„Tak nadszedł dzień Przaśników, w którym należało ofiarować Paschę. Jezus posłał Piotra i Jana z poleceniem: Idźcie i przygotujcie nam Paschę, byśmy mogli ją spożyć. Oni Go zapytali: Gdzie chcesz, abyśmy ją przygotowali? Odpowiedział im: Oto gdy wejdziecie do miasta, spotka się z wami człowiek niosący dzban wody. Idźcie za nim do domu, do którego wejdzie, i powiecie gospodarzowi: Nauczyciel pyta cię: Gdzie jest izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? On wskaże wam salę dużą, usłaną; tam przygotujecie. Oni poszli, znaleźli tak, jak im powiedział, i przygotowali Paschę. A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. Wtedy rzekł do nich: Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał. Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże. Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę. Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana” (Łk 22, 7 – 20).
1. Pożegnanie
Św. Łukasz, podobnie jak pozostali synoptycy, przedstawia Ostatnią Wieczerzę Jezusa jako Wieczerzę Paschalną. Na święto Paschy Jezus i uczniowie przybyli do Jerozolimy.
Pascha była dla Żydów najpiękniejszym i najbardziej uroczystym świętem. Była także świętem centralnym, wokół którego skupiało się całe życie religijne Izraela. Każdy Żyd tęsknił za Paschą i wyczekiwał jej.
Również Jezus, który zachowywał wiernie tradycje, tęsknił za Paschą: Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami. To pragnienie wspólnej Paschy potęguje bliskość śmierci Jezusa. Uczniowie przeczuwają atmosferę zagrożenia, jaka narasta wokół Jezusa i mają świadomość bliskiego rozstania.
Ten krótki czas, jaki pozostał na ziemi, pragnie Jezus spędzić z uczniami w jedności, miłości, pokoju. Jezus ma świadomość, że jest to Jego ostatnia Pascha z uczniami: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w Królestwie Bożym.
Uroczysty czas uczty paschalnej, czas przyjaźni, bliskości i miłości staje się zapowiedzią przebywania z uczniami w Królestwie Bożym: Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. […] Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was (zob. J 14, 1-20).
Pożegnanie, rozstanie z Jezusem jest dla uczniów bolesne, ale Jezus obiecuje, że to cierpienie, smutek przemieni się w radość ponownego spotkania: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać (J 16, 20-22).
Kontemplujmy w tej modlitwie Jezusa zasiadającego z uczniami do Ostatniej Wieczerzy. Wczuwajmy się w uroczysty podniosły nastrój, nad którym unosi się już atmosfera bliskiego rozstania. Poczujmy się zaproszeni do stołu do grona Dwunastu. Wsłuchujmy się w słowa Jezusa, przypatrujmy się Jego postawie, gestom. Niech nam szczególnie zapadną w serca pełne miłości słowa Jezusa: Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami. Te słowa powtarza nam Chrystus w każdej Eucharystii.
Prośmy, by w nas rodziło się również nieustanne pragnienie spożywania Paschy z Jezusem, pragnienie Eucharystii.
Gdy będziemy kontemplować pożegnanie Jezusa z uczniami, przypomnijmy sobie o pożegnaniach, jakich doświadczamy w naszym życiu. Każdy z nas musi pożegnać się z dzieciństwem, z młodością, z okresem sukcesów, z czasem, gdy byliśmy potrzebni innym, w którym byliśmy w centrum uwagi. Musimy pożegnać się z drogimi ludźmi, z rzeczami, z miejscami, w których było nam dobrze. Każde takie pożegnanie boli, ale w każdym rozstaniu jest szansa, by odkryć, przeżyć coś nowego.
Zastanówmy się w czasie tej modlitwy: z czym albo kim powinienem się dziś pożegnać? Co chciałbym pozostawić poza mną, aby być bardziej wolnym?
2. Wieczerza
W dalszym ciągu modlitwy kontemplujmy sposób przeżywania Paschy. Słowo pascha oznacza m.in. przejść, omijać. Pascha była początkowo wiosennym świętem rolniczym, obchodzonym po wiosennym zrównaniu dnia z nocą (14 nisan). Było to święto rodzinne, podczas którego składano Bogu w ofierze pierwociny owiec. Jednak od czasu wyjścia Izraela z niewoli egipskiej, Paschę związano w sposób ścisły z tym cudownym wydarzeniem (Wj 11-12).
