„W Ikonium weszli tak samo do synagogi żydowskiej i przemawiali, tak że wielka liczba Żydów i pogan uwierzyła. Ale ci Żydzi, którzy nie uwierzyli, podburzali i źle usposobili pogan wobec braci. Pozostali tam dość długi czas i nauczali odważnie, ufni w Pana, który potwierdzał słowo swej łaski cudami i znakami, dokonywanymi przez ich ręce. I podzielili się mieszkańcy miasta: jedni byli z Żydami, a drudzy z Apostołami ” (Dz 14, 1-4).
Na drodze mojej pielgrzymki śladami Apostołów, pierwsze miasto, które ewangelizowali św. Paweł i Barnaba, to Ikonium. W czasach Pawłowych należało ono do prowincji rzymskiej. Mieszkała w nim liczna wspólnota żydowska, która stała się obiektem zainteresowania Apostołów. Zgodnie z tradycją Apostoł Narodów rozpoczynał swoje nauczanie od synagogi.
Głoszenie przez Pawła Dobrej Nowiny wywołało konflikt i rozdwojenie. Część słuchaczy przyjęła jego słowo. Jednak druga, liczniejsza, podburzyła pogan i wspólnie wystąpiła przeciw nowej nauce. Ewangelia po raz kolejny stała się ością niezgody i podziałów zgodnie z zapowiedzią Jezusa: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej” (Łk 12, 51-53).
Gdy myślę o wydarzeniach sprzed dwóch tysięcy lat, uświadamiam sobie, że właściwie historia całej ludzkości i historia pojedynczego człowieka naznaczona jest podziałami. Szczególnie bolesne są te na tle religijnym i bratobójcze walki w imię Boga. Jednak ich kres nie jest możliwy, dopóki nie zniknie najgłębszy podział w ludzkich sercach. Dopóki w sercach nie zagości na trwałe miłość.
W Ikonium podziwiam szczególnie wolność Pawła. Mimo oporu, odrzucenia, niezrozumienia, cierpienia i wprost nieprawdopodobnych trudności kontynuuje swoje dzieło. Opuszcza nieprzychylne mu miasta, podobnie jak Jezus Nazaret, i kontynuuje swoją misję gdzie indziej. Zdaje sobie sprawę, że jest jedynie glinianym naczyniem, ale ma też świadomość mocy i miłości Boga, które owo naczynie wypełniają.
Współczesne Ikonium (Konya) zawiera niewiele śladów po Apostołach. Słynie natomiast jako miejsce pielgrzymkowe sunnitów. Jest bowiem ośrodkiem sufizmu. W Mevlana Tekkesi, ośrodku wirujących derwiszów, zatrzymuję się dłużej przy grobie założyciela bractwa Dżalaloddina Rumiego, zwanego Moulaną – „Nasz Pan”. Obserwuję wiernych, zwykle prostych ludzi, którzy z nabożnością, zadumą i szacunkiem zatrzymują się przy jego grobie na chwilę refleksji i modlitwy. Żyjący w XIII wieku twórca derwiszów słynie nie tylko z modlitewnego tańca, prowadzącego do mistycznego zjednoczenia z Bogiem, lecz także z poezji i propagowanych wartości humanitarnych – tolerancji, przebaczenia, szacunku, duchowego oświecenia.
Wieczorem tancerze w absolutnej ciszy, w białych długich szatach, wykonują taniec derwiszów, przywodzący na myśl balet. Ich wewnętrzne skupienie i pokój malujący się na twarzach świadczą o tym, że dotykają misterium. Zastanawiam się, czy tańczą dla Allacha, czy raczej dla turystów? Szybko jednak wyciszam nietaktowną myśl, by uświadomić sobie różnorodność sposobów wielbienia Boga. Myślę, że dla Niego nie jest najważniejszy sposób oddawania Mu chwały, przez medytację, śpiew czy taniec, ale sam fakt uczczenia Go. I być może wirujący derwisze podczas mistycznego tańca są bardziej zjednoczeni z Nim, niż ja w czasie „przegadanej modlitwy”…
fot. Pixabay