Przejeżdżałem obok tego niewielkiego kościółka wielokrotnie i za każdym razem z niecierpliwością czekałem, gdy wyłoni się z za zakrętu. Nie powstał, jak to bywało w czasach rozwoju anglikanizmu razem z dzielnicą, ale nieco później został wciśnięty pomiędzy gęstą zabudowę High Road. Bocznymi ścianami opierały się o niego, sąsiadujące z nim, ubogie kamienice. Główne drzwi, otwierające się wprost na chodnik, były prawie zawsze zamknięte. Nie widziałem nigdy wchodzących tam osób. Może miał jakieś boczne, skromniejsze wejście. Wspólnota zapewne też była mała i niezbyt zamożna. Widać to było po pięknym frontonie, który niemo wydawał się prosić, aby choć oczyścić jego kamienną twarz z kurzu i umyć piękne, naśladujące gotyk okno.
Pastor musiał mieć dużo wolnego czasu i…wyobraźni, ponieważ co jakiś czas wywieszał na nim dużych rozmiarów plakat lub transparent. Dojeżdżając, zastanawiałem się czego będzie dotyczył tym razem. Treść jednego z nich pamiętam do dziś: Can’t you sleep. Don’t count the sheep. Talk to the Shepherd. (Nie możesz spać!? Nie licz owiec. Porozmawiaj z Pasterzem).
Ilekroć budzę się w nocy, nie rozmyślam, o tym co mi się śniło, ani o sprawach, które mnie czekają rano. Bezsenne chwile w nocy, to nie jest dobry czas na rozmyślania. Zaczynam się wtedy modlić, najlepiej powtarzając Zdrowaś Mario, aż zasnę.
Jakiś czas temu, ponownie przejeżdżałem obok kościółka. Robił wrażenie jeszcze bardziej opuszczonego, podobnie jak cała dzielnica. Nie było na nim, ani przy nim, żadnych napisów. Zapewne nie było też pastora. Pomyślałem dziś, że warto ocalić choć jedną jego „złotą myśl”, dlatego, Drogi Czytelniku, ten felietonik. Na wypadek, gdybyś obudził się w nocy i nie mógł zasnąć, nie licz owiec….
Zdjęcie główne: flickr.com / Dr Mary Gillham Archive Project