddając się poligamii. Wygląda to trochę jak wariant współczesnej maksymy: «Bóg pomaga tym, którzy radzą sobie sami»” (W. Kaiser).
Hagar została brzemienna. „Zwykle poród dokonywał się w takich przypadkach w ten sposób, że rodząca wydawała na świat dziecko na kolanach swej pani” (J. Lemański). Saraj zapewne sądziła, że w ten sposób syn niewolnicy będzie prawnie należał do niej. Będzie jej synem! Niestety, jej oczekiwania nie spełniły się. „Hagar łamie zasady obowiązujące w strukturze patriarchalnej. Dziecko, którego się spodziewa, traktuje jako swoje, a nie jako dziecko swej pani” (J. Lemański).
Będąc brzemienną, Hagar lekceważyła i znieważała Saraj. „W drobnych gestach, słowach rzuconych mimochodem, w sposobie poruszania się, noszenia głowy Hagar pokazywała swojej pani: «Udało mi się to, czego ty – przy całym twym bogactwie i pozycji – nie potrafiłaś». W takich sytuacjach wystarczają drobiazgi, aby atmosfera stała się nieprzyjemna” (A. Buckenmaier). Saraj przeżywała to bardzo boleśnie.
W relacjach Saraj i Hagar mamy swoisty łańcuch cierpienia, bólu i upokorzenia. Saraj upokorzona z powodu bezpłodności godzi się na kolejne upokorzenie, na przyjęcie syna niewolnicy. Hagar, która wcześniej była upokarzana przez Saraj, „we własnej płodności znalazła powód do zrewanżowania się swej pani, na którą «patrzyła z góry na dół», jak mówi się w języku hebrajskim, co zwyczajnie oznacza odwrócenie ról” (G. Ravasi).
Reakcją Saraj jest zemsta. Skarży się Abramowi, który zapewne również cierpi, będąc świadkiem zazdrości, nienawiści i konfliktu dwu drogich sobie kobiet. Pozostawia jednak żonie wolną rękę; pozwala jej zrobić co zachce: „Przecież niewolnica twoja jest w twojej mocy: postąp z nią, jak uznasz za dobre” (Rdz 16,6). Saraj wykorzystuję swoją pozycję, upokarza, gnębi i uciska niewolnicę. Dlaczego? „Czy możliwe jest, że Saraj wmówiła to sobie tylko, że uległa pokusie dokonania na Hagar projekcji własnych kompleksów? Czy nie była w stanie znieść tego, że zaszło dokładnie to, czego sobie życzyła? Czy obawiała się, że dziecko, które się narodzi, nie będzie jej dzieckiem, a jej niewolnica zacznie uzurpować sobie własne prawa?” (P. Deselaers). Biblia nie przynosi odpowiedzi na te pytania. W każdym bądź razie przemoc i upokorzenie musiało być na tyle silne, że Hagar nie zniosła go. Uciekła na pustynię. Jedna sprzeczka doprowadziła w konsekwencji do łańcuchu cierpienia i głębokich zranień w całej rodzinie. „Hagar okazała brak należnego szacunku wobec swojej pani i przekroczyła konwenanse obowiązujące w ówczesnej społeczności. Abram nie utrzymał pokoju w swojej rodzinie i pozwolił na wybuch konfliktu, najpierw pobłażając Hagar, a potem pozostawiając Saraj wolną rękę w działaniu. Jego żona także nadużyła władzy, źle traktując swoją służącą. (…) Ucieczka Hagar w każdym razie rozwiązała narastający konflikt. Przy okazji jednak Abram stracił swego potencjalnego potomka, a plan Saraj, aby stać się w ten sposób matką, został zniweczony” (J. Lemański).
Napięcia i konflikty we wspólnocie rodzinnej są naturalne, a czasem wręcz „konieczne”, gdyż są bodźcem rozwojowym wspólnoty i jej poszczególnych członków. Jeżeli jednak zabraknie dialogu i przebaczenia dochodzi do dramatu, który miał miejsce w rodzinie Abrama. Przebaczenie i przyjęcie przebaczenia ma wymiar terapeutyczny. Brak przebaczenia rodzi zgorzkniałość i pretensjonalność. Ponadto zniewala. Uzależnia od innych i wciąga w tryby manipulacji. Przebaczenie jest wyzwalające. Rany, które inni zadają, nie zawsze są ich winą. Wynikają z historii ich życia, uwarunkowań, wychowania… Ludzie głęboko zranieni, którzy wypierają poczucie krzywdy, zwykle przyjmują postawę duchowej i ludzkiej twardości. „Doznają wewnętrznego przymusu ranienia innych, by móc uwierzyć we własną siłę. Czują się tak słabi i tak skrzywdzeni, że tylko krzywdząc innych, odczuwają własną żywotność” (A. Grün, Przebacz samemu sobie). W rzeczywistości pozostają „zranionymi dziećmi”.
Pytania do refleksji:
- Jaki brak przeżywasz najboleśniej?
- Czego oczekujesz?
- Jakie myśli i uczucia rodzi w tobie brak nadziei na realizację twych marzeń i oczekiwań?
- Co sądzisz o surogatkach (matkach zastępczych)?
- Co odczuwasz, gdy inni cię lekceważą i upokarzają? Czy nie postępujesz w podobny sposób wobec bliźnich?
- W jaki sposób przyczyniasz się do cierpienia innych?
- Czy jesteś skonfliktowany? Z kim i dlaczego?
- W jaki sposób rozwiązujesz konflikty?
- Komu powinieneś jeszcze przebaczyć?
Więcej w książce: Wędrująca modlitwa. Droga Abrahama, WAM 2019
fot. Pixabay