W czasie pożegnalnej wieczerzy Jezus po raz ostatni przeżył wielowiekowy obrzęd tradycji żydowskiej. Przez wiele lat jako dziecko i młodzieniec był wtajemniczany w znaczenie Paschy. Jako najmłodszy członek rodziny, musiał pytać Józefa i prosić o wyjaśnienie, dlaczego ta święta noc i wieczerza paschalna jest odmienna od wszystkich nocy: „Czemuż to dzisiejszy wieczór tak jest inny od pozostałych? W inne wieczory jemy przecież według upodobania chamec albo mace, dziś zaś wieczorem tylko mace. W inne wieczory jemy rozmaite jarzyny, tego zaś wieczoru gorzkie zioła, maror. W inne wieczory nie maczamy w niczym naszych potraw, dzisiaj natomiast maczamy je dwakroć. Kiedy indziej jemy wieczerzę, siedząc, albo opierając się wedle własnej woli, dzisiaj wieczorem wszyscy leżymy!” (S. Vries). Musiał także słuchać wyjaśnień Józefa, by zrozumieć sens przeżywania Paschy i znaczenia spożywanych pokarmów.
Leon Dufor w taki sposób opisuje przebieg uczty paschalnej: „Według praktyki, której przestrzegano jeszcze w czasach Jezusa, wieczerzę paschalną przygotowywano już pod koniec popołudnia 14 nisan. Chleba kwaszonego nie można było spożywać przez siedem następnych dni. Każda rodzina powinna była ofiarować w świątyni baranka lub koźlę płci męskiej, jednorocznego, pozbawionego jakichkolwiek braków. Krew ofiary starannie zbierano po to, by przy jej użyciu, posługując się gałązką hizopu, ponaznaczać później progi i odrzwia przy wejściu do poszczególnych domów. Następnie baranek był pieczony, bez uprzedniego łamania mu jakiejkolwiek kości. Potem uczestnicy wieczerzy zbierali się w przepisanej ilości, najchętniej w pomieszczeniu nieco wyższym, przyozdobionym w tym celu dywanami. Wieczerza rozpoczynała się od wypicia pierwszego kielicha: ten, kto przewodził wieczerzy, wypowiadał nad kielichem specjalne błogosławieństwo, po czym podawano sobie kielich kolejno wokół stołu. Krążyła też z rąk do rąk misa z wodą służącą do obmycia rąk, przepisanego prawem jako warunek konieczny przed spożyciem baranka wielkanocnego. Podczas, gdy podawano drugi kielich wina, przewodniczący wieczerzy wyjaśniał najmłodszym spośród obecnych znaczenie różnych obrzędów. To właśnie baranek odwrócił kiedyś, jeszcze przed wyjściem z Egiptu, od domostw Żydów Anioła niszczyciela; chleb przaśny – to chleb, którzy Żydzi w pospiechu zabrali ze sobą, nim jeszcze zdążył sfermentować, gdy uciekali z Egiptu. Potem po zaintonowaniu Hallelu ,przewodniczący brał chleby, łamał je i rozdawał zebranym. Baranka wielkanocnego spożywano z gorzkim zielem, a kawałki chleba przaśnego maczano w haroszet (rodzaj kompotu sporządzanego z fig i rodzynek gotowanych w winie a symbolizujących cegły wyrabiane przez Hebrajczyków podczas ich niewoli w Egipcie). Baranek wielkanocny musiał być spożyty cały, a niejadalne resztki należało spalić jeszcze przed wschodem słońca. Potem wychylano kielich błogosławieństwa i rozpoczynano śpiew ostatniej części Hallelu. Ostatni kielich wina kończył wieczerzę”.
W czasie Paschy żydowskiej wszystkie modlitwy i gesty, ściśle określone. Wykonywał je zawsze ojciec rodziny albo mistrz wspólnoty. Stąd dla uczniów wielkim zaskoczeniem musiały być dwa nowe obrzędy, które wprowadził Jezus: łamanie chleba i błogosławienie kielicha: „Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę. Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana”.
W tym wydarzeniu miłość Jezusa osiąga swój kulminacyjny punkt. Jezus wydaje siebie samego do końca – do ostatniej kropli krwi. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Jezus wydaje swoje życie nie tylko za przyjaciół, ale za wszystkich, także za Judasza. Daje swoje ciało i swoją krew tym, którzy go zdradzą, uciekną, zaprą się Go.
Miłość Boga Ojca i Jezusa do człowieka nie ma granic. Jedyną miarą tej miłości jest potrzeba osoby kochanej. Człowiek ubogi, nieszczęśliwy, grzeszny, zagubiony jest kochany przez Boga nawet bardziej od innych.
Jezus, który wydaje siebie do końca chce nas zaprosić do uwierzenia w prawdziwe oblicze miłości Boga Ojca. Bóg nie ma oblicza zaciemnionego, rozgniewanego, zgorzkniałego czy zawiedzionego z powodu naszej nieodpowiedzialności. Bóg ma oblicze pełne czułości, zaufania, pasji i miłości do każdego stworzenia – łagodne oblicze wydającego się i ukrzyżowanego.
Prośmy w tej kontemplacji, byśmy głęboko doświadczyli miłości Jezusa, który daje nam siebie do końca.
