Smutne wrażenie robią na mnie w Efezie (obecnie Turcja) ruiny bazyliki pod wezwaniem Dziewicy Maryi. Pierwotnie był to największy rzymski budynek z II wieku pełniący rolę Dworu Muz – mouseion. Odbywały się w nim wykłady i debaty. W IV wieku został przekształcony w bazylikę, zwaną Podwójnym Kościołem Dziewicy Maryi. Był to pierwszy w historii chrześcijaństwa kościół pod wezwaniem Maryi.

W 431 roku odbył się w nim III Sobór Ekumeniczny (Efeski), w czasie którego ojcowie soborowi formalnie zatwierdzili tytuł Maryi jako Theotokos (Boża Rodzicielka). „Wierni zareagowali niezwykłym entuzjazmem, zaczęto śpiewać, wznoszono okrzyki, wzięto biskupów na ręce, wschodnim zwyczajem palono przed nimi kadzidła… Efez tej nocy czuwał – było to pierwsze maryjne czuwanie w historii Kościoła” (Bronisław Mokrzycki SJ). Na zakończenie obrad biskupi skierowali list do całego duchowieństwa. Stwierdzili w nim między innymi: „Efez jest miejscem, w którym przebywał Jan Teolog i Błogosławiona Dziewica Maryja, Matka Boga”.

Dziś, gdy stąpam po kamieniach pamiętających tamte czasy, przyglądam się pozostałym zrujnowanym częściom ołtarza i chrzcielnicy, a na obrośniętych trawą kolumnach próbuję odczytywać zachowane greckie teksty, zastanawiając się nad dziejami dogmatów.

W czasach poapostolskich i bizantyjskich Efez tętnił życiem. O teologii rozprawiano na ulicach i w innych publicznych miejscach, jak dziś rozmawia się o polityce czy pogodzie. I nic dziwnego, że w toku tych dyskusji pojawiały się również błędne nurty. Nestorianizm, który przeczył, że Jezus został zrodzony przez człowieka, a Maryja była Matką Boga. Monofizytyzm, który negował istnienie dwóch natur Jezusa… Jan Ewangelista jakby przewidywał późniejsze błędy, dlatego w proroczym widzeniu zachęcał: „Umiłowani, nie każdemu duchowi dowierzajcie, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie. Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga” (1 J 4, 1-2).

We współczesnym świecie jest inaczej. Może nie grożą nam błędy teologiczne typu efeskiego, ale pojawia się błąd o wiele większy: ignorancja, obojętność, odrzucenie Boga. W erze konsumpcjonizmu i laksyzmu etycznego Jezus wydaje się niepotrzebny. Jednak odrzucenie Boga mści się na człowieku. Gdy nie ma miejsca dla Boga, nie ma również miejsca na miłość i prawdziwe wartości. Człowiek, który uważa się za szczęśliwego bez Boga, w rzeczywistości jest tragicznie samotny, zagubiony i pusty.

fot. autor