Jezus żyjąc na ziemi, nie dbał o ludzką karierę, sukces, prestiż. Był zawsze świadomy własnej godności Syna Bożego i nie potrzebował udowadniać swojej wartości, ani uczestniczyć w karuzeli łowców sukcesu (A. Gruen). Jezus przyszedł przede wszystkim do ludzi, którzy nie mieli na koncie żadnych osiągnięć: biednych, chorych, odrzuconych, lekceważonych, grzeszników, ludzi z marginesu społecznego. Takim ludziom objawiał bezwarunkową miłość Boga Ojca, który kocha każdego bezinteresownie, niezależnie od ludzkich sukcesów i miar.  

W swoim ziemskim życiu Jezus całkowicie utożsamiał się z misją otrzymaną od Ojca. Jeżeli w ogóle można by zakładać jakiekolwiek pragnienie sukcesu u Jezusa, to można by je utożsamić z misją i przyjęciem słowa Bożego przez człowieka. Jednak nawet wobec takiego sukcesu Jezus czuje się wolny. Dobrze to obrazuje scena pierwszego wystąpienia publicznego Jezusa w rodzinnym mieście (Mk 6, 1-6). W Nazarecie ponosi małe fiasko ewangelizacyjne, zostaje odrzucony, niezrozumiany. Mimo to nie zmienia planów. Nie próbuje szukać innych bardziej wyrafinowanych form i metod nauczania. Czyni to samo, co przedtem: Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał (Mk 6, 6). Podąża ewangeliczną drogą. Głęboko wierzy w słuszność swojej misji, mimo niepowodzenia w Nazarecie.

Jezus nie troszczy się o sukces, zachowuje wolność w stosunku do oczekiwań słuchaczy. Gdy przemawia, nie spodziewa się aplauzu, nie przejmuje się negatywną opinią, nie troszczy się o to, że zostanie odrzucony. Wolność pozwala Jezusowi przekraczać ciasne ramy jednego miejsca i iść wciąż dalej.

Jezus nie pragnie rozgłosu ani sukcesu. Zdecydowanie odmawia spektakularności. Nigdy nie wykorzystuje ludzi ani okoliczności. Nie pozwala również, by Nim manipulowano. Gdy potrzeba, potrafi dyskretnie się wycofać.

Tak było np. po cudownym rozmnożeniu chleba (J 6, 1-15). Po nakarmieniu tłumów i zebraniu resztek chleba i ryb, oddala się na górę. Jak wynika z kontekstu, uczniowie sądzili, że można by wykorzystać efekt cudu i zbliżyć ludzi do Jego nauki i osoby. Jezus jednak nie podziela ich metod.

Jezus przygotowywał ludzi do przyjęcia Dobrej Nowiny, budził też wielkie nadzieje. Nie chciał jednak, by Jego przepowiadanie i czyny wiązać z ziemskimi, politycznymi oczekiwaniami. A tak właśnie pragnęli uczynić Żydzi, chcieli Jezusa  obwołać królem (J 6, 15). Nie pragnęli Jezusa dla Niego samego, ale dla korzyści materialnych i sukcesu: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości (J 6, 26).

Swoim pokornym wycofaniem się Jezus objawia miłość głęboką, całkowicie bezinteresowną. Nie wykorzystuje własnego rozgłosu. Ma odwagę rozczarować ludzi, gdy widzi, że służy to ich dobru. Dla Jezusa zawsze ważniejszy jest człowiek niż jakiekolwiek osobiste korzyści.

Pytania do refleksji i modlitwy:

Co jest motorem mojego życia? Czy określam swoją wartość poprzez dokonania, pracę, sukces?

Jak zachowuję się w sytuacjach porażki?

Jak reaguję wobec niezrozumienia i odrzucenia przez innych?

Wobec jakich osób nie jestem sobą?  Jakie byłyby moje relacje do tych osób, gdybym był wolny?

Co czuję i jak reaguję wobec osób, które próbują mną manipulować?

Czy nie manipuluję innymi ludźmi? Czy nie zniewalam ich sobą? Czy potrafię się wycofać, zostawiając im przestrzeń wolności?

Czy nie próbuję manipulować Jezusem, Bogiem? Czy nie sądzę, że Bóg jest po to, aby zaspokajać moje potrzeby materialne i osobiste ambicje?

fot. Pixabay