Pozbawiony wszystkiego, obsypany „trądem złośliwym, od palca stopy aż do wierzchu głowy” (Hi 2, 7), Hiob trwa w bólu siedem dni, nie wypowiadając ani słowa skargi. W tym czasie przybyli do niego trzej przyjaciele, Elifaz, Bildad i Sofar, aby mu współczuć i pocieszać go. Gdy go jednak zobaczyli, zaniemówili. Usiedli przy nim i płakali. Rozdzierali swoje szaty i posypywali głowy popiołem: „Siedzieli z nim na ziemi siedem dni i siedem nocy, nikt nie wyrzekł słowa, bo widzieli ogrom jego bólu” (Hi 2, 13).
Siedem dni milczenia Hioba i przyjaciół odpowiada żydowskiemu okresowi żałoby. Przyjaciele wydają się opłakiwać Hioba, jakby już był umarły. On sam natomiast po okresie głębokiego i przeszywającego milczenia, uwalnia stan swego ducha i pozwala, by z jego ust wypłynął krzyk bólu i rozpaczy (por. Hi 3). Wielkość cierpienia sprawia, że Hiob przeklina dzień swoich narodzin, nie widzi sensu dalszego życia, pragnie śmierci. Wykazuje oznaki depresji i rozpaczy.
Po krzyku Hioba przemawiają przyjaciele. W pierwszym etapie choroby stoją na wysokości zadania, są subtelni, solidaryzują się z nim swoja postawą. „Dopóki milczą, przynoszą cierpiącemu ulgę. Chorzy potrzebują daru obecności, który sam w sobie ma ogromną wartość” (W. Chrostowski). Jednak później zaczynają Hioba pocieszać. „Głośne wołanie cierpiącego po prostu ich zniecierpliwiło. Patrząc na niego, postanawiają zracjonalizować, czyli wytłumaczyć stan, w jakim on się znalazł. Szukają odpowiedzi, dlaczego Hiob tak mocno cierpi i podejmują z nim dysputę na ten temat” (W. Chrostowski). I zaczyna się katastrofa.
Przyjaciele Hioba próbują zbadać przyczyny, które sprawiły, że Bóg doświadczył go takim cierpieniem. Sięgają do ówczesnej „teologii cierpienia”. Doświadczenie Hioba przez Boga mogło być według nich karą za grzechy, których dopuścił się w skrytości sam Hiob, albo konsekwencją grzechów jego bliskich albo też skutkiem grzechów ludzkich w ogólności. Wszystkie argumenty sprowadzają się w zasadzie do jednego: cierpienie jest zawsze konsekwencją grzechu.
Hiob musi się bronić wobec przyjaciół, udowadniać własną niewinność. Przyjaciele, którzy przyszli go pocieszać, stają się oskarżycielami. Wymyślają mu, osądzają. Nie słuchają jego wyjaśnień. Nie wierzą w zapewnienia o tym, że jest sprawiedliwy i niewinny. Zarzucają mu pychę i zarozumiałość, bluźnierstwa przeciwko Bogu. Mianują się adwokatem Boga. Stają po stronie Boga przeciw człowiekowi. Nie zadają sobie nawet trudu, by wczuć się w sytuację przyjaciela, ale wszystko oceniają z pozycji wiedzących lepiej, mających Boga po swojej stronie. Roszczą sobie prawo do ostatecznej znajomości Boga i sposobu jego działania w świecie. Ich pociecha staje się w rzeczywistości dobijaniem udręczonego człowieka.
Hiob pomimo ogromnego cierpienia nie poddaje się. Walczy na argumenty z fałszywymi oskarżeniami. „Stereotyp, że każde cierpienie jest zawinione, nie przekonał Hioba, ale oni nie mają innego wytłumaczenia. Przypomina to reakcje wielu osób odwiedzających chorych. Po wyjściu z domu czy sali szpitalnej, głośno albo po cichu, pytają samych siebie, a czasami również innych: co on takiego zrobił, że Bóg go tak ukarał” (W. Chrostowski). Za jakie grzechy?
Jezus wyraźnie odcina się od mentalności łączącej każde cierpienie z grzechem. Gdy uczniowie postawili Mu pytanie, kto zgrzeszył, że człowiek kaleki urodził się ślepy, Jezus odpowiedział: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale /stało się tak/, aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9, 3). Pytanie: „kto zgrzeszył?” nie jest właściwym. Kwestia winy w cierpieniu jest drugorzędna. Istotne jest, że przez nie „objawiają się sprawy Boże”. Właściwe pytanie powinno brzmieć: Jaki sens ma cierpienie? Co Bóg chce mi przez nie powiedzieć? Na co zwrócić uwagę?
Pytania do refleksji:
- Jak reaguję wobec cierpienia innych?
- Czy potrafię milczeć wobec bólu innych?
- Jakie słowa pocieszenia wypowiadam?
- Czy nie osądzam zbyt szybko zachowań innych ludzi?
- Czy potrafię wczuć się w sytuację drugiego człowieka? Czy staram się zrozumieć położenie bliźnich?
- Jak reaguję wobec oskarżeń skierowanych przeciwko mnie?
- Czy nie łączę każdego cierpienia z grzechem?
- Czy i gdzie szukam sensu cierpienia?
fot. Pixabay