Wczuwajmy się również w przeżycia uczniów. Przyjmując Ciało i Krew Jezusa uczniowie utożsamili się z Osobą Jezusa, Jego życiem i misją. Ale czy zrozumieli tę tajemnicę?
F. Mauriac pisze: „Co rozumieli uczniowie, którzy przed chwilą spożywali to Ciało i tę Krew? Syn Człowieczy był z nimi przy stole i jednocześnie każdy z nich czuł Go w sobie samym, czuł, jak pulsuje życiem, jak goreje niby płomień, który jest orzeźwieniem i rozkoszą. Po raz pierwszy na tym świecie dokonał się cud posiadania Tego, którego się umiłowało, wcielenie się w Niego, żywienie się Nim, zjednoczenie się z Jego istotą, przekształcenie się w Jego żywą miłość”.
W synagodze w Kafarnaum, gdy Jezus zapowiadał ustanowienie Eucharystii, wielu uczniów odeszło, mówiąc: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” (por. J 6, 48-68). W Wieczerniku Jezus pyta również uczniów o rozumienie Jego Daru: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?” (J 13, 12).
Czy rozumiem co Jezus dla mnie uczynił? Czy rozumiem dar Eucharystii? Czy zadaję sobie pytanie o rozumienie tego daru? Czy również w moim życiu dokonuję się cud bycia Tym, kogo przyjmuję? Czy sam staję się Eucharystią – człowiekiem żyjącym miłością Jezusa i przelewającym ją na innych? Czy też należę do tych, którzy potykają się o ten dar i odchodzą obojętni, zgorszeni, mówiąc, że jest to mowa zbyt trudna?
Prośmy o zrozumienie tej wielkiej tajemnicy wiary, której doświadczyli po raz pierwszy uczniowie w Wieczerniku.
3. Pamiątka
W czasie wieczerzy pożegnalnej z uczniami Jezus nie tylko daje siebie, ofiaruje swoje życie za nas, ale w prostym, pokornym znaku chleba i wina pozostaje z nami „przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20).
Jan Paweł II pisze: „Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek rozstając się ze swoimi przyjaciółmi nie pozostawia im symbolu, ale rzeczywistość siebie samego. Wraca do Ojca, lecz pozostaje wśród ludzi. Nie pozostawia zwykłego przedmiotu, który przywoływałby Jego wspomnienia. Pod postacią chleba i wina jest On rzeczywiście obecny ze swym ciałem, swą Krwią, swą Duszą, swym Bóstwem”.
W czasie każdej Eucharystii na nowo dokonuje się cud przemiany chleba i wina. Chleb i wino wymagają obumierania. Żeby otrzymać chleb, należy wrzucić ziarno w ziemię i pozwolić, aby obumarło: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12, 24). Żeby otrzymać wino, należy wycisnąć sok z winogron i poddać go procesowi fermentacji. Poprzez obumieranie powstaje życie.
Kontemplujmy chleb i wino z Ostatniej Wieczerzy i z Eucharystii. W chlebie zobaczmy ciało Jezusa, w winie – przelaną krew. Dzięki ofierze Jezusa mamy udział w zmartwychwstaniu – nowym życiu. Medytujmy nad tajemnicą wielkiej pokory, prostoty i bezsilności Boga. W swoim wydaniu się człowiekowi Jezus jest zupełnie bezsilny. Pozwala się przełamać jak chleb i wylać jak wino.
Każdy, kto w autentyczny sposób bierze udział w Wieczerzy Pańskiej, zostaje włączony w tę bezkrwawą i bezsilną ofiarę. Razem z Jezusem pozwala się wyniszczać dla ludzi, dla bliźnich. Staje się przełamywanym chlebem i wylewanym winem. Czy chcę być chlebem, który zostanie przełamany? Czy jestem, jak dobre wino, które się rozlewa i promieniuje na innych smakiem miłości, dobroci, życzliwości, miłosierdzia?
Prośmy Jezusa, by nas przemieniał, jak chleb eucharystyczny, na swój obraz.
Jezus poleca również, by wydarzenie Ostatniej wieczerzy celebrować w sposób nieustanny: „To czyńcie na moją pamiątkę!”. Gdy Kościół celebruje Eucharystię pod przewodnictwem biskupa lub kapłana, uobecnia Ostatnią Wieczerzę a także śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.
W czasie tej modlitwy możemy objąć pamięcią i wyobraźnią nasze uczestnictwo w Eucharystii. Powróćmy myślą do pierwszej Komunii św. Jak długo pozostała w naszym życiu atmosfera tego święta, radości, życzliwości? Zobaczmy również nasz sposób przeżywania Eucharystii dziś. Czy nasze uczestnictwo w Eucharystii jest świadome i głębokie? Czy kształtuje ono nasze codzienne życie? Czy może jest to rutyna, przyzwyczajenie, uwikłane w ludzką słabość, brak uwagi i skupienia?
fot. Pixabay